sierpnia 12, 2019

"Morderczyni" - Sarah A.Denzil

"Morderczyni" - Sarah A.Denzil
"Dzieci potrzebują miłości i czułości. Potrzebują więzi. A jeśli nie uda im się stworzyć więzi ze swoim opiekunem, nie uczą się empatii. Tak powstaje socjopata."

Tytuł:"Morderczyni"
Autor: Sarah A. Denzil
Liczba stron: 340
Data wydania: 16 stycznia 2019
Seria: Isabel Fielding
Tom: 1
Wydawnictwo: Filia


Dziecko zabiło dziecko.
Tak orzekł sąd.
Ale kto tak naprawdę zabił Maisie Earnshaw?
Siedem lat temu sześcioletnia Maisie zostaje zamordowana.
Odpowiedzialność za jej śmierć spada na czternastoletnią Isabel. Dziewczynka nic nie pamięta, ale na ubraniu i dłoniach ma krew Maisie. Sąd skazuje ją za morderstwo. 
Leah zaczyna pracę w szpitalu psychiatrycznym dla szczególnie niebezpiecznych przestępców.
Poznaje Isabel i spędza z nią dużo czasu. 
Wkrótce zaczyna podejrzewać, że ktoś inny jest winien śmierci dziewczynki sprzed siedmiu lat.
Jeśli tak, to kto to zrobił? 
I czy da się zwrócić młodej dziewczynie skradzione dzieciństwo i zdjąć z niej piętno morderczyni?


"Czy ktokolwiek miał w życiu wybór, czy może wszyscy maszerowaliśmy w takt melodii zagranej nam przez los?"

"Morderczyni" to thriller, który zawiera w sobie naprawdę zaskakującą historię. Autorce udało się wciągnąć mnie w fabułę, zawirować wszystkimi wydarzeniami, a na końcu wbić w fotel. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Jest to pierwszy tytuł tej autorki, z którym mam styczność, jednak po tej książce na pewno sięgnę po "Milczące dziecko".

"Morderczyni" wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Jest to historia, która nie potrafi opuścić czytelnika, dopóki nie pozna on zakończenia. Pierwsze rozdziały wydają się proste, miałam wrażenie, że wszystko wiem i nie pojawi się nic czego bym się nie spodziewała. Nic bardziej mylnego. W pewnym momencie fikcja zaczęła mieszać się z prawdą i sama nie wiedziałam już w co wierzyć. Z każdym rozdziałem atmosfera się zagęszcza i pojawia się ten niepokój, wyczekiwanie na to co nieuniknione, jednak nadal ciężko się nam domyślić co to może być. Wielkie brawa dla autorki za to, że potrafiła wyprowadzić czytelnika z całej zawiłej siatki tajemnic i intryg, wytłumaczyła ona wszystko od początku do końca i nie pozostawiła nas z niewiedzą. Plus również za to, że akcja rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym. Jest to otoczenie, które buduje klimat i jeszcze bardziej działa na psychikę czytelnika. Wszystko co nam się wydaje rzeczywiste, może być kłamstwem, ale może być też prawdą. Dopóki odpowiedzi nie pojawiały się na horyzoncie, ciężko było snuć jakiekolwiek przypuszczenia, jednak kiedy pojawiła się już jedna, reszta poszła za nią jak domino. Jest to naprawdę dobry thriller. Posiada wiele elementów, m.in. tajemnica, klimat, atmosfera, dobrzy i źli bohaterowie, i to właśnie one czynią ją tak dobrą książką. Bohaterowie są naprawdę różnorodni, jednych się lubi, innych wręcz przeciwnie. Nie chce pisać, którzy u mnie znaleźli się na danej liście, ponieważ myślę, że każdy w tym przypadku sam powinien ocenić dane postacie indywidualnie.


"Trzeba być jednak psychologiem, żeby to wszystko dokładnie pojąć. Studia pielęgniarskie nie zapewniły mi wiedzy niezbędnej do zrozumienia każdej cząstki ludzkiego umysłu, szczególnie należącego do socjopaty. Chociaż jednak wiedziałam, że nigdy nie zdołam w pełni pojąć tego złożonego zjawiska, nie potrafiłam przestać myśleć o tym, co trzeba zrobić, żeby złamać czyjś umysł."

Zachęcam Was do lektury "Morderczyni". Spędziłam z nią wiele ciekawych chwil. Jest to pierwsza część i po tym zakończeniu naprawdę nie mogę doczekać się kontynuacji. Myślę, że będzie ona jeszcze bardziej mroczna niż pierwszy tom. Mam nadzieję, że utrzyma ona poziom i również wciągnie mnie w ten świat intryg i zagadek.



kwietnia 04, 2019

"Zostań ze mną" - K.A.Tucker

"Zostań ze mną" - K.A.Tucker
"-Oboje wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo – szepcze.
- Pewnie tak. Nie sądziłam tylko, że będzie aż takie trudne."

Tytuł:"Zostań ze mną"
Autor: K.A.Tucker
Liczba stron: 474
Data wydania: 20 luty 2019
Wydawnictwo: Filia


Calla Fletcher nie miała nawet dwóch lat, gdy matka wywiozła ją z Alaski, nie mogąc dłużej znieść izolacji i wiejskiego trybu życia. Dwudziestosześcioletnia dziewczyna zna tylko życie w wielkim, zatłoczonym Toronto. Kiedy dowiaduje się jednak, że dni jej ojca, który pozostał na Alasce, są policzone, zdaje sobie sprawę, że nadszedł czas na długą podróż do odległego miasteczka, w którym się urodziła.
Calla stawia czoła dzikiej przyrodzie, dziwacznym porom naturalnego światła, wygórowanym cenom, nawet konieczności korzystania z wychodka, a wszystko to, by poznać ojca. Podczas gdy dziewczyna stara się przywyknąć do surowego środowiska, nieuczesany, arogancki miejscowy pilot, który pomaga w prowadzeniu firmy czarterującej samoloty jej ojca, nie potrafi sobie wyobrazić życia w jakimkolwiek innym miejscu na świecie. I z chęcią odstawi Call do domu, przekonany, że jest zbyt rozpieszczona, by poradzić sobie na odludziu.
Niebawem jednak między dwojgiem zupełnie różnych ludzi, rodzi się nieoczekiwane uczucie. Calla nie zamierza jednak zostać na Alasce, a Jonah nigdy z niej nie wyjedzie.
Czy przystojny pilot i rozkapryszona dziewczyna z Toronto znajdą w końcu do siebie drogę? Czy będą potrafili poświęcić się dla miłości? Czy powtórzy się historia rodziców dziewczyny?


"Nie zaczynaj czegoś, czego nie będziesz w stanie dokończyć."

Ostatnio mam wielką ochotę sięgać po romanse. Historie, które potrafią wywołać jednocześnie uśmiech, złość i łzy. O twórczości K.A.Tucker słyszałam już dawno i na ogół były to same pozytywne opinie. Stwierdziłam więc, że skoro premierę ma jej najnowsza książka, warto w końcu samej wyrobić sobie zdanie No i przepadłam. Jakie to było dobre! Przez dwa dni nie robiłam nic innego, tylko czytałam z zapartym tchem. Rozdziały uciekały, a ja byłam jak w transie. Po skończeniu czułam kaca. Pierwsze co zrobiłam to dodałam wszystkie jej książki do koszyka w księgarni internetowej i teraz tylko czekam na przypływ środków, aby mogły się one znaleźć u mnie. Jest to dość obszerna lektura, bo ma prawie 500 stron, jednak w ogóle tego nie odczułam. Dla mnie mogłaby mieć dwa razy więcej, a i tak myślę, że byłoby to dla mnie za mało. 

"Zostań ze mną" opowiada historię Calli, która w dzieciństwie opuściła razem z mamą Alaskę, miejsce w którym się urodziła. Można powiedzieć, że wszystko co zna to wielkomiejski tłok, szybki tryb życia i bieżące aktualizowanie social mediów. Kiedy jednak dociera do niej informacja, że jej tata jest chory, postanawia ponownie odwiedzić Alaskę. Stara się stawić czoła dzikiej przyrodzie, zbudować więzi z tatą i jednocześnie nie zabić pewnego irytującego, przemądrzałego i przystojnego pilota. Ja po prostu kocham tych bohaterów. Szalona Calla i sarkastyczny Jonah to mieszanka wybuchowa. Nawet nie mogę stwierdzić ile razy wywołali oni u mnie śmiech, czasem złość, no i oczywiście wzruszenie. W "Zostań ze mną" poruszono temat choroby, miłości między rodzicem a dzieckiem, oraz tego jak może czuć się osoba, pozbawiona kontaktów z ojcem. Jest ona naprawdę wartościowa. Przyznaję, płakałam, jednak jest ona piękna. Na swój sposób pokazuje, jak wiele można zmienić, jeśli tylko się postaramy. Zawsze można znaleźć złoty środek i spróbować znaleźć rozwiązanie. Jeśli tylko się chce, nie trzeba poświęcać całego życia, jednak je zmodyfikować aby być szczęśliwym. W końcu jeśli się nie zaryzykuje i nie skoczy w nieznane, nie będzie można wylądować w nowym miejscu, w którym będzie nam najlepiej. 


"- Zostali razem podczas lata, a kiedy ona odlatywała na zimę, on postanowił polecieć z nią na południe. Jednak nie było mowy, żeby przetrwał lot przez ocean. W końcu nie miał wyjścia, musiał się pożegnać i wrócić do domu."

"Zostań ze mną" to książka, którą bardzo Wam polecam. Jeśli lubicie ten gatunek książek, myślę że się nie zawiedziecie. Jest ona zabawna i piękna. Można spędzić z nią kilka naprawdę cudownych godzin. Ja na pewno często będę do niej wracać.



marca 27, 2019

"Wiedźma morska" - Sarah Henning

"Wiedźma morska" - Sarah Henning
"Morze to kapryśna wiedźma. Równie dobrze potrafi złożyć pocałunek na czyichś ustach, jak i pozbawić kogoś tchu. Jest piękna i okrutna, pokryta migoczącymi fałdami. Gdy hojna, napełnia nasze brzuchy i kieszenie po brzegi. Gdy nikczemna, jedynie patrzy chłodno, jak przywdziewamy czerń i wzbogacamy jej wody o słone łzy. Tylko fale nadążają za jej nastrojami- przychodzą i odchodzą równie szybko co one."

Tytuł:"Wiedźma morska"
Autor: Sarah Henning
Liczba stron: 301
Data wydania: 27 luty 2019
Wydawnictwo: NieZwykłe



Wszyscy znają koniec tej opowieści. Syrena, książę, pocałunek prawdziwej miłości. Lecz przedtem była trójka przyjaciół – jedna z nich wzbudzała strach, drugi pochodził z rodziny królewskiej, a trzecia nie żyła.

Po tym, jak jej najlepsza przyjaciółka, Anna, utonęła, Evie stała się wyrzutkiem w swoim małym rybackim miasteczku. Dziwolągiem. Przekleństwem. Wiedźmą.

Przy brzegu zaczyna pojawiać się dziewczyna niezwykle podobna do Anny, i, mimo jej zaprzeczeń, Evie jest przekonana, że jej przyjaciółka wciąż żyje. Że jej magia okazała się nie być tak bezużyteczna, jak się wydawało. Dlatego gdy obie dziewczyny wpadają w oko – i skradają serca – dwóm czarującym książętom, Evie wierzy, że w końcu ma szansę żyć długo i szczęśliwie.

Niemniej jednak jej przyjaciółka skrywa tajemnicę. Nie może zostać w Havnestadzie ani poruszać się na dwóch nogach, chyba że Evie znajdzie sposób, by jej pomóc. Teraz Evie zrobi wszystko, aby uratować człowieczeństwo swojej przyjaciółki oraz serce swojego księcia, w którym drzemie potęga jej magii, jej oceanu oraz jej miłości, aż w końcu zbyt późno odkryje prawdę, jaka kryje się za zawartą przez nią umową.


"Jednak dziewczynka była pojętna. Wystarczająco długo obserwowała poczynania matki, więc wiedziała, jak działały te zaklęcia. Magia przypominała handel - wymagała odpowiednich słów, czynów i mikstur, by mogła zadziałać."

Ostatnio coraz głośniej robi się o syrenach, utworach z motywem morskim, magią i bajkowym klimatem.  Nic więc dziwnego, że kiedy tylko dowiedziałam się o polskiej premierze  "Wiedźmy morskiej", książki która za granicą zyskała już grono wielu fanów, wiedziałam że będę musiała ją przeczytać. Na szczęście nie zawiodłam się na tym tytule i zostałam wciągnięta do tego świata już od pierwszych stron. Dodatkowo miałam możliwość objąć ją patronatem medialnym, co sprawiło mi wielką przyjemność. 

Na pewno znacie opowieść o Małej Syrence. W tej książce dowiadujemy się co działo się wcześniej, jak to wszystko się zaczęło. Pierwsze rozdziały rozgrywają się bardzo wolno. Mamy możliwość poznać bohaterów, odnaleźć się w tym świecie i powoli poznać wszystkie tajemnice. Jednak im dalej, tym akcja zaczyna przyśpieszać i naprawdę trudno jest się oderwać od lektury. Polubiłam bohaterów. Zostali oni bardzo dobrze wykreowani i można było obdarzyć ich sympatią. Evie zyskała moją sympatię. Uważam, że jej postać jest jak najbardziej na plus. Pokazała ona jak wielka może być siła przyjaźni i ile poświęcić można w imię miłości. Cała historia często przynosiła wiele niespodziewanych wydarzeń, chwil, które nawet nie przeszły mi przez głowę. Podobało mi się też to, że w całą opowieść wplecione zostały fragmenty wydarzeń, które przytrafiły się bohaterom kilka lat wcześniej. Dzięki temu mamy jeszcze lepszy obraz na całą historię i wszystkie części układanki mogą wskoczyć na swoje miejsce. Myślę, że naprawdę warto sięgnąć po "Wiedźmę morską. Porusza ona kilka naprawdę ważnych tematów. Oprócz siły przyjaźni, pokazuje też jak wiele krzywdy może wyrządzić potrzeba zemsty i wyrównania rachunków. Czasem nie potrafimy wybaczyć i zostajemy oślepieni przez negatywne emocje. Może być to zgubne, dlatego warto przemyśleć wszystko i spróbować zrozumieć drugą osobę. Jest to ciężkie, jednak czasem bardzo potrzebne.


"Każda przyjaźń wymaga kompromisów."

"Wiedźma morska" spotkała się z negatywną opinią przez wiele błędów w tekście. Przyznaję, jest ich tam sporo, jednak muszę powiedzieć Wam, że nie wpłynęło to dla mnie na jakość książki. Historia mi się bardzo podobała i tak mnie wciągnęła, że nie zwracałam uwagi na te niedociągnięcia. Wiadomo,  jeśli coś kupujemy chcielibyśmy dostać to w jak najlepszej formie, jednak zapewniam Was, że jeżeli chcecie sięgnąć po ten tytuł, nie zniechęcajcie się, ponieważ "Wiedźma morska" jest naprawdę interesująca i miło można spędzić przy niej czas. Jeśli lubicie retellingi, zachęcam Was do lektury. Jest to magiczna i baśniowa historia.




lutego 24, 2019

"Save me" - Mona Kasten

"Save me" - Mona Kasten
"- Przebaczenie nigdy nie jest błędem - mówię cicho. W jej zielonych oczach pojawia się błysk.
 - Przebaczenie to dowód siły i wielkoduszności. Jeżeli człowiek latami zatraca się w gniewie, niszczy samego siebie i tym samym nie jest lepszy od osoby, która go skrzywdziła."

Tytuł:"Save me"
Autor: Mona Kasten
Liczba stron: 384
Data wydania: 13 luty 2019
Seria: Maxton Hall
Tom: 1
Wydawnictwo: Jaguar



Pochodzą z różnych światów, a jednak są sobie przeznaczeni.
Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom.
A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy.
Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputacje rodziny Jamesa, gdyby ta informacja trafiła do opinii publicznej. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru.


– Dlaczego zawracasz sobie głowę przyszłością, skoro mamy teraz? – pyta cicho.
– Bo zasłużyłaś na coś lepszego. Moja przyszłość jest już skreślona. Twoja nie. 
– Nieprawda – mówi stanowczo. – Masz takie same możliwości, jak wszyscy inni. Tylko musisz wyciągnąć po nie rękę, James."


Oficjalnie zakochałam się w stylu pisania autorki. Ta historia pochłonęła mnie już od pierwszych stron. Kiedy było głośno o serii Begin Again nie wiedziałam o co tyle szumu, bo nie zapoznałam się z nią jeszcze, jednak po "Save me" sięgnę po każdą książkę Mony Kasten. 

Historia przedstawiona w "Save me" oderwała mnie od rzeczywistości na kilka pięknych godzin. Jej się nie czyta, przez nią się płynie. Poznajemy Ruby, której marzeniem jest studiowanie na Oxfordzie. Jej całkowitym przeciwieństwem jest James. Bogaty, przystojny i władczy. Niczego nie traktuje poważnie i zachowuje się tak jakby wszystko było mu wolno. Na pozór może być to zwykła młodzieżówka, jednak porusza ona kilka naprawdę ważnych kwestii. Wszyscy wiemy, że pieniądze to nie wszystko, jednak wiadomo, zdarza nam się zazdrościć osobom, które mają zdecydowanie więcej niż my. Jednak właśnie takie osoby mogą codziennie zakładać maski, pod którymi kryje się ból i samotność. Ważne jest, aby mimo wszystko znaleźć kogoś, kto patrzyć będzie na nas, a nie zawartość naszego portfela. W książce przedstawiono dwa zupełnie różne światy. Sami przekonajcie się jak wiele różni i jak wiele łączy bohaterów. Są oni barwni, ciekawi i naprawdę różnorodni. Przez całą książkę towarzyszyło mi wiele emocji, zaczynając od śmiechu, a na łzach kończąc. Jest to dla mnie naprawdę niesamowite, że podczas czytania nie wiedziałam co się dzieje się obok. Kartki same uciekały i było mi źle, że tak szybko ja skończyłam. Mimo, że mamy tutaj pewien schemat, dialogi i wydarzenia dodają tyle do fabuły, że nie sposób odłożyć książki na bok. Dodatkowo zakończenie. Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu do premiery drugiej części. Będę odliczała dni z niecierpliwością. Dawno nie czekałam tak bardzo na jakąś książkę.



" - Moi rodzice zawsze powtarzają, że świat stoi przede mną otworem. Że nie ma znaczenia, skąd pochodzę i dokąd zmierzam. Uczyli mnie, że mogę robić wszystko, czego zapragnę, i że nie powinnam się niczego bać. Moim zdaniem każdy człowiek powinien mieć prawo wyboru."

"Save me" to książką, w której całkowicie się zakochałam. Będzie to na pewno jeden z najlepszych tytułów 2019 roku. Zachęcam Was do zapoznania się z nią. Jest to młodzieżówka, przy której można się oderwać od rzeczywistości. Jednoczenie porusza ona ważne tematy i wywołuje wiele emocji. Już nie mogę doczekać się dnia, kiedy poznać będę mogła dalsze losy Ruby i Jamesa. Na pewno będę często wracać do tej historii.



lutego 13, 2019

"Bezbronne" - Taylor Adams

"Bezbronne" - Taylor Adams
"- A więc... mam dla was, dzieciaki, pewną z trudem zdobytą mądrość. Chcecie się dowiedzieć jak zrujnować sobie życie? To nigdy nie jest konsekwencją jednej, ważnej, czarno-białej decyzji. Składają się na to dziesiątki drobnych decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To głównie wymówki, przynajmniej w moim przypadku. Wymówki są jak trucizna." 

Tytuł: "Bezbronne"
Autor: Taylor Adams
Ilość stron: 368
Data wydania: 13 luty
Wydawnictwo: Otwarte


Odludzie. Śnieżyca. Mała dziewczynka uwięziona w aucie. Znikąd pomocy. Co byś zrobiła?
Darby jechała z uniwersytetu do domu, gdy rozszalała się burza śnieżna i uwięziła ją na odludziu. Najbliższą noc dziewczyna będzie musiała spędzić na postoju przy autostradzie z czterema obcymi osobami i bez zasięgu. Gdy rozgląda się po parkingu, przypadkowo odkrywa, że w jednym z aut uwięzione jest małe dziecko...
Kto z przebywających na postoju jest porywaczem? Kim jest uwięziona dziewczynka? Jak można jej pomóc?


"Jest taka pora bardzo późno w nocy, kiedy siły zła są podobno najmocniejsze. "Godzina duchów", mawiała kiedyś matka. Darby z idiotyczną nutką grozy w głosie.  Przypada ona o trzeciej nad ranem. To rzekomo właśnie wtedy siły szatana drwią sobie z Trójcy Świętej."

"Bezbronne" to książka, która niestety mnie rozczarowała. Opnie na jej temat są naprawdę bardzo podzielone. Czytelnicy się nią zachwycają lub wręcz przeciwnie, znajdują dużo minusów. Tym razem niestety znalazłam się w tej drugiej grupie. Moim zdaniem książka ma bardzo duży potencjał, który nie został wykorzystany. Sam pomysł na fabułę jest świetny. Mamy tutaj mroźną noc, punkt odcięty od świata i grupkę nieznanych sobie osób. Muszę przyznać, że kilka razy towarzyszył mi niepokój i mogłam wczuć się w ten klimat. Niestety szybko zostałam z niego wyrwana. Pierwsze 100 stron jest naprawdę dobre, jednak nagle wylano na mnie kubeł zimnej wody. Nie rozumiałam zachowań bohaterów, często były one przesadzone i naprawdę nielogiczne. Samo zachowanie małego dziecka było mocno przerysowane, przynajmniej moim zdaniem. Raczej w prawdziwym świecie gdy miejsce miałaby taka sytuacja, połowa przedstawionych zachowań nie miałaby miejsca. Czułam, że autor dał się chyba trochę za bardzo ponieść i pogubił w akcji. Jest to oczywiście moje subiektywne zdanie. Rozumiem, że są osoby, którym bardzo spodobała się ta książka. Ja chyba po prostu za wiele od niej oczekiwałam. Dodatkowo nie do końca zrozumiałam zakończenie, ale to może być wywołane tym, że pogubiłam się w ostatnich wydarzeniach. Plusem książki jest na pewno to, że czyta się ją bardzo szybko. Jest napisana lekko i może być to lektura na jeden wieczór. Znalazłam informację, że książka będzie miała swoją ekranizację. Myślę, że na dużym ekranie wypadnie ona lepiej. Na pewno ją obejrzę, ponieważ jestem ciekawa czy znajdzie się tam to, czego podczas czytania mi niestety zabrakło.


"Kiedy jednak wsłuchała się w jej słowa, zaczęła nieco bardziej ją doceniać. Zawsze myślała, że piosenka opowiada o śniegu, ale okazało się, że jest w niej też potężny ładunek nostalgii i tęsknoty za domem."

Ponieważ odnaleźć można różne opnie i zdania na temat książki "Bezbronne" nie chcę jej nikomu odradzać. Jeśli ktoś jest ciekaw tej książki, najlepiej zrobi sięgając po nią i wyrabiając sobie własne zdanie. Ile osób tyle punktów widzenia, dlatego w tym przypadku najlepiej będzie zapoznać się z treścią. Nie jest to tytuł, który polecam, jednak też nie zniechęcam do niego.




lutego 12, 2019

"Nasze małżeństwo" - Tayari Jones

"Nasze małżeństwo" - Tayari Jones

"Nie wiem, jak długo tam tkwiliśmy, nieruchomo niczym dwa sąsiadujące ze sobą nagrobki. Mąż. Żona. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela."

Tytuł: "Nasze małżeństwo"
Autor: Tayari Jones
Ilość stron: 368
Data wydania: 30 stycznia
Wydawnictwo: Otwarte




Droga Celestial i Roya do ślubu była dość wyboista. Obydwoje z silnymi charakterami, ambitni, miotali się, zanim ostatecznie przyjęli role męża i żony.
Osiemnaście miesięcy. Tyle zdążyli nacieszyć się sobą.
Jedna noc i fatalny zbieg okoliczności. Tyle wystarczyło, by Roy trafił do więzienia, a Celestial stała się żoną skazańca.
Przed nimi wyzwanie, któremu musi sprostać ich uczucie, wierność i zaangażowanie.



"Byłam świeżo upieczoną mężatką, wciąż z ziarenkiem ryżu we włosach. Półtora roku po ślubie balansowałam na cienkiej linii - już nie panna młoda, a jeszcze nie żona."

Kiedy zdecydowałam się przeczytać książkę "Nasze małżeństwo" bałam się, że nie będzie ona dla mnie. Opis nie zdradza nam wielu informacji, dlatego myślałam, że będzie ona ciężka do przeczytania. Kiedy jednak zaczęły pojawiać się pozytywne opnie i to w naprawdę dużych ilościach, postanowiłam że i ja po nią sięgnę. Dobrze zrobiłam, ponieważ wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Ma lepsze i gorsze momenty, jednak najbardziej spodobała mi się przez tematy które porusza oraz ile przemyśleń pozostaje po zakończeniu. Poznajemy historię Celestial i Roya. Można powiedzieć, że byli jeszcze świeżo po ślubie, gdy na ich drodze stanęła tragedia. Wystarczy znaleźć się w złym miejscu o niewłaściwej porze i nasze życie wywraca się do góry nogami. Gdy Roy trafia do więzienia starają się oni odnaleźć w nowej rzeczywistości. Celestial nie była przygotowana na rolę  żony skazańca, jednak dla miłości można zrobić wszystko. Autorka porusza ważny temat, jakim jest małżeństwo. Związek dwojga ludzi, relacja jaką tworzą oraz to co dla nich ona znaczy. Kiedy trzeba podjąć wyzwanie i wykazać się niezwykłym zaangażowaniem, wtedy poznać możemy kim naprawdę jest ta druga osoba. Niepielęgnowany związek może zaniknąć i rozpaść się w ciągu paru chwil. Musimy walczyć o drugą osobę, jednocześnie jednak nie możemy zatracić samych siebie i własnego "ja".

Podczas lektury towarzyszyło mi wiele emocji. Poznajemy historię człowieka, który przez kolor skóry i brak wiary innych osób zostaje osądzony i ukarany. Co chwila spotkać się możemy z brakiem tolerancji oraz okrutną rzeczywistością.  Trzeba jednak radzić sobie ze wszystkim i otaczać się osobami, które są nam oddane i kochają nas takich jakimi jesteśmy. To bardzo ważne i takie przesłanie odnalazłam też na stronach książki. Mimo, że miała ona słabsze momenty, skłoniła mnie do wielu refleksji.


"- Człowiek w twoim położeniu musi patrzeć na świat jak nowonarodzone dziecko. Udawaj, że wszystko jest dla ciebie nowe, i czekaj, aż życie wskaże ci właściwą drogę. Zawsze myśl o tym co dzieje się tu i teraz."

Styl pisania autorki jest ciekawy i jednocześnie bardzo przystępny. Podobały mi się fragmenty przedstawione w formie listów. Rozdziały podzielone są między bohaterów, dzięki czemu możemy poznać całą historię z różnych perspektyw oraz zobaczyć różne sposoby myślenia. Niestety podczas czytania trafiałam na bardzo nudne części, jednak pojawiały się elementy zaskoczenia, które mi to rekompensowały. Myślę, że jest to książka, po którą warto sięgnąć, szczególnie jeśli kogoś interesuje ten temat i jest ciekawy jak przedstawiła go autorka. Moim zdaniem u każdego powinna wywołać ona pewne przemyślenia i właśnie przez ten fakt warto zapoznać się z treścią tej książki.


lutego 06, 2019

"Neverworld wake" - Marisha Pessl

"Neverworld wake" - Marisha Pessl
"Umysł robi wszystko, by załagodzić skutki każdej katastrofy. Stara się z całych sił. Ale w którymś momencie rozziew między rzeczywistością a fantazją staje się tak wielki, że umysł nie może dłużej udawać. Słowa pocieszenia, nadzieja, że wszystko będzie dobrze, w końcu rozłażą się, rozpadają i bledną, aż nic po nich nie zostaje.
I budzisz się z krzykiem."

Tytuł:"Neverworld wake"
Autor: Marisha Pessl
Liczba stron: 364
Data wydania: 16 stycznia
Wydawnictwo: Jaguar


Pięcioro przyjaciół. Tylko jedno z nich może przeżyć. Porywający thriller, w którym czas zapętlił się w wiecznym powtórzeniu. Komu uda się wyrwać z koszmarnej otchłani? Jaką cenę będzie musiał zapłacić?

Beatrice Hartley i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła śmierć Jima, geniusza muzycznego i chłopaka Beatrice.
Rok po zakończeniu szkoły Beatrice wraca do Wincroft – nadmorskiej posiadłości, gdzie spędzili razem wiele wieczorów, dzielili się tajemnicami i planowali zmienić świat. Beatrice ma nadzieję, że pozna odpowiedzi na mroczne pytania dotyczące okoliczności śmierci Jima. Podejrzewa, że jej przyjaciele wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić. Beatrice czuje, że nigdy nie pozna prawdy.
Rankiem, po burzy, do drzwi puka tajemniczy mężczyzna. Beztroskim tonem oznajmia coś, co wydaje się niemożliwe: czas się zatrzymał, zapętlił się w wiecznym powtórzeniu, które zdołają przerwać, tylko jeśli podejmą niezwykle trudną decyzję. Beatrice dostaje ostatnią szansę, by poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania… I ostatnią szansę, by żyć. 

Tak zaczyna się Pętla w Neverworld.


"Tworzyliśmy klub, tajemne stowarzyszenie, na które wszyscy pozostali uczniowie w Darrow patrzyli z zazdrością - a my nawet nie zwracaliśmy na to uwagi. Przyjaźń, jeśli jest głęboka, sprawia, że stajesz się ślepy na resztę świata. Staje się twoim ekskluzywnym klubem o ściśle pilnowanych granicach, niesprawiedliwym rozdziale zielonych kart, bogatej kulturze niezrozumiałej dla osób z zewnątrz."

"Neverworld wake" to książka, która kryje w sobie wiele sekretów i tajemnic. Po skończeniu nie wiedziałam jak pozbierać swoje myśli. Zacznijmy od fabuły. Kiedy poznałam opis, od razu wiedziałam, że muszę to przeczytać. Pętla czasowa, grupa nastolatków i sprawa do rozwiązania. Sam pomysł jest niesamowity i powiem Wam, że lubię czytać właśnie takie książki. Była ona pokręcona i dziwna, ale jak najbardziej w ten pozytywny sposób. Książka podzielona jest na trzy części. Najmniej podobała mi się pierwsza, czytało mi się ją dobrze, ale nie mogłam jakoś całkowicie wciągnąć się w tę historię. Jednak kiedy dotarłam do drugiej części, nie potrafiłam się od niej oderwać. Jest napisana ciekawie i łatwo, dzięki temu czyta się ją bardzo szybko. Wydarzenia poznajemy z perspektywy Beatrice, to ona jest narratorem. Podobało mi się to, że z każdym rozdziałem dostarczane były nowe informacje i tajemnice, które nieraz mnie zaskoczyły. Największą niespodzianką jednak było dla mnie zakończenie. Możliwe, że są osoby, które się go łatwo domyślą, mi jednak nawet przez myśl nie przeszło że sprawy mogą potoczyć się w tym kierunku.

Autorka świetnie wykreowała każdą postać w książce. Mamy tu grupę osób o naprawdę odmiennych i wyrazistych charakterach. Każdy się wyróżnia i pełni bardzo ważną rolę. To nie wątek miłosny jest tutaj główny, lecz więzy i relacje między przyjaciółmi. Pokazane zostało jak wiele w życiu człowieka pełnią osoby, które mimo, że nie są rodziną, zmieniają sobie nawzajem życie. Czasem na gorsze, czasem na lepsze. Mogą rozumieć się oni bez słów oraz nawzajem niszczyć. Często możemy znaleźć się w złym miejscu, o niewłaściwej porze. Wtedy kiedy pojawia się sytuacja zagrażająca maski mogą opaść, a my możemy dostrzec kto naprawdę się dla nas liczy. 



"Czuliśmy, jak życie nas spala, nasze blizny były równie rzeczywiste jak wiatr siekający nam twarze. Wiedzieliśmy, że wkrótce wszystko się zmieni, że nasza młodość istnieje teraz i właściwie za chwile się skończy, że miłość jest krucha, a śmierć prawdziwa."

"Neverworld wake" to książka, którą polecam. Nie była ona idealna, miała swoje niedociągnięcia oraz lepsze i gorsze momenty, jednak naprawdę dobrze się przy niej bawiłam. Fabuła, bohaterowie i zakończenie to zdecydowanie największe plusy i właśnie dla nich warto zapoznać się z tą historią. Dodatkowo na jej podstawie powstaje serial na Netflixie, który na pewno będę oglądać i nie mogę się go doczekać. Zachęcam jednak przed premierą serialu, przeczytać papierową wersję. Dajcie się wciągną w Pętlę czasową w Neverworld. 




Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger