czerwca 28, 2018

"Żona między nami"- Greer Hendricks & Sarah Pekkanen

"Żona między nami"- Greer Hendricks & Sarah Pekkanen
" Jeszcze nie wie, co dla niej przygotowałam. Ani o wprawionym przeze mnie w ruch mechanizmie zniszczenia. [...] Nie ma pojęcia, co ją spotka, jeśli nie zmieni swojego postępowania."

Tytuł:"Żona między nami"
Tytuł oryginalny: "The Wife Between Us"
Autor: Greer Hendricks & Sarah Pekkanen
Liczba stron: 430
Data wydania: 21 maja 2018
Wydawnictwo: ZYSK i S-KA


Nellie jest młodą kobietą. Pracuje w przedszkolu, mieszka z przyjaciółką i dorabia sobie w restauracji. Kiedy poznaje mężczyznę swoich marzeń, nie może uwierzyć, że spotkało ją takie szczęście. Richard rozpieszcza ją, traktuje jak księżniczkę. Jest zamożny i czarujący, pokazuje to na każdym kroku.
Vanessa jest byłą żoną Richarda. Nie może poradzić sobie ze stratą mężczyzny. Dla małżeństwa zrezygnowała ze wszystkiego, aby wieść spokojne życie przy jego boku. Gdy z pozoru idealny związek się rozpada, Vanessa wciąż nie może się z tym pogodzić, szczególnie, że Richard wiąże się z młodszą kobietą...


"Richard nie może się ponownie ożenić. Będę gotowa, kiedy ją zobaczę następnym razem."

"Żona między nami" to książka, o której zrobiło się głośno. Nagle zasypały mnie jej zdjęcia i opisy, dlatego byłam jej  naprawdę bardzo ciekawa. Kiedy na okładce przeczytałam, że jest to najgłośniejszy thriller 2018 roku, moje oczekiwania co do niej wzrosły jeszcze bardziej. Chyba właśnie przez te wszystkie hasła, które zbudowały w mojej głowie pewien obraz, trochę się zawiodłam. Spodziewałam się książki, od której nie będę mogła się oderwać, niestety czegoś mi brakowało. Nie twierdzę, że mi się nie podobała. Na początku, przez pierwsze 100 stron, czytanie bardzo mi się dłużyło, nie mogłam wgryźć się w fabułę i losy bohaterów. Jednak potem, kiedy w końcu pojawiły się elementy zaskoczenia i intrygi, czytało mi się ją lepiej i polubiłam postacie występujące w książce. Mam jednak wrażenie, że cała fabuła jest za bardzo rozciągnięta. Za dużo opisów, za mało akcji. Tak więc, jeśli patrzymy na tę książkę, jako niesamowity thriller, to myślę, że można się rozczarować. Nie trzyma ona aż tak bardzo w napięciu, dlatego najlepiej podejść do niej bez żadnych oczekiwań. Ma w sobie coś, co naprawdę mi się podobało i parę razy fabuła potoczyła się w taki sposób, jakiego się nie spodziewałam. Dlatego nie żałuję, że ją przeczytałam i nie odradzam jej. Myślę, że jeśli ktoś jest jej ciekaw, trzeba samemu wyrobić sobie zdanie.



"Cały ludzki umysł jest zaangażowany w ten odziedziczony po przodkach mechanizm obronny, który ich ratował przed drapieżnikami. Ja też jestem wyczulona na ten impuls, kiedy włoski na moim ciele stają dęba i instynktownie podnoszę głowę w poszukiwaniu wpatrujących się we mnie oczu. Przekonałam się, jak groźne może być zlekceważenie tego ostrzeżenia."

Czytając książkę, śledzimy losy Vanessy i Nellie. Z każdym rozdziałem poznajemy coraz więcej tajemnic i sekretów. Polubiłam je obie i z czasem przywiązałam się do nich. Śledziłam ich losy i naprawdę byłam ciekawa jak skończy się cała historia. "Żona między nami" ma w sobie dużo z innych thrillerów psychologicznych, dlatego nie wszystko było dla mnie dużym zaskoczeniem i można było spodziewać się pewnych rzeczy. Przyznaję jednak, że w pewnym momencie przeżyłam szok i stało się coś, czego się nie domyślałam i nawet przez chwilę nie podejrzewałam. 

Podsumowując, moim zdaniem nie jest to książka ani zła, ani zachwycająca. Miała swoje plusy i minusy. Myślę, że każdy może mieć o niej inne zdanie i inaczej ją postrzegać. Najlepiej zrobicie sięgając po nią i samemu wyrabiając sobie opinię. 




czerwca 16, 2018

"Without Merit" - Colleen Hoover

"Without Merit" - Colleen Hoover
"Zdaję sobie sprawę, że to w pewnym sensie bierna agresja, ale nie robię tego, żeby im coś udowodnić - tylko żeby coś udowodnić sobie. Zastanawiam się, czy wytrwam cały tydzień. Przeczytałam kiedyś cytat, który mówił : "Nie podkreślaj swojej obecności. Spraw by czuło się Twoją nieobecność"."

Tytuł:"Without Merit"
Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 320
Data wydania: 20 czerwca 2018
Wydawnictwo: Otwarte


Merit ma siedemnaście lat i na pewno nie można powiedzieć, że ma normalne życie. Mieszka wraz z rodzeństwem, ojcem i jego nową żoną, a w piwnicy tego samego budynku żyje jej schorowana matka. Przy swojej siostrze bliźniczce, która jest uosobieniem ideału oraz starszym bracie, którego życie to całkowity perfekcjonizm, Merit czuje, że wszystko robi nie tak i cały czas przytrafia jej się coś złego.
Z każdą chwilą Merit poznaje nowe tajemnice, które skrywa jej rodzina. Sprawiają one, że członkowie oddalają się od siebie jeszcze bardziej. Kiedy dziewczyna zakochuje się w chłopaku swojej siostry, postanawia całkowicie odciąć się od swojego dotychczasowego życia. Przestaje chodzić do szkoły i rozmawiać z bliskimi. W końcu postanawia opuścić swój dom na zawsze, jednak kiedy jej się to nie udaje, staje przed bardzo trudnym zadaniem i decyzją.
Aby wybaczyć innym, najpierw musi dać drugą szansę sobie. 
Jednak czy jest na to gotowa?



"Nie każdy błąd zasługuje na konsekwencje. Czasem jedyne, na co zasługuje, to przebaczenie."

Colleen Hoover to jedna z moich ulubionych autorek. Kocham wszystkie jej książki i cały czas czekam na nowe. Kiedy dowiedziałam się, że niedługo premierę będzie miała książka "Without Merit" wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Muszę przyznać, że różni się ona od innych. Wątek miłości nie stoi tutaj na głównym miejscu. Jest on widoczny i cały czas towarzyszy nam gdzieś z boku, jednak nie odgrywa najważniejszej roli w książce. Jeśli miałabym powiedzieć, co tą rolę odgrywa, to zdecydowanie są to więzy rodzinne i problemy, z jakimi często muszą się zmagać osoby w okresie dojrzewania. Autorka jak zawsze porusza ważne tematy i jest to jeden z wielu powodów dla których ją uwielbiam.

W "Without Merit" została zaprezentowana rodzinna, która jest najbardziej pokręconą i dziwną rodziną z jaką kiedykolwiek miałam styczność. Można powiedzieć, że jest ona przerysowana, jednak ja ją kupiłam i naprawdę polubiłam. Każdy członek rodziny Vossów ma swoje problemy, swoje tajemnice, swoje specyficzne zachowania. Mamy tutaj grupę naprawdę barwnych bohaterów przy których nie da się nudzić. Poznajemy ich jednak oczami Merit, czyli nastolatki, która czasem może źle rozumieć to co się dzieje w jej otoczeniu. Swoją siostrę bliźniaczkę widzi jako chodzący ideał i mimo, że wyglądają tak samo, to jednak uważa, że Honor jest dużo piękniejsza. Utah, jej starszy brat, to chodzący perfekcjonista, który ustalił sobie plan dnia i spełnia go chodząc jak w zegarku. Są też rozwiedzeni rodzice. Nowa macocha mieszka wraz z ojcem na piętrze, a w piwnicy tego samego budynku mieszka schorowana matka. Tak więc możemy powiedzieć, że Merit jest bardzo zagubiona i czasem nie potrafi odnaleźć się w swoim życiu. Jednak czy ktoś na jej miejscu mógłby się odnaleźć?


"- Ze wszystkich miejsc, w których moglibyśmy być, jesteśmy akurat tu. W tym samym czasie."

Colleen Hoover tworzy książki, które są napisane takim stylem, że czyta się je niesamowicie szybko. Każdą jej pozycję czytam w ekspresowym tempie. Potrafi ona stworzyć historie, które wciągają czytelnika w swój świat. W "Without Merit" bardzo dużym plusem są rysunki, które umieszczone są w książce. Mimo, że nie ma ich wiele, dodają wiele do fabuły i wpływają na wyobraźnię czytelnika. Polubiłam główną bohaterkę. Czasem jej niektóre zachowania i decyzje mnie denerwowały, jednak jest to nastolatka, która ma wiele problemów, dlatego nie wpłynęło to na moje zdanie o niej. Myślę, że właśnie taki obraz jej chciała stworzyć w naszej głowie autorka i naprawdę oczekiwałam na finał jej losów. Nie mogłam odłożyć książki na bok. Mimo, że romans tu nie przeważa i tak zakochałam się w tej książce. Może na początku trudno jest nam się odnaleźć w tej rodzinie, jednak potem akcja się bardzo rozkręca. Jak zawsze wysuwa się nam kilka ważnych wniosków. Jednym z nich tutaj jest to, że czasem zwykła rozmowa z drugą osobą może odmienić nasze spojrzenie na świat. 

"Without Merit" jest czymś nowym i niepodobnym do innych książek Colleen Hoover. Nie jest ona przesłodzona tak jak niektóre książki tej autorki, dlatego jeśli ktoś skreślał je właśnie z tego powodu, ta pozycja może trafić w gusta. U mnie nie stanęła na pierwszym miejscu, jednak bardzo mi się podobała i naprawdę dobrze mi się ją czytało. 






czerwca 11, 2018

"Skradzione laleczki" - Ker Dukey & K. Webster

"Skradzione laleczki" - Ker Dukey & K. Webster
"Jesteś idealna. Obie jesteście idealne. Właśnie tego szukałem. Moje dwie, piękne, malutkie laleczki."

Tytuł:"Skradzione laleczki"
Tytuł oryginału: "Pretty Stolen Dolls"
Cykl: Laleczki
Tom: 1
Autorki: Ker Dukey & K.Webster
Liczba stron: 350
Data wydania: 30 maja 2018
Wydawnictwo: Niezwykłe


Kogo kocha Benny? Swoje małe, słodkie lalki.
Póki są posłuszne i nie stają z nim do walki.
Dba, by były piękne. Włosy im układa
i na ich młode ciałka sukienki zakłada.
A gdy noc zapada do zabawy przystępuje.
Młodsza lalka uległa, starsza walczyć próbuje.
Lecz kiedy ta ulubiona od niego ucieka,
nie liczy się, że druga pozostać przyrzeka.
Serce pęka mu z rozpaczy, oczy ma pełne łez,
jego lalka musi wrócić, bądź jej życia nadszedł kres.

Wizyta na pchlim targu nie kończy się dobrze dla Macy i Jade. Dziewczynki zostają uprowadzone i więzione przez psychopatycznego potwora imieniem Benny.
Po czterech latach Jade udaje się uciec, niestety nie może zabrać ze sobą siostry. Obiecuje sobie, że po nią wróci i zabierze ją z tego piekła.
Dwanaście lat później Jade jest szanowaną panią detektyw, jednak nadal nie potrafi poradzić sobie ze świadomością, że nie udało jej się uratować młodszej siostry.
Przeszłość dręczy ją na każdym kroku. Nawiedza teraźniejszość i nie pozwala nawiązać Jade bliskich relacji. Aby odsunąć myśli od wyrwania siostry z rąk psychopaty, rzuca się w wir pracy. Każdą sprawę traktuje bardzo osobiście, tak jak gdyby szukała Macy.
Sprawdza wszystkie możliwe tropy, by odnaleźć ofiarę i winowajce wpakować do więzienia.
Najnowsza sprawa wydaje jej się dziwnie znajoma. Z pomocą przystojnego partnera Jade bada nowe tropy w poszukiwaniu starego wroga. Ma nadzieje, że siostra nadal żyje i w końcu wróci do domu.
Porywacz podejmuje swoją mroczną grę. Jade nie jest jedyną zabawką w jego rękach. Benny robi z niej wariatkę i sprawia, że otoczenia przestaje jej ufać. Kiedy nic nie jest tym czym się wydaje, a liczba ofiar stale rośnie. Kobieta uświadamia sobie, że Benny bawi się z nią w kotka i myszkę. Teraz jednak jest już za późno. Polowanie dobiega końca, a ona zawsze była ofiarą.
Drapieżnik znowu ją odnalazł.
I ukradł.
Znowu.



"Prześladują mnie cienie, w których czają się potwory. W śnie dręczy mnie ogłuszająca cisza. Benny ukradł mi wszystko, nawet sny."

"Skradzione laleczki" to mieszanina różnych gatunków. Romans, erotyk, thriller. Te połączenia stworzyły książkę, która wbiła mnie w fotel i nie raz wywołała dreszcze. Jest to pozycja dla osób o mocnych nerwach. Autorki same zamieściły informacje, że nie jest ona dla wszystkich. Jednak mnie całkowicie kupiła. Na początku poznajemy dwie małe dziewczynki, które zawsze były ostrzegane przez rodziców o złych ludziach, którzy skrywają pod skórą potwory. Jedna chwila nieuwagi i zła decyzja sprawiają, że wpadają w ręce właśnie takiej osoby. Różne sceny opisane w książce są naprawdę dramatyczne i okropne, jednak to sprawia, że jest ona wyjątkowa. Porusza tematy porwań i psychopatów, oraz cierpień i upokorzeń jakie doznają ofiary. Na pewno ta tematyka nie jest skierowana do wszystkich odbiorców, jednak osoby, które o niej czytają nie zawiodą się i w tym przypadku.

Jade to postać, która ma wiele problemów emocjonalnych. Przez wszystkie wydarzenia w jej życiu, nie potrafi zbudować normalnej relacji z innymi osobami. Dodatkowo jej paranoja i obsesja na punkcie odnalezienia młodszej siostry sprawiają, że odpycha od siebie innych. Kiedy jednak pojawia się inny detektyw, jej partner, zaczynamy widzieć w niej zmianę. Pojawia się też wiele wątków erotycznych, które sprawiają, że książka jest seksowna i zmysłowa.


"Gdy podchodzi, czuję metaliczny zapach krwi swojej siostry. Ten zapach pozostanie ze mną na zawsze. Nigdy nie zapomnę, jak pachnie krew."

Od początku zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, a akcja nie daje nam odpocząć. Z każdym rozdziałem coraz bardziej bałam się o to co zaraz się wydarzy, a fragmenty wspomnień głównej bohaterki wywoływały naprawdę wiele emocji. Autorki idealnie dozują wszystkie informacje i wprowadzają czytelnika w cykl "Laleczki". W tej części dostajemy początek całej historii, a zakończenie daje ogromne pole do popisu dla dalszych losów bohaterów. Ja nie mogę się doczekać, aż będę miała w rękach następny tom, ponieważ to z jaką niewiedzą zostawiły nas autorki nie pozwala o sobie zapomnieć i cały czas jestem ciekawa co będzie dalej. Jednak nie chciałabym aby koniec książki wyglądał inaczej, dzięki temu odliczam dni do premiery "Zagubionych laleczek".

"Skradzione laleczki" to książka, którą polecam osobom o mocnych nerwach lubiących dreszczyk emocji i podniecenia. Jest napisana takim stylem, że czyta się ją niesamowicie szybko i łatwo, mimo trudnych tematów jakie zawiera. Dzięki temu możemy całkowicie skupić się na tym co czytamy i ponieść się tej historii. Myślę, że dalsze części przyniosą nam jeszcze więcej emocji, dlatego przed następną premierą zachęcam Was do zapoznania się z tą częścią.


czerwca 09, 2018

"Bez lęku" - Mia Sheridan

"Bez lęku" - Mia Sheridan
" - Może. - Zerknęła znów na okno i położyła dłoń na parapecie, przechylając głowę. - To takie dziwne, że człowiek ze wszystkimi swoimi myślami, pomysłami i uczuciami może być tutaj w jednej chwili, a w następnej po prostu... zniknąć."

Tytuł:"Bez lęku"
Autor: Mia Sheridan
Liczba stron: 328
Data wydania: 6 czerwca 2018
Wydawnictwo: Otwarte


Dla Holdena Scotta sport był całym światem. Odnosił wielkie sukcesy, kibice go podziwiali i nie było kobiety, która by mu się oparła. Jednak gdy poddał się destrukcyjnej sile sławy i wpadł w ramiona uzależnienia, stracił wszystko.
W willi położonej w głębi lasy, do której przywiózł go jego przyjaciel, z dala od całego świata próbuje odzyskać siły i dojść do siebie, przewartościować swoje życie. 
Okazuje się jednak, że nie jest sam.
W pobliżu posiadłości dostrzega dziewczynę w białej sukience. Niczym nocna lilia nieznajoma ukazuje się w blasku księżyca i znika. By zbliżyć się do niej, Holden najpierw musi zagłębić się w swoją przeszłość, od której pragnie uciec i znaleźć odpowiedź na pytanie, kim naprawdę jest.


"Gdy stek zaczął skwierczeć, wbiłem wzrok w drzewa przed sobą, zagubiony w nieładzie niedopowiedzianych myśli. Ruch. Coś białego. Zamarłem, mrużąc oczy i wpatrując się w niknące światło, a przez mój kręgosłup przebiegł dreszcz podniecenia i lęku, nieco stłumiony przez używki, ale wyraźny. Przez kilka sekund wszystko trwało w bezruchu, a jedynymi odgłosami były skwierczące mięso i parę odległych ptasich krzyków. Włosy na karku stanęły mi dęba. Usłyszałem w głowie szept: "coś się zaraz wydarzy". Dziwna myśl, ale uczucie, które jej towarzyszyło, było znajome, i wtedy wróciło do mnie wspomnienie."

"Bez lęku" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mii Sheridan. Słyszałam same dobre opinie o jej książkach, więc bardzo chętnie sięgnęłam po jej najnowszą powieść. To była bardzo dobra decyzja. Przeczytałam ją w kilka godzin i nie mogłam się od \oderwać. Uwielbiam książki w których czytelnik nie jest niczego pewien i tak było właśnie tym razem. Poznając historie Holdena nie spodziewałam się takich zwrotów akcji i kilka razy naprawdę nie mogłam uwierzyć w to co właśnie się wydarzyło. Na początku myślałam, że to kolejny piękny romans i mimo, że jest też tym, autorka poruszyła w książce naprawdę dużo ważnych tematów. Jednym z nich jest śmierć bliskiej osoby, która może wywrócić życie do góry nogami. Nikt nie jest na to przygotowany i aby się z tym zmierzyć potrzebna nam jest pomoc. Wystarczy jedna niewłaściwa decyzja i można stracić całe dotychczasowe życie. Z tym problemem musiał zmierzyć się Holden. Jednak nie chce zdradzać żadnych szczegółów z fabuły, dlatego zachęcam Was to tego aby samemu się przekonać jak sobie z tym poradził. 

Narracja w książce prowadzona jest w pierwszej osobie. Dzięki temu możemy bliżej poznać bohaterów, ich przeszłość, myśli, uczucia. Postacie są wspaniale wykreowane i bardzo wyjątkowe. Z każdym rozdziałem na jaw wychodzą nowe informacje, które potrafią wbić czytelnika w fotel. Holden na początku może wydawać się nam zadufaną w sobie osobą, która nie widzi nic oprócz siebie i swoich potrzeb. Lily jest jego całkowitym przeciwieństwem. Zamknięta w sobie i tajemnicza. Razem zaczynają tworzyć relacje, które wyciąga na powierzchnie ich nowe cechy. Bardzo widać tę zmianę i rolę, jaką zaczynają odgrywać w swoim życiu.



"I tak naprawdę nie miało to w ogóle znaczenia. Żadna z tych rzeczy nie dała mi szczęścia, ani odrobiny. Co można zrobić, kiedy ma się wszystko, ale to nie wystarcza do szczęścia? Jak dalej żyć? Co jeszcze mogło dać mi nadzieję?"

Książka napisana jest bardzo przyjemnym i lekkim stylem. Czyta się ją niesamowicie szybko, a strony same uciekają. Z każdym rozdziałem coraz trudniej odłożyć ją na bok, od razu chce się poznać zakończenie. To jak rozwinęła się cała historia całkowicie mnie zaskoczyło. Podczas czytania tworzyłam w głowie kilka scenariuszy, jednak żaden nie był zgodny z pomysłem autorki, mogę powiedzieć, że nawet był bardzo, bardzo daleko od niego. Jest to kolejny plus, ponieważ ostatnio nie spotkałam się z pozycją, która by mnie tak zaskoczyła.

"Bez lęku" polecam Wam z całego serca. Na pewno sięgnę po więcej książek tej autorki. Jeśli będą na tym samym poziomie, myślę, że Mia Sheridan trafi na listę moich ulubionych autorów. 




czerwca 06, 2018

"Toń"- Marta Kisiel

"Toń"- Marta Kisiel
"Aż podskoczyła na krześle, kiedy za oknem nieoczekiwanie zaskowyczał pies. Roztrzęsiona, lecz wdzięczna, że oderwał ją od ponurych myśli, z dudniącym sercem raz jeszcze spojrzała na zegar. Pięć po trzeciej. Poczuła ucisk. Strach."

Tytuł:"Toń"
Autor: Marta Kisiel
Liczba stron: 416
Data wydania: 23 maja 2018
Wydawnictwo: Uroboros




Pewnego dnia Dżusi Stern postanawia oddać starą przysługę ciotce, tym samym rozpoczynając łańcuch wydarzeń, które całkowicie odmienią życie jej oraz jej bliskich.
Wybuchowa i porywcza dziewczyna, jej spokojna i poukładana siostra oraz kąśliwa i tajemnicza ciotka zostają wplątane w morderstwo, jednak jest to dopiero początek niebezpieczeństwa, które na nie czyha.
W otoczeniu Wrocławia i Dolnego Śląska, poznajemy rodzinne tajemnice i rzeczy nie z tego świata.



"- Nieźle? - Eleonora wciągnęła oblepioną sosem nitkę do ust. - Ta carbonara jest boska! Czy przewidziano dokładkę? 
- Uważaj, ten sos idzie w biodra - ostrzegła ją ciotka.
- Chętnie go tam podwiozę."

"Toń" to pierwsza książka Marty Kisiel, którą przeczytałam. Nic od niej nie oczekiwałam, podeszłam do niej specjalnie z "otwartą" głową, nie czytając wcześniej żadnych opinii. To co dostałam od tej książki całkowicie mnie zaskoczyło. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że utonęłam w niej już od pierwszych stron i zakochałam się w tej historii. Nie wiem co dokładnie mogę napisać, aby oddać to jak ta książka mi się podobała i jakie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania. Najważniejsze jest to, aby powiedzieć, że jest naprawdę świetna. Postacie, opisy miejsc i wydarzeń, humor (oj, humor w tej książce to mistrzostwo), wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Poznając szaloną Dżusi, rozpoczynamy  przygodę z nią i jej rodziną. Z początku może się wydawać, że wszystko będzie lekkie i ich historia przejdzie bokiem, jednak zapada ona w pamięci. Z każdym rozdziałem na jaw wychodzą nowe tajemnice i nie sposób odłożyć książki na bok, chcemy jak najszybciej dowiedzieć się kto i za czym tak naprawdę stoi. Osoby, które lubią książki fantastyczne, na pewno odnajdą się w tej pozycji.

Napisana jest w taki sposób, że czyta się ją bardzo szybko. Ciekawe i śmieszne dialogi to kolejna zaleta na mojej naprawdę długiej liście. Potrzebowałam takiej książki, która wciągnie mnie i oderwie na trochę od dnia codziennego, więc cieszę się, że na nią trafiłam. Spisała się w tym zadaniu na medal. Niesie ona ze sobą też przesłanie, związane z naprawianiem więzów rodzinnych. Często wśród bliskich występują konflikty, jednak ważne jest aby mimo upływu lat potrafić sobie z nimi poradzić.


"Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtych niezliczonych wieczorów, kiedy ślęczały razem tu z Eleonorą, każda pochylona nad książką czy zeszytem, albo pochłaniały waniliowy budyń z sokiem malinowym i szeptem, żeby ciotka przypadkiem nie usłyszała, dzieliły się ówczesnymi radościami, obawami i tajemnicami."


Wszystkie postacie w książce mają bardzo odmienne charaktery. Trzy panny Stern to prawdziwa mieszanka wybuchowa, z nimi nie da się nudzić. Zawsze któraś coś wymyśli i dziać się będzie cały czas. Jednak nie tylko one są tak wykreowane. Postacie poboczne, które nie zawsze są z boku, również wyróżniają się i zapadają w pamięci. Ramzes, Gerd, no i oczywiście Karolek, to wisienka na torcie tej książki. Pojawia się też kot, który swoim zachowaniem pasuje do całego domu ciotki.

"Toń" to mieszanka fantastyki i kryminału, skrywająca w sobie sekrety rodzinne, dawne konflikty i nowe tajemnice, które wciągną czytelnika w swój wir. Dla mnie to jedna z najlepszych książek tego roku  i zachęcam Was do tego, aby również w niej utonąć. Jest to niezapomniana podróż.




Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger