lutego 25, 2018

"Kredziarz"- C.J. Tudor

"Kredziarz"- C.J. Tudor
"Dzieci tak już mają. Potrafią zapominać. Z wiekiem staje się to trudniejsze."


Tytuł: "Kredziarz"
Tytuł oryginalny: "The Chalk Man"
AutorkaFrances Hardinge
Liczba stron: 384
Data wydania: 28 luty 2018 
Wydawnictwo: Czarna Owca

W 1986 roku, Eddie i jego przyjaciele, dorastają w jednym z małych miasteczek. Swoje wakacje spędzają na jeżdżeniu na rowerze, chodzeniu po lasach i szukając przygód. Dużo wolnego czasu sprawia, że wymyślają nowy sposób porozumiewania się. Mają swoje ustalone znaki i kontaktują się ze sobą poprzez rysunki z kredy. Pewnego dnia jeden z nich doprowadza ich do zwłok, a ich życie odmienia się już na zawsze. 
30 lat później Eddie jest już dorosłym mężczyzną. On i jego przyjaciele z dzieciństwa dostają tajemniczy list z dołączonym kawałkiem kredy. Myślą, że to głupi żart nawiązujący do tragedii sprzed lat. Kiedy jednak jeden z nich ginie, Eddie rozumie, że jedynym sposobem na ocalenie siebie przed podzieleniem jego losu, jest zrozumienie tego co miało miejsce wiele lat wcześniej.




"Nie zawsze definiują nas nasze osiągnięcia, bywa, że ważniejsze są zaniedbania. Nie tyle kłamstwa, ile prawdy, które postanowiliśmy przemilczeć."


"Kredziarz" to książka, o której ostatnio jest bardzo głośno. Co chwila spotykam zdjęcia i opinie, które są bardzo pozytywne. Za każdym razem, kiedy jakaś książka jest tak bardzo chwalona, mówię sobie, żeby nie nastawiać się bo wtedy moje oczekiwania mogą nie być całkowicie spełnione. Oczywiście zawsze i tak mi się to nie udaję. Jednak tym razem wszystko co o niej słyszałam całkowicie się potwierdziło. "Kredziarz" mnie wciągnął, pochłonął i oderwał od rzeczywistości na kilka godzin, a takiego zakończenia się nie spodziewałam. 

Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych. Poznajemy losy bohaterów z roku 1986 oraz 2016. Wszystkie postacie zostali bardzo dobrze wykreowani, a styl pisania autorki jest bardzo przyjemny i sprawia, że książka sama się czyta. Jest to kryminał, dlatego motyw zagadki jest tu kluczowy. Moim zdaniem pomysł na niego i na całą fabułę jest naprawdę wspaniały. Osoby, które gustują tylko w tym gatunku i przeczytały już wiele takich książek, mogą domyślić się jak cała akcja się potoczy, jednak u mnie moment zaskoczenia wystąpił i to nawet parę razy.




"Nigdy niczego z góry nie zakładaj. Zakładać to można ciepłe gacie w zimie."


Okładka i wydanie książki to coś, o czym muszę wspomnieć. Od razu przyciąga ona wzrok. Myślę, że żaden książkoholik by nią nie pogardził. Pomysł na rysunki z kredy zarówno z zewnątrz książki, jak i w fabule bardzo mi się podoba. Jednak w mojej ocenie jest też mały minus. Miałam wrażenie, że w połowie książki autorka miała za dużo pomysłów, przez co niektóre nie były rozwinięte aż tak, jak się spodziewałam. Jednak opinię wystawiam z całości, a nie z poszczególnych fragmentów, dlatego z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że książka bardzo mi się podobała. 

"Kredziarz" jest debiutancką powieścią Pani Tudor i skoro tak wygląda jej pierwsza książka, to już nie mogę doczekać się następnych. Jest to pozycja, którą Wam polecam i myślę, że wiele osób się w niej zatraci. 




lutego 21, 2018

"Śpiew kukułki"- Frances Hardinge

"Śpiew kukułki"- Frances Hardinge

"Nagle poruszyły się jej piękne, zielonoszare, szklane oczy. Przesuwały się powoli, jak na osi, aż spojrzenie lalki spoczęło na twarzy Triss. I wtedy otworzyły się maleńkie usteczka."


Tytuł: "Śpiew kukułki"
Tytuł oryginalny:Cuckoo Song
AutorkaFrances Hardinge
Liczba stron: 479
Data wydania: 15 luty 2018 
Wydawnictwo: Czarna Owca

Pewnego dnia 11-letnia Triss budzi się po wypadku i czuje, że coś jest nie tak. Nie pamięta nic z poprzedniej nocy i ma dziwne przeczucie. Ma problem ze swoimi wspomnieniami. Na początku nie może sobie przypomnieć żadnych szczegółów ze swojego życia, pojawiają się one powoli. Nie jest to jednak jej największe zmartwienie. Codziennie po przebudzeniu znajduję liście we włosach, a jej koszula nocna jest pobrudzona mimo, że kładła się w czystej. Najgorszy jest jednak głód, który odczuwa. Nie ważne ile zje, głód jest nie do opanowania. Z dnia na dzień staję się jednak coraz chudsza. 
Nie ma się z kim podzielić swoimi problemami, jej młodsza siostra Pen panicznie się jej boi. Kiedy Triss nie ma już siły i zaczyna płakać, orientuje się, że z oczu zamiast łez wychodzą pajęczyny.
Jedyną osobą, która może pomóc zrozumieć jej co się z nią dzieje jest tajemniczy Architekt. Dziewczynka za wszelką cenę postanawia odkryć prawdę. Nie spodziewa się jednak, że może być ona jak z dziecięcego koszmaru.



"Wystarczy? Triss z trudem zrozumiała to słowo. Równie dobrze mogli ją zapytać, czy ma "wystarczająco dużo" powietrza i czy jest gotowa przestać oddychać"

"Śpiew kukułki" to książka, która przenosi czytelnika w świat baśniowy, pełen grozy i tajemnic. Już od pierwszych stron zatraciłam się w tej rzeczywistości stworzonej przez autorkę i była to wspaniała przygoda. To w jaki sposób Pani Hardinge połączyła powojenną Anglię z przeplatającą się magią i przeróżnymi postaciami pozytywnie mnie zaskoczyło. Wszystko tworzyło całość w której każdy element do siebie pasował. Nic nie było przesadzone, a opisy pobudzały wyobraźnie tak, że każdy obraz stawał mi przed oczami. Myślę, że pomimo wielu elementów fantastycznych, które mogłyby być bardziej skierowane do młodzieży, także dorośli mogą wejść do tego świata i przeżyć z bohaterami magiczne chwile. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to polubiłam ich wszystkich. Triss i Pen zaskakiwały mnie w każdym rozdziale i kiedy myślałam, że wszystko już rozgryzłam, nagle działy się takie rzeczy, które całkowicie zmieniały przebieg wydarzeń. Najbardziej polubiłam Violet, narzeczoną brata dziewczynek. Jej charakter wyróżniał się na tle innych. Jak na kobietę żyjącą w powojennej Anglii zachowała ona swoje przekonania i żyła tak jak chciała, a nie tak jak powinna. Jej żywiołowość i wybuchowość sprawiły, że od razu obdarzyłam ją sympatią. Postać tajemniczego Architekta też była ciekawa. Tajemnice, które go otaczały każą czytać dalej, nie sposób się oderwać przed dowiedzeniem się całej prawdy. 




"Wpatrywała się długo w czerwonobrązowe smugi, a wiatr wył i ryczał, jak gdyby ktoś przedzierał kartkę na dwoje."


W książce znajdujemy przekaz, zarówno dla rodziców jak i dla dzieci. Rodzeństwo powinno ze sobą rozmawiać i szukać w sobie oparcia, a nie rywalizować. Rodzice z kolei nie mogą faworyzować tylko jednej strony. Należy znaleźć złoty środek, bo kiedy go brakuje pokrzywdzona strona, nawet w postaci dziecka, nieświadomie może sprowadzić kłopoty na siebie i bliskich. 

"Śpiew kukułki" to magiczna książka, pełna tajemnic. Czytając ją czułam się jakbym czytała baśń lub stare opowieści dla dzieci do których dodano mroczne sekrety. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale na pewno sięgnę jeszcze po inne pozycje. Polecam tę książkę osobom, które lubią historie przepełnione zagadkami i czarami.














lutego 15, 2018

"Srebrny łabędź"- Amo Jones

"Srebrny łabędź"- Amo Jones
"Możesz nas nie znać, ale my znamy ciebie. Zagrajmy w grę. Oto, co cię czeka, gdy przegrasz..."



Tytuł: "Srebrny łabędź"
Cykl: Elite Kings Club
Autorka: Amo Jones
Liczba stron
Data wydania: 16 luty 2018 
Wydawnictwo: Kobiece


Madison Montgomery pochodzi z bogatego domu. Jej życie całkowicie zmienia się, gdy jej matka popełnia morderstwo, a potem sama odbiera sobie życie. 
Ojciec Madison żeni się ponownie i zapada decyzja o przeprowadzce. Dziewczyna ma nadzieje na nowy start. Zapisuje się do prywatnej szkoły i mogłoby się wydawać, że wszystko będzie szło po jej myśli. 
Już pierwszego dnia przekonuje się, że mury szkoły skrywają tajemnice. Wszystkimi uczniami rządzi grupa dziesięciu chłopaków, którym towarzyszy aura tajemniczości i terroru. Nazywają ich Elite Kings Club i do Madison dociera wiele plotek na ich temat. Stara się nie wierzyć w to co o nich słyszy, jednak kiedy wpada w oko przywódcy elitarnego klubu, nie wie już co jest prawdą, a co kłamstwem.
Dlaczego członkowie Elite Kings Club mimo całej nienawiści do Madison, dbają o jej bezpieczeństwo?
Co się stało z poprzednią dziewczyną, która związała się z jednym z nich?
Dlaczego te wszystkie mroczne tajemnice są tak niebezpiecznie pociągające?




"Sekrety są bronią, a spustem milczenie."


"Srebrny łabędź" to książka, która bardzo mnie zaskoczyła. Zaczynając ją nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie. Od samego początku budowane są tajemnice i sekrety, które nie dają nam spokoju. Wszystkiemu towarzyszy ogromne napięcie, przez co nie mogłam się od niej oderwać. Mamy tutaj bogatą dziewczynę, niegrzecznego chłopaka i akcję, która rozgrywa się w liceum. Uwielbiam takie książki New Adult, jednak ta przekracza niektóre granice. W książce występuję wiele scen erotycznych (nie spodziewałam się, że będzie ich aż tyle) i są one bardzo dokładnie opisane (tego też się nie spodziewałam), ale nie wpłynęło to negatywnie na moją opinię. Towarzyszyły mi różne emocje i bardzo często miałam wypieki na twarzy. Są tu też sceny, które sprawiały, że co chwila się śmiałam i naprawdę nie sądziłam, że tak mi się ta książka spodoba. 

Bohaterowie są bardzo zagadkowi. Dokładniej mam na myśli Elite Kings Club. Wiele tajemnic z nich związanymi nie zostało wyjaśnione, ale to na pewno zmieni się po przeczytaniu drugiej książki. Madison polubiłam, jednak irytowały mnie niektóre sytuacje i jej zachowania związane z płcią przeciwną, ale genialny pomysł na fabułę całkowicie mi to rekompensuje.




"Znacie to uczucie, kiedy wydaje się wam, że ktoś was obserwuje? No to pomnóżcie to razy siedem."


Książkę czytało się bardzo dobrze i szybko. Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania. Zakończenie sprawiło, że już nie mogę doczekać się drugiej części. Pomysł na książkę moim zdaniem jest bardzo dobry. Polecam ją osobom, które szukają lekkiej książki. Na pewno nie raz wywoła uśmiech na Waszej twarzy oraz wypieki na policzkach.



lutego 10, 2018

"Slammed"- Colleen Hoover

"Slammed"- Colleen Hoover
"Nie da się uciec do innego miasta, do innego miejsca, innego stanu. Przed czymkolwiek byśmy uciekali, to coś jedzie razem z nami. Zostaje z nami, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby się z tym zmierzyć."





Tytuł: "Slammed"
Cykl: Pułapka Uczuć
Autorka: Colleen Hoover
Liczba stron: 282
Data wydania: 14 luty 2018 
Wydawnictwo: YA!


Kiedy tata 18- letniej Layken Cohen umiera, przeprowadza się ona wraz z mamą i bratem do Michigan. Już pierwszego dnia poznaje starszego o trzy lata sąsiada Willa. Zauroczeni sobą od samego początku, umawiają się na randkę. Jest to krótka znajomość, lecz od razu znajdują wspólny język. Jednak informację jakie wkrótce o sobie poznają, stawiają wszystko pod znakiem zapytania.
Layken podejmuję próbę poukładania sobie wszystkiego, aby odnaleźć się w nowym mieście. Jednak czy jej się to uda? Z czym jeszcze będzie musiała sobie poradzić?

"Slammed", czyli pierwsza część cyklu "Pułapki uczuć", to książka opowiadająca o miłości, cierpieniu i wybaczaniu. Pokazuję jaką wartość ma rodzina i nasi bliscy. Na samym początku nie wiedziałam czego się spodziewać. Myślałam, że będzie to kolejna młodzieżówka o dziewczynie i chłopaku z sąsiedztwa, którzy zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jednak bardzo się myliłam. Kiedy już zaczęłam poznawać historię bohaterów, nie mogłam przestać myśleć o tym co będzie dalej. Skończyło się tak, że pochłonęłam ją w parę godzin, a po skończeniu żałowałam, że przeczytałam ją tak szybko. Jednak nie da się czytać jej inaczej. Jest napisana w takim sposób, że przewraca się strony, tracąc poczucie czasu. Towarzyszyły mi różne emocje, zaczynając od śmiechu i kończąc na łzach w oczach. Uczy ona, że nawet kiedy jest bardzo ciężko, trzeba szukać wyjścia z każdej sytuacji i stanąć życiu naprzeciw.






"Wybierajcie cel swoich bitew, ale nie wybierajcie ich zbyt wielu."


Bardzo podobało mi się to, jaką rolę w książce odgrywała poezja. Była ona wpleciona w treść w taki sposób, że wszystkie emocje były jeszcze bardziej wyraziste. Jestem osobą, która nie czyta wierszy. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam z jakimś styczność, było to chyba w liceum. Jednak to w jaki sposób bohaterowie konstruowali je i wyrażali swoje uczucia, te dobre jak i złe, trafiało prosto do mojego serca. Dawno nie spotkałam się z czymś takim i jest to moim zdaniem kolejny z wielu plusów dla autorki.

Postacie były ciekawe. Polubiłam Layken za to, że mimo jej wieku, potrafiła postawić sobie priorytety i myśleć o innych. Z Willem miałam to samo. Wszystkich bohaterów książki obdarzyłam sympatią i podobało mi się w jaki sposób zostali wykreowani. Cieszę się, że pojawiła się też Eddie, od której spojrzenia na świat powinniśmy się uczyć.




"Ludzie bez przerwy podejmują spontaniczne decyzje, słuchając swego serca. 
W związkach chodzi o dużo więcej niż tylko o miłość."

"Slammed" to wzruszająca książka. Spędziłam z nią cudowne chwilę i już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po następną część, żeby dowiedzieć się jak dalej potoczyły się losy bohaterów. Polecam Wam ją z całego serca. Jeśli lubicie książki w tym gatunku, to myślę, że się nie zawiedziecie.





lutego 07, 2018

"Listy do utraconej"- Brigid Kemmerer

"Listy do utraconej"- Brigid Kemmerer
"Jeden dzień to jeszcze nie całe życie. Dzień to tylko dzień."


Tytuł: "Listy do utraconej"
Tytuł oryginalny: "Letters to the Lost"
Autorka: Brigid Kemmerer
Liczba stron: 400
Data wydania: 27 września 2017
Wydawnictwo: YA!


Juliet to wrażliwa i zamknięta w sobie nastolatka. Jej sposobem na porodzenie sobie ze śmiercią mamy, jest pisanie do niej listów. Od wielu miesięcy chodzi na jej grób, gdzie zostawia wiadomości w których wyraża to jak się czuję. 
Declan to siedemnastolatek, który jednego dnia obrał złą ścieżkę życia. Musi poradzić sobie z konsekwencjami i dwa razy w tygodniu odbywa obowiązkowe prace społeczne na cmentarzu. Pewnego dnia podczas koszenia trawy, na jednym z grobów znajduję list. Zaintrygowany jego treścią postanawia odpisać.
Kiedy Juliet orientuję się, że ktoś przeczytał jej najskrytsze myśli jest oburzona. Walcząc ze złością, postanawia odpisać nieznajomemu.
Oboje nie wiedzą jeszcze, że w ten sposób nawiążą znajomość, która całkowicie zmieni ich życie. Nawiązują nić porozumienia i zaczynają regularnie korespondować ze sobą. Jednak kiedy prawda wyjdzie na jaw, ich relacja stanie pod znakiem zapytania i wszystko może się zmienić.





"Czasami mam wrażenie, że los spiskuje przeciwko nam. A może raczej spiskuje z nami?"


"Listy do utraconej" to książka, która wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Jest to młodzieżówka, jednak uważam, że poruszy osobę w każdym wieku. Jest tak przesycona emocjami, że każdą stronę przerzucałam wstrzymując oddech. 
Nie opisano w niej typowych problemów nastolatków. Nie znajdziemy tam pierwszego nieszczęśliwego zauroczenia, czy problemów popularnych dziewczyn. Juliet musi poradzić sobie ze  śmiercią mamy. Opisano jej walkę o normalność i próbę radzenia sobie z żałobą oraz z cierpieniem. 
Declan to zbuntowany chłopak, który nie spotyka się z pozytywną opinią na swój  temat. Prawda jest taka, że codziennie spotykamy się z osądami. Czasem wyrabiamy sobie zdanie na czyjś temat, kiedy znamy tą osobę dopiero 5 minut. Powinniśmy się zastanowić jak nasze słowa lub czyny wpływają na innych i czy jeszcze bardziej ich nie pogrążają.


Kiedy po nią sięgałam, nie spodziewałam się, że problemy żałoby, cierpienia i samotności będą opisane tak głęboko. Rozmowy, które toczyły się między bohaterami sprawiały, że czasem zapominałam, że są to tylko nastolatkowie. Ich spojrzenie na świat jest bardzo dojrzałe. Większość tematów sprawiała, że zanim zaczęłam kolejny rozdział, czytałam sobie niektóre fragmenty jeszcze raz, żeby dobrze je przemyśleć. Ciągle towarzyszyła mi jakaś refleksja. Jednak mimo tego wszystkiego, książkę czytało się bardzo dobrze i szybko. Tak naprawdę, nie zauważyłam kiedy minęła połowa, a potem kiedy się skończyła. Pochłonęłam ją w parę chwil.




"To po prostu życie. Kiedy wszystko wokół się wali, można iść tylko do przodu."


To co mi się również podobało, to sposób wykreowania bohaterów. Zarówno Juliet i Declan, jak i wszystkie postacie w książce, zostały wykreowane w bardzo ciekawy sposób. Znajdujemy wśród nich takie cechy charakteru i nawyki, które należy pielęgnować, ale również takie, których trzeba się wyzbyć. Wszystko razem tworzy klimat i sprawia, że czyta się ją jeszcze lepiej. 

"Listy do utraconej" to młodzieżówka, jednak uważam, że wybija się ponad inne książki z tego gatunku. Zarówno tematyka, jak i bohaterowie i klimat sprawiają, że nie sposób oderwać się od niej, dopóki nie pozna się całej historii. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, to polecam ją Wam z całego serca. Myślę, że się nie zawiedziecie.


lutego 05, 2018

"Woła mnie ciemność"- Agata Suchocka

"Woła mnie ciemność"- Agata Suchocka
" W pańskiej muzyce drzemie prawda, zdolna poruszyć ludzkie serca"

Tytuł: "Woła mnie ciemność"
Cykl: Daję Ci wieczność- Akt 1
Autorka: Agata Suchocka
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 14 luty 2018



Armagnac Jardineux, potomek plantatorskiej rodziny, od dziecka wychowywany jest w dobrym domu i przygotowywany do odziedziczenia rodzinnego majątku. Wyjeżdża on do Europy, aby zdobyć wykształcenie i zaznać życia na Starym Kontynencie. Niespodziewanie jednak wybucha wojna secesyjna, która pochłania zarówno jego bliskich, jak i całą fortunę wraz z planami na przyszłość. 
Pozostawiony sam sobie w Londynie, codziennie topi smutki w alkoholu. Jedyne co mu pozostało, to jego pasja, gra na fortepianie. Właśnie dzięki niej poznaję młodego skrzypka Lotharta, oraz jego mecenasa- lorda Huntingtona. Nie wie jeszcze, że jego życie już nigdy nie będzie takie samo. 
Zaczyna wznosić się na wyżyny, szybko zdobywa uznanie i jest rozchwytywanym muzykiem. Pławi się w uwielbieniu, w luksusach i w cielesnych przyjemnościach. Nie trwa to jednak długo. Kiedy czyta notatnik swojej babki Blanche Avoy, orientuję się, że coś jest nie tak, a tajemniczy lord Huntington może mieć kluczową rolę w rozwiązaniu wszystkich sekretów. 
Armagnaca zaczyna dręczyć uczucie, że lord uzależnił go od siebie. Jednak czy uda mu się uwolnić spod jego wpływów? Czy historia jego babki otworzy drzwi na tajemnice, które nigdy nie przyszłyby mu do głowy, nawet w najmroczniejszych koszmarach?




"Dzisiaj jednak poczułem, że każda chwila jest ważna, każde wypowiedziane słowo ma znaczenie, a każda osoba z którą się zetknę, w jakiś sposób wpłynie na moje życie. Dziwne i niepokojące było to odczucie"


"Woła mnie ciemność" jest książką dla dorosłych, ale też nie dla wszystkich. Jest to erotyk dla osób tolerancyjnych. Większość scen dotyczy kontaktów seksualnych ludzi o różnych orientacjach, jednak nie były one opisane wulgarnie, dzięki czemu książka nie zniechęca czytelnika i nie jest niesmaczna. Jedyne co mi przeszkadzało to częstotliwość tych scen. Czasem miałam wrażenie, że główny wątek zostaje przytłoczony i nie jest rozwinięty tak, jak tego oczekiwałam. Jest to również książka dla czytelników, którzy lubią motyw fantastyczny. Ja do takich należę, dlatego ten wątek bardzo mi się spodobał.

Podoba mi się, kiedy bohaterowie odwołują się do przeszłości, zarówno swojej jak i swoich bliskich. W tej książce wykorzystane są oba sposoby, co pozwala nam lepiej poznać całą historię.  Wszystkie sekrety, które powoli wychodzą na jaw, nie pozostawiają spraw nierozwiązanych. Najbardziej przypadł mi do gustu motyw pamiętnika babki Armagnaca. Był on poprowadzony w bardzo ciekawy sposób i jeszcze bardziej wciągnął mnie w fabułę. 



"-Właśnie o to chodzi- odrzekłem. -Mam wrażenie, że czai się w cieniu za kotarą, obserwując każdy nasz ruch."

To co od początku urzekło mnie w tej książce, to klimat. Autorka przenosi nas do XIX-wiecznego Londynu. Wykorzystuję ona słownictwo, które pasuję do tamtych czasów. Nie sprawia to jednak, że książka jest trudna w odbiorze. Wręcz przeciwnie, czytało mi się ją bardzo dobrze. Również opisy sprawiają, że łatwiej nam jest wszystko sobie wyobrazić i wczuć się w historię bohaterów. Pasja Armaganca i Lotharta pełni jedną z głównych ról. Muzyka jest stawiana na piedestale i pochłania ich całkowicie. Czasem jednak nie rozumiałam niektórych zachowań głównego bohatera. Momentami irytował mnie jego sposób podchodzenia do wszystkiego, jednak rozumiem, że taki był zamysł i taki wpływ miał na niego lord Huntington. Jeśli o nim mowa, jego postać była zbudowana w najciekawszy sposób i tak jak na początku trochę darzyłam go niechęcią, na koniec bardzo go polubiłam. 

"Woła mnie ciemność" jest ciekawą książką. Szczerze mogę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczyła , ponieważ cała fabuła sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać. Byłam ciekawa jak to się skończy. Tak jak już pisałam wyżej, jedyne co mi przeszkadzało, to zbyt dużo scen erotycznych. Jednak jest to książka dla dorosłych, dlatego rozumiem dlaczego jest ich aż tyle. Myślę tylko, że gdyby bardziej rozwinąć inne wątki, wszystko wypadłoby trochę lepiej.

Jest to specyficzna pozycja i nie każdemu się spodoba. Jeśli jednak ktoś szuka namiętnych romansów, tajemnic sprzed lat i motywu fantastycznego, to powinien ją przeczytać. Jeśli jesteście jej ciekawi, najlepiej zrobicie sięgając po nią i samemu wyrabiając opinię.









\

Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger