kwietnia 27, 2018

"Spacer na krawędzi"- Sherri Smith"

"Spacer na krawędzi"- Sherri Smith"
"Na zewnątrz było jasno i pięknie. Zapierający dech w piersiach poranek tak bardzo kontrastował z bólem, jaki czułam w sercu, że przez moment bałam się, że nie dojdę o własnych siłach do samochodu.
 Miałam ochotę umrzeć na miejscu."

Tytuł: "Spacer na krawędzi"
Tytuł oryginalny: "Follow Me Down"
Autor: Sherri Smith
Liczba stron: 432
Data wydania: 21 marca 2018 
Wydawnictwo: HarperCollins


Kiedy Mia dostaje telefon od szeryfa ze swojego małego, rodzinnego miasteczka, myślała, że jej matka po raz kolejny dźgnęła jednego z pensjonariuszy domu opieki. Tym razem jednak chodziło o jej brata. Lucas,  oskarżony o zamordowanie nastoletniej uczennicy, 
zniknął bez śladu.
Wezwana na przesłuchanie Mia wraca do miasteczka, którego wolałaby już nigdy więcej nie oglądać. Nienawidzi Wayoaty- krainy jabłek, kukurydzy i dilerów narkotykowych oraz ludzi, którzy są zdolni zrobić wszystko, żeby tylko ich sekrety nie wyszły na jaw. Tutaj zamiata się wszystkie sprawy pod dywan i wydaje wyrok przed udowodnieniem winy. 
Mia nie wierzy w zarzuty stawiane jej bratu. Prowadzi własne śledztwo, ale im głębiej drąży temat, tym bardziej ktoś próbuje ją powstrzymać.
Walka o prawdę staję się równie niebezpieczna, jak spacer nad przepaścią, w którą ktoś próbuje nas zepchnąć.


"Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć, wracają z upływem czasu i znów wracają, jak w spirali."

"Spacer na krawędzi" od początku wciąga w swoją fabułę. Poznajemy małe miasteczko, w którym każdy się zna, jednak nikt nie chce, żeby jego sekrety wyszły na jaw. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że akcja rozkręca się od samego początku. Czytelnik na pewno nie będzie się nudził, a nasze przypuszczenia co do tego kto jest winny, mogą się nie sprawdzić. Ja w trakcie czytania tworzyłam wiele teorii, jednak zakończenie było całkowicie inne. Naprawdę mnie zaskoczyło i bardzo mi się to podobało. Ostatnio przy czytaniu thirllerów zgadywałam już w połowie jak potoczy się dalsza część historii, dlatego w tym przypadku ucieszyło mnie to, że w końcu dostałam niespodziankę. Fabuła ma lepsze i gorsze momenty, czasami denerwowały mnie pewne wydarzenia, ponieważ uważałam, że są wstawione niepotrzebnie i tylko po to, żeby stron książki było więcej, jednak całościowo historia bardzo mi się podobała. Zarówno bohaterowie jak i pomysł na książkę moim zdaniem jest bardzo udany. 

Od samego początku towarzyszymy Mii, która za wszelką cenę chce odnaleźć swojego brata i udowodnić wszystkim, że jest on niewinny. Co do tej bohaterki mam trochę mieszane uczucia. Nie chodzi o to, że jej nie polubiłam. Na początku jest ona bardzo pewna siebie, jednak z czasem ta maska opada i na jaw wychodzą inne zachowania. Przypuszczam, że autor specjalnie tak poprowadził tą postać i pokazać chciał, jak pod wpływem stresu i wielu wydarzeń charakter człowieka, a nawet sam człowiek może się złamać. Jednak czasami to co myślała i to co mówiła bardzo mnie irytowało. Jednak były to takie zmienne odczucia, ponieważ w jednym rozdziale myślałam sobie o niej bardzo dobrze, w następnym jej zachowanie bardzo mnie denerwowało, a potem znowu kolejny rozdział przyniósł moją sympatię do niej. Jest to na pewno bardzo barwna i charakterystyczna postać, jednak ma swoje plusy i minusy.


"-Wiesz, że jestem dobrym człowiekiem...- to ulubiona sentencja złych ludzi, których poznałam."

W książce poruszone jest to, jak wygląda życie dzieci, których rodzice poświęcają się tylko uzależnieniom. Jak silna może być więź między rodzeństwem, kiedy mają oni tak naprawdę w życiu tylko siebie. Pomysł na książkę bardzo mi się spodobał. Czytało mi się ją dobrze i szybko. Autor ma bardzo przyjemny styl i wszystko jest zrozumiałe i łatwe w odbiorze. Mimo, że jest to thiller, książka jest lekka. Nie jest to może pozycja, która zapadnie w pamięci na długo, jednak polecam ją, ponieważ bardzo dobrze spędziłam przy niej czas i w napięciu oczekiwałam tego, jak rozwiąże się cała zagadka. 





kwietnia 24, 2018

"Znajdź mnie" J.S.Monroe

"Znajdź mnie" J.S.Monroe
"To tata nauczył mnie kochać motyle. Kiedy jakiś motyl wlatywał do domu, on od razu wszystko rzucał i biegł go wypuścić. Wczoraj gdy pływaliśmy żaglówką, znalazł jednego, odpoczywającego w słońcu na torbie żeglarskiej - powiedział, że to dostojka eufrozyna.
Zawołał mnie, ale motyl uleciał nim zdążyłam podejść. Patrzyliśmy w milczeniu, jak odfruwa, beztroski, odważny, za daleko od lądu, by przeżyć."


Tytuł: "Znajdź mnie"
Tytuł oryginalny: "Find Me"
Autor: J.S.Monroe
Liczba stron: 448
Data wydania: 4 kwietnia 2018 
Wydawnictwo: wab




Kiedy Jar i Rosa studiowali w Cambridge, ona popełniła samobójstwo.
Nie ma dnia, żeby Jar o niej nie myślał. 
Minęło już pięć lat, jednak mężczyzna nadal obsesyjnie podejrzewa, że Rosa - jego jedyna prawdziwa miłość - żyje.
Coraz częściej dręczą go wizje dziewczyny, zaskakująco realistyczne i pojawiające się w nieoczekiwanych miejscach i momentach. Według jego terapeutki są to halucynacje pożałobne.
Po odnalezieniu jej dziennika postanawia zrobić wszystko, żeby zrozumieć okoliczności jej śmierci. Im głębiej zanurza się w sprawę, tym bardziej czuje się zagubiony i zdezorientowany.
Trafia do mrocznego półświatka, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje i nikomu nie można ufać.
Trafia w sam środek wielkiej intrygi, która zmienia jego życie raz na zawsze.




"Kiedy dotarłam do miasta, skierowałam się prosto do na plażę. Ruszyłam przez piasek skrajem wody, szukając muszelek i przestępując nad falochronami, które w regularnych odstępach przecinają linię brzegową. Była prawie trzecia nad ranem, a księżyc świecił tak mocno, że rzucał cienie."

Mówią, żeby nie oceniać książki po okładce. W tym przypadku jest to niemożliwe. Kiedy zobaczyłam to wydanie, wiedziałam, że będę chciała przeczytać tę książkę. Doszedł do tego intrygujący opis, co już całkowicie mnie przekonało. "Znajdź mnie" pochłonęłam w dwa dni. Jest to jedna z tych książek, które napisane są bardzo przyjemnym stylem i czytelnik nie zauważa kiedy kartki uciekają. Czyta się ją niesamowicie szybko. Niestety jednak, ma ona swoje plusy i minusy. Zacznę od tego, co mnie zawiodło. Jest to thiller psychologiczny. Od książek z tego gatunku oczekuję dużo emocji i napięcia. Niestety w tym przypadku nie do końca to dostałam. Akcja rozwijała się, dużo tajemnic wychodziło na jaw, w niektórych momentach bohaterowie byli zagrożeni, jednak ja nie odczuwałam tego "czegoś" i nie wszystko przeżywałam razem z nimi. Oczywiście są w tej książce wątki, które mną wstrząsneły, jednak nie czułam napięcia, kiedy zagadka zaczęła się rozwiązywać. Autor miał naprawdę bardzo dobry pomysł na książkę. W tej kwestii muszę powiedzieć, że naprawdę podziwiam go za tę historię. Byłam ciekawa jak to wszystko się rozwinie i jakie będzie zakończenie. Tutaj niestety też pojawił się dla mnie drugi mały minus. Końcowe rozdziały trochę mnie rozczarowały. Uważam, że mogłyby być poprowadzone w trochę inny sposób, bardziej dynamicznie. Jednak cała historia podobała mi się, a to jest tu najważniejsze. 

Jeśli chodzi o bohaterów książki, bardzo polubiłam Jara. Jest on zawzięty i mimo wszystko stara się dowiedzieć całej prawdy. Inni już dawno by sobie odpuścili, on jednak nie da się od tego odwieść. Wszystkie postacie zostały wykreowane w bardzo ciekawy sposób. Rozdziały są krótkie i ciekawie napisane, dlatego jak już pisałam wcześniej, tej książki się nie czyta tylko się ją pochłania. Co chwila na jaw wychodzą nowe wiadomości, które odmieniają nasze spojrzenie na całą  fabułę. Chciałam ją skończyć i dowiedzieć się wszystkiego o całej historii. Lubie takie pozycje, które są niewymagające i tak naprawdę na jeden wieczór. Czasem każdy potrzebuje takiej książki i myślę, że ta idealnie odnajdzie się w tej roli.


"Nikt nie musi wiedzieć, że to tutaj, w tej pełnej przeciągów kitce , w otoczeniu wizerunków kobiety, którą kochał mocniej, niż uważał za możliwe, czuje się najbardziej żywy."

Podobało mi się bardzo nawiązanie do psychologii. Autor w swojej historii wykorzystuje wątek "wyuczonej bezradności" Martina Seligmana. Ta kwestia została bardzo fajnie wpleciona w fabułę i odegrała w niej znaczącą rolę. Wszystko było wyjaśnione w prosty, ale też dokładny sposób, dlatego nie jest to coś co przeszkodzi w zrozumieniu książki, lecz przeciwnie, bardzo ją urozmaica. Pojawiły się wydarzenia, które mnie poruszyły i wstrząsnęły, były one związane właśnie z tym tematem. Według mnie jest to bardzo duży plus dla książki.

"Znajdź mnie" to książka, którą polecam osobom szukającym czegoś łatwego i niewymagającego, ze względu na styl autora. Nie jest to jakieś wielkie Mimo tych kilku minusów, spędziłam przy niej dobrze czas i nie żałuję, że ją przeczytałam. Naprawdę ciekawa historia potrafi wciągnąć i na pewno każdy kto ją zacznie, będzie chciał ją skończyć. 







kwietnia 19, 2018

"Dom wschodzącego słońca"- Aleksandra Janusz

"Dom wschodzącego słońca"- Aleksandra Janusz
"To było takie oczywiste, takie naturalne. Aż dziwne, że nie dostrzegała tego wcześniej. Chociaż... Zreflektowała się. Tak naprawdę od zawsze wiedziała, że ów... kolor, zapach, dźwięk - od zawsze istnieje. Tyle tylko, że nie zwracała na niego uwagi, jak na setki dźwięków z tła, które zazwyczaj wyrzucamy ze świadomości."

Tytuł: "Dom wschodzącego słońca"
Cykl: Miasto magów
Autor: Aleksandra Janusz
Liczba stron: 416
Data wydania: 4 kwietnia 2018 
Wydawnictwo: Uroboros



Mag-szermierz Lloyd musi zmierzyć się ze swoją mroczną przeszłością.
Timothy, błyskotliwy informatyk, zmuszony jest wyjść poza wirtualny świat.
Narcystyczny piosenkarz Gabriel w końcu musi nauczyć się podejmować własne decyzje i kierować swoim życiem tak jak sam chce.
Razem z zakonnicą Weroniką, wiekowym podróżnikiem Krzysztofem oraz nowym towarzyszem z odległych stron staną razem przeciwko mitycznym bestiom oraz dawnym - i nowym - wrogom.
Czy znajdą odpowiedzi na zagadki, jakie zostawiła po sobie legendarna wieszczka Kaja Modrooka?
I czy Eunice będzie potrafiła odnaleźć się w nowej rzeczywistości jaką postawił przed nią los?



"Tej nocy wiele małych dzieci obudziło się z płaczem. W szpitalu psychiatrycznym imienia świętego Antoniego chorzy dostawali ataku histerii lub katatonicznie zwijali się w kłębek. Artyści śnili męczące, fantazyjne koszmary, które następnego dnia miały przerodzić się w nowe dzieła sztuki.
Koty zbierały się w grupki na śmietnikach i w milczeniu oczekiwały końca świata."


Opis i okładka przekonały mnie do sięgnięcia po "Dom wschodzącego słońca". Bardzo lubię czytać fantastykę, dlatego stwierdziłam, że będzie to dla mnie idealna książka. Niestety nie do końca dostałam to czego oczekiwałam. Na początku trochę o tym co mnie zawiodło. Książka nie ma typowych rozdziałów. Dzieli się ona na kilka części, w których opisane są różne historie bohaterów. Pomimo, że cały czas czytamy o tej samej grupce magów, dostajemy różne opowieści z ich życia, które czasem są odległe w czasie i nie zawsze ze sobą powiązane. Trudno mi było wciągnąć się przez pierwszą połowę książki. Czasem nie mogłam nadążyć za akcją i musiałam wracać do wcześniejszych stron, żeby zrozumieć co się dzieje. Jednak od drugiej połowy książka naprawdę mnie wciągnęła w swoją fabułę. Byłam ciekawa jak potoczą się losy bohaterów i pomysł autorki na "ostatnią opowieść" (nie wiem jak inaczej mogę to nazwać) bardzo mi się spodobał. Po całej lekturze stwierdziłam, że na pewno sięgnę po drugi tom tego cyklu. 

Jeśli chodzi o bohaterów to są oni naprawdę bardzo różnorodni. Nie przywiązałam się za bardzo do Eunice, jednak nie jest to postać, która mnie irytowała lub przeszkadzała. Po prostu nie przekonała mnie ona do siebie. Najbardziej polubiłam Gabriela i Tima. Mają oni bardzo specyficzne charaktery i zwracają na siebie uwagę czytelnika. Kiedy już wciągnęłam się w ich historię, naprawdę przejęłam się ich losem. Autorka świetnie wykreowała wszystkich bohaterów i cały świat w swojej książce. Opisy mogą czasem przytłoczyć, jednak dostarczają dużo naszej wyobraźni, która musi pracować na pełnych obrotach. Wiem, że będą osoby, które nie odnajdą się w tym świecie, jednak myślę, że znajdą się też tacy, którzy go polubią. 

Nie jest to książka, która wyjątkowo mnie zachwyciła, ale nie jest też zła. Jest to pozycja, którą można przeczytać, szczególnie jeśli lubi się ten gatunek. Spodziewałam się czegoś innego, jednak przyjmuję to co dostałam i jestem ciekawa jak potoczą się losy bohaterów w dalszych częściach. 


kwietnia 10, 2018

"Dziesięć poniżej zera"- Whitney Barbetti

"Dziesięć poniżej zera"- Whitney Barbetti
"Pod jego czujnym spojrzeniem czułam się naga. Zawsze uważałam, że skóra to tylko skóra, a zdjęcie z siebie ubrań to tak naprawdę nic wielkiego. Za to obnażenie duszy, świadomość, że ktoś, kogo ledwo znasz, jest w stanie dotrzeć do jej najgłębszych zakamarków - to było przerażające. Wolałabym tysiąc razy przejść nago wzdłuż ruchliwej ulicy, niż pozwolić komuś zajrzeć do mojego wnętrza."


Tytuł: "Dziesięć poniżej zera"
Tytuł oryginalny: "Ten Below Zero"
Autor: Whitney Barbetti
Liczba stron: 304
Data wydania: 28 marca 2018 
Wydawnictwo: Niezwykłe




Mam na imię Parker. Moje ciało oszpecają blizny. Są one pamiątkami ataku, którego nie pamiętam. I nie chcę pamiętać. Wolę obserwować życie, niż go doświadczać. 
Ludzie wokół mnie śmieją się, całują, rozmawiają - a ja jestem sama, w kącie, obserwując jak żyją. Nie zależy mi na nikim i na niczym. Czuję tylko jedną emocję. 
To irytacja. I czuję ją bardzo często.
Jeden SMS wysłany pod niewłaściwy numer okazał się moją zgubą
Ma na imię Everett i jest wrednym, natrętnym, aroganckim facetem, który narusza moją osobistą przestrzeń. A co najgorsze:
sprawia, że znów coś czuję.
Zawsze jest ubrany na czarno, jak gdyby wybierał się na pogrzeb. 
Pewnie dlatego, że tak jest. Everett umiera.
Z tego powodu chce spędzić ostatnie chwile swojego życia żyjąc, naprawdę żyjąc.
I zmusza mnie do tego samego. Abym zmierzyła się z demonami, 
które zdusiłam głęboko w sobie.
RANI MNIE. POMAGA MI. UZUPEŁNIA MNIE.
UMIERA.


"Niektórzy z nas mają blizny, których nikt nie powinien oglądać."

"Dziesięć poniżej zera" to historia dwojga młodych ludzi, którzy mimo swego wieku, mają za sobą wiele bardzo trudnych rozdziałów życia. To jedna z tych książek, którą czyta się z zapartym tchem. Wywoła uśmiech, wywoła irytację, wywoła łzy. I najważniejsze: wywoła u nas wiele przemyśleń i skłoni do refleksji. Parker i Everett mają zupełnie inne nastawienie do życia i to co ich połączyło, jest piękne. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają. Coś w tym jest. 

Najpierw poznajemy Parker. Muszę przyznać, że w początkowych rozdziałach jej niektóre zachowania niesamowicie mnie irytowały. To jak momentami myślała i się wypowiadała sprawiało, że chciałam wejść do książki i porządnie nią potrząsnąć. Wiem, że jest ona po traumatycznych doświadczeniach  i w pełni rozumiem, że chce odizolować się od świata, jednak czasem miałam wrażenie, że to co myśli i to co robi było sprzeczne. Jednak czytałam dalej, bo cała historia niesamowicie mi się podobała. I nagle pojawił się Everett. Och, ten Everett. To jaki wpływ miał na Parker i jaką ona przeszła zmiana dzięki niemu jest nie do opisania. Już mnie nie irytowała. Relacja jaką zaczęli wspólnie tworzyć zmieniła mój sposób myślenia. Teraz po lekturze całej książki myślę, że autorka idealnie pokazała jak człowiek może się zmienić. Jak jedna osoba może nas ocalić i wyciągnąć z ciemnego zakątka naszych myśli. Pokochałam Parker i Everetta. Razem z nimi przeżyłam wspaniałą przygodę, cierpiałam razem z nimi i musiałam zbierać rozbite kawałki serca. Jednak było warto. 



"Czy przeżyłeś kiedyś taki moment, który chciałbyś zatrzymać na wieki? To moment tuż przed tym, kiedy wszystko trafia szlak. Ach, gdybyśmy tylko mogli wiedzieć, kiedy on nastąpi. Dopiero później orientujemy się, że to była nasza ostatnia spokojna chwila. I z całego serca pragniemy cofnąć czas., by jak najwięcej zapamiętać. W teraźniejszości żyjemy nieświadomi. Nie wiemy, że cały nasz świat wisi na włosku.

Poruszono w niej ważne i trudne tematy. Ciężka choroba to coś, z czym musi zmagać się wiele osób. Niektórzy nie mogą pogodzić się z nią aż do samego końca. Inni akceptują to w jakiej sytuacji się znaleźli i mimo wszystko starają się żyć aż do końca, nie patrząc na nic. Uważam, że pomiędzy tymi dwoma postawami trzeba znaleźć złoty środek. Akceptować, walczyć i dbać o każdą chwilę, jaką mamy szanse przeżyć. Bo każda może okazać się naszą słodką chwilą. 

Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, przygotujcie sobie dużo chusteczek, bo nie raz będą Wam potrzebne. Wzruszenie, smutek, żal to tylko kilka z wielu emocji jakie dostarczy Wam "Dziesięć poniżej zera". Oczywiście rozbawienie również się pojawi, ponieważ śmiesznych dialogów oraz zaczepnych żarcików między dwójką głównych bohaterów pojawi się wiele. Nawet nie wiecie jak wiele. To jedna z tych rzeczy jakie pokochałam w ich relacji. Szczerość to coś, co niestety bardzo często nie pojawia się w relacjach międzyludzkich. Jednak czy naprawdę mamy czas na kłamstwa? Nie lepiej powiedzieć to co leży nam na sercu i sprawdzić czy właśnie ta osoba to zaakceptuje?  Nie ma sensu tworzyć sztucznych relacji. Nidy nie wiadomo ile czasu zostało i warto szukać tego czegoś, co odmieni nasze życie.  

Polecam Wam ją z całego serca. Jest piękna, wzruszająca, zabawna i bardzo prawdziwa. Porusza i łamie serce. Jest napisana w świetnym stylu, dlatego czyta się ją niesamowicie szybko. Wiele dialogów i cytatów na pewno zapadnie w Waszej pamięci na długo. Tak jak i cała historia. 


kwietnia 04, 2018

"Wyśnione życie"- Cynthia Swanson

"Wyśnione życie"- Cynthia Swanson
"Życie płynie naprzód, sprawy ważniejsze przeplatają się z tymi mniej ważnymi, część zostaje nam w pamięci, ale większość szybko zapominamy."

Tytuł: "Wyśnione życie"
Tytuł oryginalny: "The Bookseller"
Autor: Cynthia Swanson
Liczba stron: 424
Data wydania: 16 marca 2018 
Wydawnictwo: Kobiece


Denver, 1962. Kitty Miller jest samotną kobietą po trzydziestce, która wiedzie niekonwencjonalne życie. 
Jej największą miłością jest księgarnia, którą prowadzi razem
ze swoją najlepszą przyjaciółką Friedą i cieszy się całkowitą niezależnością. 
Nie ma żadnych zobowiązań i może robić to, na co ma ochotę, nie tłumacząc się przed nikim.
Kiedyś w jej życiu pojawił się pewien mężczyzna o imieniu Kevin, jednak nic z tego nie wyszło. 
Wtedy zaczęły się sny.
Denver, 1963. Katharyn Andersson jest szczęśliwą żoną Larsa, z którym założyła rodzinę.
Ma wspaniałe dzieci, piękny dom i wiedzie bogate życie towarzyskie.
Wszystko o czym marzyła kiedyś Kitty Miller pojawia się tylko w sennych wizjach.
Kitty uwielbia nocne podróże do alternatywnego świata. Jest przekonana, że sny są wynikiem 
jej bujnej wyobraźni i wielu książek, które czyta codziennie.
Jednak z każdą wizytą w życiu Katharyn ma poczucie, że senne życie jest bardziej prawdziwe.
Czy może wybrać kim chce być?
Jaka będzie cena pozostania Kitty lub Katharyn?


 "Czy to nie dziwne? Wystarczy  drobiazg, aby zmienić bieg wydarzeń."

"Wyśnione życie" to debiutancka powieść Cynthii Swanson. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi się spodoba. Autorka zabiera nas w podróż, podczas której towarzyszymy Kitty. Akcja rozgrywa się dwutorowo. Poznajemy świat w którym Kitty żyje codziennie. Prowadzi małą księgarnie razem ze swoją najlepszą przyjaciółką. Może robić co chce i nie ma żadnych zobowiązań. Z drugiej strony poznajemy świat ze snu i życie Katharyn. Kitty uwielbia nocne podróże. Jednak w pewnym momencie, kiedy sny stają się coraz bardziej realne, nie wie już co jest prawdą a co fałszem. To samo przeżywa też czytelnik. Próbujemy zgadnąć jak postąpi główna bohaterka i zrozumieć sens snów. Jednak nie zawsze może nam się to udać, gdy zaciera się granica między rzeczywistością a snem.

Fabuła wciąga nas już od pierwszych stron. Autorka stworzyła bardzo wyraziste światy i wszystko dokładnie dopracowała. Napięcie rośnie z każdym rozdziałem, a tajemnice jakie wychodzą na światło dzienne nie pozwalają oderwać się od książki. Jest ona napisana w bardzo przyjemnym stylu, dlatego czyta się ją bardzo szybko. Ilość opisów nie przytłacza, wręcz przeciwnie, pozwalają one wyobrazić sobie każde miejsce w jakim akurat znalazła się główna bohaterka. W trakcie czytania tworzyłam wiele teorii dotyczących tego które życie jest prawdziwe i jakie jest znaczenie snów. Niektóre się sprawdziły, inne zaś były zupełnie nietrafione. Parę spraw naprawdę mnie zaskoczyło i czasem działo się coś, na co nie byłam przygotowana. 


"Nagle uświadamiam sobie, co znaczy starzenie się. Znaczy, że wszyscy, których znaliśmy w młodości, stają się już tylko fotografiami na ścianie, słowami opowieści,
wspomnieniem w sercu."
Cynthia Swanson świetnie wykreowała bohaterów książki. Kitty to kobieta, twardo stąpająca po ziemi. Ma ona w sobie tak wiele emocji, które czasem ją przytłaczały. Jest zdeterminowana i kiedy postawiła sobie coś na celu, dążyła do niego za wszelką cenę. Polubiłam ją już od pierwszych stron i razem z nią przeżywałam wszystko co ją dotykało. W powieści ważną rolę odgrywali Lars i Frieda. Każdy pełnił ważną rolę w życiu Kitty/Katharyn, każdy w innym świecie. Jednak to, że akcja przeskakiwała między jawą a snem, nie sprawiło, że byli oni mniej przejrzyści. Wręcz przeciwnie, odkrywają wiele tajemnic, które całkowicie odmieniają całą fabułę.

Autorka w swojej książce poruszyła bardzo ważne tematy. Pokazuje, że jedna mała chwila może całkowicie odmienić nasze życie. Strata i cierpienie zmienia człowieka i nie da się tego ominąć. W całej książce bohaterce, jak i czytelnikowi towarzyszy pytanie "Co by było gdyby...?". To wszystko skłania do refleksji i daje dużo do myślenia. Nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli. Często los zsyła na naszą drogę coś, z czym trzeba sobie poradzić. Ważne jest to aby się nie poddawać i szukać wyjścia z każdej sytuacji. 

"Wyśnione życie" to piękna książka. Porywa, wciąga i odkrywa przed nami różne sekrety. Jeśli ktoś lubi powieści obyczajowe z wieloma zagadkami, ta pozycja będzie idealna. Porusza ona ważne i trudne tematy. Dla mnie jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Zachęcam Was, aby razem z główną bohaterką dowiedzieć się co jest prawdą, a co tylko senną fantazją.  





Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger