"Niewiedza była przerażająca. Wierzyć w coś z przekonaniem, a potem słyszeć od jedynej osoby, którą się kocha i której się ufa, że było całkiem inaczej."
Tytuł:"Jak mogłaś"
Autor: Heidi Perks
Liczba stron: 360
Data wydania: 1 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Otwarte
Charlotte jest przyjaciółką Harriet i opiekuję się jej córką. Niespodziewanie dziecko znika, ale przysięga ona, że spuściła dziewczynkę z oka tylko na chwilę, że mała bawiła się przez cały czas z innymi dziećmi i nigdzie nie odchodziła sama. Dbała o nią jak o własne dziecko.
Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?
Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotkać na komisariacie. Muszą zostać przesłuchane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować kiedy na jaw wychodzą liczne sekrety, które powinny zostać ukryte.
Harriet i Charlotte muszą podjąć decyzję, czy wbrew wszystkiemu sobie pomóc.
Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?
"Nie poruszyła się. Nie chciała wysiąść z samochodu. Nie w tym momencie. Słyszała, jak ciszę wypełnia jej oddech, zbyt głęboki, zbyt szybki, Gdy tylko wysiądzie, będzie musiała usłyszeć to, co powiedziano właśnie Brianowi. Nie musiała widzieć twarzy męża, żeby wiedzieć, że policjantka przekazała mu coś złego. Rozpoznała to po sposobie, w jaki naprężył ciało i znieruchomiał."
Często mówimy i myślimy o naszych znajomych, nazywając ich przyjaciółmi. Jednak ilu z nich tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem? Takim, za którym skoczylibyśmy w ogień i on zrobił by to samo dla nas? Sięgając po książkę Heidi Perks nie sądziłam, że wywoła ona tyle przemyśleń na ten temat. "Jak mogłaś" zaczyna się niepewnie. Poznajemy dwie przyjaciółki, Charlotte i Harriet. Są to dwie różne bohaterki, które zostały najlepszymi przyjaciółkami. Zaginięcie dziecka wywraca ich życie do góry nogami. Na początku nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak kiedy na jaw zaczęły wychodzić różne fakty i tajemnice, a akcja zaczęła pędzić, nie mogłam się oderwać. Większa część książki trzyma czytelnika w napięciu. Niestety w pewnym momencie już możemy domyślić się tego, jakie będzie zakończenie, ale w tej książce zupełnie mi to nie przeszkadzało i nie wpłynęło negatywnie na moją ocenę. Oprócz thrillera mamy tutaj też wątek obyczajowy i wypadł on bardzo dobrze. Książka pokazuję nam, że nawet kiedy myślimy, że znamy kogoś jak własną kieszeń i możemy powiedzieć o nim wszystko, możemy się mylić. Nigdy nie wiadomo czy coś nie jest tylko maską i co tak naprawdę jest prawdą. Autorka świetnie manipuluje czytelnikiem i w pewnym momencie sami zaczynamy się zastanawiać w którą stronę powinny pójść nasze myśli.
"Gdy myślę, że miałabym tkwić zamknięta w tym pokoju przez kolejne trzy godziny, wydaje mi się, że ściany zaczęły się przybliżać. Nigdy dotąd nie miałam klaustrofobii, ale w tym momencie czuję się jak w pułapce, co sprawia, że mam zawroty głowy. Mrugam oczami, żeby odpędzić to złudzenie."
"Jak mogłaś" jest napisana w bardzo ciekawy sposób. Rozdziały oprócz tego, że podzielone są w czasie, to również między Charlotte i Harriet. Dzięki temu możemy poznać bohaterki lepiej i stopniowo dochodzić do prawdy. W pewnym momencie możemy stworzyć więź z każdą z nich, jednak ja sama do końca nie wiedziałam po czyjej stronie stanąć. Dodatkowo styl pisania autorki jest bardzo przyjemy, dlatego książka jest lekka i łatwa w odbiorze. Czasem trafiamy na takie pozycje, które pochłaniają nasz czas i nie wiadomo kiedy na dworze robi się ciemno, a my i tak czytamy dalej, nie patrząc na zegarek. Ta jest właśnie jedną z nich.
Zwroty akcji, ciekawie poprowadzona narracja, fabuła i wiele tajemnic to kilka z plusów tej książki. Mi się naprawdę bardzo podobała i myślę, że każdy kto lubi ten gatunek, nie będzie rozczarowany. Ja ją polecam i zachęcam to tego, aby samemu poznać historię przyjaźni Charlotte i Harriet.
Mam tę książkę w planach :)
OdpowiedzUsuń