lutego 24, 2019

"Save me" - Mona Kasten

"Save me" - Mona Kasten
"- Przebaczenie nigdy nie jest błędem - mówię cicho. W jej zielonych oczach pojawia się błysk.
 - Przebaczenie to dowód siły i wielkoduszności. Jeżeli człowiek latami zatraca się w gniewie, niszczy samego siebie i tym samym nie jest lepszy od osoby, która go skrzywdziła."

Tytuł:"Save me"
Autor: Mona Kasten
Liczba stron: 384
Data wydania: 13 luty 2019
Seria: Maxton Hall
Tom: 1
Wydawnictwo: Jaguar



Pochodzą z różnych światów, a jednak są sobie przeznaczeni.
Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom.
A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy.
Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputacje rodziny Jamesa, gdyby ta informacja trafiła do opinii publicznej. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru.


– Dlaczego zawracasz sobie głowę przyszłością, skoro mamy teraz? – pyta cicho.
– Bo zasłużyłaś na coś lepszego. Moja przyszłość jest już skreślona. Twoja nie. 
– Nieprawda – mówi stanowczo. – Masz takie same możliwości, jak wszyscy inni. Tylko musisz wyciągnąć po nie rękę, James."


Oficjalnie zakochałam się w stylu pisania autorki. Ta historia pochłonęła mnie już od pierwszych stron. Kiedy było głośno o serii Begin Again nie wiedziałam o co tyle szumu, bo nie zapoznałam się z nią jeszcze, jednak po "Save me" sięgnę po każdą książkę Mony Kasten. 

Historia przedstawiona w "Save me" oderwała mnie od rzeczywistości na kilka pięknych godzin. Jej się nie czyta, przez nią się płynie. Poznajemy Ruby, której marzeniem jest studiowanie na Oxfordzie. Jej całkowitym przeciwieństwem jest James. Bogaty, przystojny i władczy. Niczego nie traktuje poważnie i zachowuje się tak jakby wszystko było mu wolno. Na pozór może być to zwykła młodzieżówka, jednak porusza ona kilka naprawdę ważnych kwestii. Wszyscy wiemy, że pieniądze to nie wszystko, jednak wiadomo, zdarza nam się zazdrościć osobom, które mają zdecydowanie więcej niż my. Jednak właśnie takie osoby mogą codziennie zakładać maski, pod którymi kryje się ból i samotność. Ważne jest, aby mimo wszystko znaleźć kogoś, kto patrzyć będzie na nas, a nie zawartość naszego portfela. W książce przedstawiono dwa zupełnie różne światy. Sami przekonajcie się jak wiele różni i jak wiele łączy bohaterów. Są oni barwni, ciekawi i naprawdę różnorodni. Przez całą książkę towarzyszyło mi wiele emocji, zaczynając od śmiechu, a na łzach kończąc. Jest to dla mnie naprawdę niesamowite, że podczas czytania nie wiedziałam co się dzieje się obok. Kartki same uciekały i było mi źle, że tak szybko ja skończyłam. Mimo, że mamy tutaj pewien schemat, dialogi i wydarzenia dodają tyle do fabuły, że nie sposób odłożyć książki na bok. Dodatkowo zakończenie. Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu do premiery drugiej części. Będę odliczała dni z niecierpliwością. Dawno nie czekałam tak bardzo na jakąś książkę.



" - Moi rodzice zawsze powtarzają, że świat stoi przede mną otworem. Że nie ma znaczenia, skąd pochodzę i dokąd zmierzam. Uczyli mnie, że mogę robić wszystko, czego zapragnę, i że nie powinnam się niczego bać. Moim zdaniem każdy człowiek powinien mieć prawo wyboru."

"Save me" to książką, w której całkowicie się zakochałam. Będzie to na pewno jeden z najlepszych tytułów 2019 roku. Zachęcam Was do zapoznania się z nią. Jest to młodzieżówka, przy której można się oderwać od rzeczywistości. Jednoczenie porusza ona ważne tematy i wywołuje wiele emocji. Już nie mogę doczekać się dnia, kiedy poznać będę mogła dalsze losy Ruby i Jamesa. Na pewno będę często wracać do tej historii.



lutego 13, 2019

"Bezbronne" - Taylor Adams

"Bezbronne" - Taylor Adams
"- A więc... mam dla was, dzieciaki, pewną z trudem zdobytą mądrość. Chcecie się dowiedzieć jak zrujnować sobie życie? To nigdy nie jest konsekwencją jednej, ważnej, czarno-białej decyzji. Składają się na to dziesiątki drobnych decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To głównie wymówki, przynajmniej w moim przypadku. Wymówki są jak trucizna." 

Tytuł: "Bezbronne"
Autor: Taylor Adams
Ilość stron: 368
Data wydania: 13 luty
Wydawnictwo: Otwarte


Odludzie. Śnieżyca. Mała dziewczynka uwięziona w aucie. Znikąd pomocy. Co byś zrobiła?
Darby jechała z uniwersytetu do domu, gdy rozszalała się burza śnieżna i uwięziła ją na odludziu. Najbliższą noc dziewczyna będzie musiała spędzić na postoju przy autostradzie z czterema obcymi osobami i bez zasięgu. Gdy rozgląda się po parkingu, przypadkowo odkrywa, że w jednym z aut uwięzione jest małe dziecko...
Kto z przebywających na postoju jest porywaczem? Kim jest uwięziona dziewczynka? Jak można jej pomóc?


"Jest taka pora bardzo późno w nocy, kiedy siły zła są podobno najmocniejsze. "Godzina duchów", mawiała kiedyś matka. Darby z idiotyczną nutką grozy w głosie.  Przypada ona o trzeciej nad ranem. To rzekomo właśnie wtedy siły szatana drwią sobie z Trójcy Świętej."

"Bezbronne" to książka, która niestety mnie rozczarowała. Opnie na jej temat są naprawdę bardzo podzielone. Czytelnicy się nią zachwycają lub wręcz przeciwnie, znajdują dużo minusów. Tym razem niestety znalazłam się w tej drugiej grupie. Moim zdaniem książka ma bardzo duży potencjał, który nie został wykorzystany. Sam pomysł na fabułę jest świetny. Mamy tutaj mroźną noc, punkt odcięty od świata i grupkę nieznanych sobie osób. Muszę przyznać, że kilka razy towarzyszył mi niepokój i mogłam wczuć się w ten klimat. Niestety szybko zostałam z niego wyrwana. Pierwsze 100 stron jest naprawdę dobre, jednak nagle wylano na mnie kubeł zimnej wody. Nie rozumiałam zachowań bohaterów, często były one przesadzone i naprawdę nielogiczne. Samo zachowanie małego dziecka było mocno przerysowane, przynajmniej moim zdaniem. Raczej w prawdziwym świecie gdy miejsce miałaby taka sytuacja, połowa przedstawionych zachowań nie miałaby miejsca. Czułam, że autor dał się chyba trochę za bardzo ponieść i pogubił w akcji. Jest to oczywiście moje subiektywne zdanie. Rozumiem, że są osoby, którym bardzo spodobała się ta książka. Ja chyba po prostu za wiele od niej oczekiwałam. Dodatkowo nie do końca zrozumiałam zakończenie, ale to może być wywołane tym, że pogubiłam się w ostatnich wydarzeniach. Plusem książki jest na pewno to, że czyta się ją bardzo szybko. Jest napisana lekko i może być to lektura na jeden wieczór. Znalazłam informację, że książka będzie miała swoją ekranizację. Myślę, że na dużym ekranie wypadnie ona lepiej. Na pewno ją obejrzę, ponieważ jestem ciekawa czy znajdzie się tam to, czego podczas czytania mi niestety zabrakło.


"Kiedy jednak wsłuchała się w jej słowa, zaczęła nieco bardziej ją doceniać. Zawsze myślała, że piosenka opowiada o śniegu, ale okazało się, że jest w niej też potężny ładunek nostalgii i tęsknoty za domem."

Ponieważ odnaleźć można różne opnie i zdania na temat książki "Bezbronne" nie chcę jej nikomu odradzać. Jeśli ktoś jest ciekaw tej książki, najlepiej zrobi sięgając po nią i wyrabiając sobie własne zdanie. Ile osób tyle punktów widzenia, dlatego w tym przypadku najlepiej będzie zapoznać się z treścią. Nie jest to tytuł, który polecam, jednak też nie zniechęcam do niego.




lutego 12, 2019

"Nasze małżeństwo" - Tayari Jones

"Nasze małżeństwo" - Tayari Jones

"Nie wiem, jak długo tam tkwiliśmy, nieruchomo niczym dwa sąsiadujące ze sobą nagrobki. Mąż. Żona. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela."

Tytuł: "Nasze małżeństwo"
Autor: Tayari Jones
Ilość stron: 368
Data wydania: 30 stycznia
Wydawnictwo: Otwarte




Droga Celestial i Roya do ślubu była dość wyboista. Obydwoje z silnymi charakterami, ambitni, miotali się, zanim ostatecznie przyjęli role męża i żony.
Osiemnaście miesięcy. Tyle zdążyli nacieszyć się sobą.
Jedna noc i fatalny zbieg okoliczności. Tyle wystarczyło, by Roy trafił do więzienia, a Celestial stała się żoną skazańca.
Przed nimi wyzwanie, któremu musi sprostać ich uczucie, wierność i zaangażowanie.



"Byłam świeżo upieczoną mężatką, wciąż z ziarenkiem ryżu we włosach. Półtora roku po ślubie balansowałam na cienkiej linii - już nie panna młoda, a jeszcze nie żona."

Kiedy zdecydowałam się przeczytać książkę "Nasze małżeństwo" bałam się, że nie będzie ona dla mnie. Opis nie zdradza nam wielu informacji, dlatego myślałam, że będzie ona ciężka do przeczytania. Kiedy jednak zaczęły pojawiać się pozytywne opnie i to w naprawdę dużych ilościach, postanowiłam że i ja po nią sięgnę. Dobrze zrobiłam, ponieważ wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Ma lepsze i gorsze momenty, jednak najbardziej spodobała mi się przez tematy które porusza oraz ile przemyśleń pozostaje po zakończeniu. Poznajemy historię Celestial i Roya. Można powiedzieć, że byli jeszcze świeżo po ślubie, gdy na ich drodze stanęła tragedia. Wystarczy znaleźć się w złym miejscu o niewłaściwej porze i nasze życie wywraca się do góry nogami. Gdy Roy trafia do więzienia starają się oni odnaleźć w nowej rzeczywistości. Celestial nie była przygotowana na rolę  żony skazańca, jednak dla miłości można zrobić wszystko. Autorka porusza ważny temat, jakim jest małżeństwo. Związek dwojga ludzi, relacja jaką tworzą oraz to co dla nich ona znaczy. Kiedy trzeba podjąć wyzwanie i wykazać się niezwykłym zaangażowaniem, wtedy poznać możemy kim naprawdę jest ta druga osoba. Niepielęgnowany związek może zaniknąć i rozpaść się w ciągu paru chwil. Musimy walczyć o drugą osobę, jednocześnie jednak nie możemy zatracić samych siebie i własnego "ja".

Podczas lektury towarzyszyło mi wiele emocji. Poznajemy historię człowieka, który przez kolor skóry i brak wiary innych osób zostaje osądzony i ukarany. Co chwila spotkać się możemy z brakiem tolerancji oraz okrutną rzeczywistością.  Trzeba jednak radzić sobie ze wszystkim i otaczać się osobami, które są nam oddane i kochają nas takich jakimi jesteśmy. To bardzo ważne i takie przesłanie odnalazłam też na stronach książki. Mimo, że miała ona słabsze momenty, skłoniła mnie do wielu refleksji.


"- Człowiek w twoim położeniu musi patrzeć na świat jak nowonarodzone dziecko. Udawaj, że wszystko jest dla ciebie nowe, i czekaj, aż życie wskaże ci właściwą drogę. Zawsze myśl o tym co dzieje się tu i teraz."

Styl pisania autorki jest ciekawy i jednocześnie bardzo przystępny. Podobały mi się fragmenty przedstawione w formie listów. Rozdziały podzielone są między bohaterów, dzięki czemu możemy poznać całą historię z różnych perspektyw oraz zobaczyć różne sposoby myślenia. Niestety podczas czytania trafiałam na bardzo nudne części, jednak pojawiały się elementy zaskoczenia, które mi to rekompensowały. Myślę, że jest to książka, po którą warto sięgnąć, szczególnie jeśli kogoś interesuje ten temat i jest ciekawy jak przedstawiła go autorka. Moim zdaniem u każdego powinna wywołać ona pewne przemyślenia i właśnie przez ten fakt warto zapoznać się z treścią tej książki.


lutego 06, 2019

"Neverworld wake" - Marisha Pessl

"Neverworld wake" - Marisha Pessl
"Umysł robi wszystko, by załagodzić skutki każdej katastrofy. Stara się z całych sił. Ale w którymś momencie rozziew między rzeczywistością a fantazją staje się tak wielki, że umysł nie może dłużej udawać. Słowa pocieszenia, nadzieja, że wszystko będzie dobrze, w końcu rozłażą się, rozpadają i bledną, aż nic po nich nie zostaje.
I budzisz się z krzykiem."

Tytuł:"Neverworld wake"
Autor: Marisha Pessl
Liczba stron: 364
Data wydania: 16 stycznia
Wydawnictwo: Jaguar


Pięcioro przyjaciół. Tylko jedno z nich może przeżyć. Porywający thriller, w którym czas zapętlił się w wiecznym powtórzeniu. Komu uda się wyrwać z koszmarnej otchłani? Jaką cenę będzie musiał zapłacić?

Beatrice Hartley i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła śmierć Jima, geniusza muzycznego i chłopaka Beatrice.
Rok po zakończeniu szkoły Beatrice wraca do Wincroft – nadmorskiej posiadłości, gdzie spędzili razem wiele wieczorów, dzielili się tajemnicami i planowali zmienić świat. Beatrice ma nadzieję, że pozna odpowiedzi na mroczne pytania dotyczące okoliczności śmierci Jima. Podejrzewa, że jej przyjaciele wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić. Beatrice czuje, że nigdy nie pozna prawdy.
Rankiem, po burzy, do drzwi puka tajemniczy mężczyzna. Beztroskim tonem oznajmia coś, co wydaje się niemożliwe: czas się zatrzymał, zapętlił się w wiecznym powtórzeniu, które zdołają przerwać, tylko jeśli podejmą niezwykle trudną decyzję. Beatrice dostaje ostatnią szansę, by poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania… I ostatnią szansę, by żyć. 

Tak zaczyna się Pętla w Neverworld.


"Tworzyliśmy klub, tajemne stowarzyszenie, na które wszyscy pozostali uczniowie w Darrow patrzyli z zazdrością - a my nawet nie zwracaliśmy na to uwagi. Przyjaźń, jeśli jest głęboka, sprawia, że stajesz się ślepy na resztę świata. Staje się twoim ekskluzywnym klubem o ściśle pilnowanych granicach, niesprawiedliwym rozdziale zielonych kart, bogatej kulturze niezrozumiałej dla osób z zewnątrz."

"Neverworld wake" to książka, która kryje w sobie wiele sekretów i tajemnic. Po skończeniu nie wiedziałam jak pozbierać swoje myśli. Zacznijmy od fabuły. Kiedy poznałam opis, od razu wiedziałam, że muszę to przeczytać. Pętla czasowa, grupa nastolatków i sprawa do rozwiązania. Sam pomysł jest niesamowity i powiem Wam, że lubię czytać właśnie takie książki. Była ona pokręcona i dziwna, ale jak najbardziej w ten pozytywny sposób. Książka podzielona jest na trzy części. Najmniej podobała mi się pierwsza, czytało mi się ją dobrze, ale nie mogłam jakoś całkowicie wciągnąć się w tę historię. Jednak kiedy dotarłam do drugiej części, nie potrafiłam się od niej oderwać. Jest napisana ciekawie i łatwo, dzięki temu czyta się ją bardzo szybko. Wydarzenia poznajemy z perspektywy Beatrice, to ona jest narratorem. Podobało mi się to, że z każdym rozdziałem dostarczane były nowe informacje i tajemnice, które nieraz mnie zaskoczyły. Największą niespodzianką jednak było dla mnie zakończenie. Możliwe, że są osoby, które się go łatwo domyślą, mi jednak nawet przez myśl nie przeszło że sprawy mogą potoczyć się w tym kierunku.

Autorka świetnie wykreowała każdą postać w książce. Mamy tu grupę osób o naprawdę odmiennych i wyrazistych charakterach. Każdy się wyróżnia i pełni bardzo ważną rolę. To nie wątek miłosny jest tutaj główny, lecz więzy i relacje między przyjaciółmi. Pokazane zostało jak wiele w życiu człowieka pełnią osoby, które mimo, że nie są rodziną, zmieniają sobie nawzajem życie. Czasem na gorsze, czasem na lepsze. Mogą rozumieć się oni bez słów oraz nawzajem niszczyć. Często możemy znaleźć się w złym miejscu, o niewłaściwej porze. Wtedy kiedy pojawia się sytuacja zagrażająca maski mogą opaść, a my możemy dostrzec kto naprawdę się dla nas liczy. 



"Czuliśmy, jak życie nas spala, nasze blizny były równie rzeczywiste jak wiatr siekający nam twarze. Wiedzieliśmy, że wkrótce wszystko się zmieni, że nasza młodość istnieje teraz i właściwie za chwile się skończy, że miłość jest krucha, a śmierć prawdziwa."

"Neverworld wake" to książka, którą polecam. Nie była ona idealna, miała swoje niedociągnięcia oraz lepsze i gorsze momenty, jednak naprawdę dobrze się przy niej bawiłam. Fabuła, bohaterowie i zakończenie to zdecydowanie największe plusy i właśnie dla nich warto zapoznać się z tą historią. Dodatkowo na jej podstawie powstaje serial na Netflixie, który na pewno będę oglądać i nie mogę się go doczekać. Zachęcam jednak przed premierą serialu, przeczytać papierową wersję. Dajcie się wciągną w Pętlę czasową w Neverworld. 




stycznia 22, 2019

"Samobójca" - Agnieszka Ziętarska

"Samobójca" - Agnieszka Ziętarska
"Czułam się teraz całkowicie odcięta od świata, od tej ponurej rzeczywistości, którą nazywałam swoim życiem. Myśli wędrowały szybko, omijając niebezpieczne tematy. Z ulgą stwierdziłam, że moje serce złapało równy rytm. Rzadko udawało mi się to tak szybko, chociaż już dawno nauczyłam się panować nad strachem. Teraz naprawdę trudno było do mnie dotrzeć. Zdawałam sobie z tego sprawę, ale dzięki temu czułam się bezpieczna. Opanowanie i obojętność - właśnie nimi się kierowałam. Obiecałam sobie, że nic mnie już nie zrani. Dlaczego wylądowałam w tym miejscu, w takim stanie?"

Tytuł:"Samobójca"
Autor: Agnieszka Ziętarska
Liczba stron: 382
Data wydania: 27 października 2018
Seria: Niezmienni
Tom: 1
Wydawnictwo: Dlaczemu


Flora to zwyczajna dziewczyna z kwiatowej dzielnicy, której życie nie jest, jak to mówią, usłane różami. Usiłuje podnieść się po śmierci brata, ale seria niepowodzeń sprawia, że zamyka się w szczelnej, grubej skorupie, której nie jest w stanie ruszyć żaden terapeuta. Jej rodzina powoli się rozpada, a wyrzuty sumienia zjadają ją od wewnątrz. W końcu znajduje pocieszenie, jak myśli, wyłącznie w swojej wyobraźni. Jednak rzeczywistość wkrótce ją zaskakuje. Poznaje irytującego młodzieńca, który całkowicie zmienia jej dotychczasowe życie, pokazując przy okazji, jak wygląda prawdziwa miłość. 
Felis nie jest człowiekiem, a Niezmiennym i posiada jeden z czterech wyjątkowych talentów. To dorastający, beztroski chłopak, przed którym przyszłość stoi otworem. Nie boi się ryzyka i co ważniejsze, zna przyszłość Flory. Czy ta wiedza pomoże mu zmienić jej przeznaczenie? Czy poniesiona cena nie będzie przypadkiem zbyt wysoka?


"Ty będziesz tworzyć wspaniałe wspomnienia dla dusz. Będziesz ich aniołem stróżem. To przy tobie poczują radość i szczęście. Niektóre dusze będą trudniejsze, ale koniec końców sprawisz, że będą zadowolone ze swojego życia. Nie uważasz, że to dużo ważniejsza rola?"

Ostatnio coraz częściej staram się czytać książki polskich autorów. Przyznaję, że jeszcze półtora roku temu nie doceniałam naszych rodaków i brałam pod uwagę tylko zagraniczną twórczość. Bardzo żałuję, że straciłam tyle czasu i nie poznawałam polskiej literatury wcześniej. Obecnie w mojej biblioteczce znajduje się wiele książek z polskimi nazwiskami i sprawia mi to niezwykłą radość. Kiedy więc dostałam propozycję zapoznania się z książką "Samobójca" Agnieszki Ziętarskiej, której opis od razu mnie przyciągnął, bardzo się ucieszyłam. Jest to gatunek young adult i paranormal romance, dlatego tym bardziej stwierdziłam, że może ona trafić w moje gusta. No i przepadłam, dawno żadna książka mnie tak nie zachwyciła. Do tej pory w 2019 roku przeczytałam pięć książek i jest ona na pierwszym miejscu. Uważam, że naprawdę powinno być o niej głośno.

Poznajemy historię nastoletniej Flory. Jest ona bardzo skryta, stara poradzić sobie ze śmiercią brata. Niestety jej najbliższe otoczenie bardzo jej to uniemożliwia. Wszystkie zmienia się jednak pewnego dnia, kiedy na jej drodze pojawia się Felis. Nieokiełznany, irytujący i bardzo zmienny chłopak. Flora nie wie jednak, jak wiele tajemnic on skrywa. Jest Niezmiennym i zna przyszłość dziewczyny. Szczerze mogę Wam powiedzieć, że kiedy piszę tę opinię i na nowo przypominam sobie całą historię, mam ogromną ochotę znowu do niej wrócić. Bohaterowie w książce są bardzo ciekawi, od razu można obdarzyć ich sympatią. Historię poznajemy z perspektywy Flory i Felisa. Oboje są narratorami, rozdziały przeplatają się między nimi. Dzięki temu możemy zagłębić się w całą opowieść jeszcze bardziej i poznawać coraz więcej nowych informacji oraz sekretów, które wychodzą na jaw Najważniejsze moim zdaniem w całej książce jest jednak to, jakie emocje ona wywołuje. Współczucie, złość na niektóre osoby, wzruszenie i radość. Możemy spotkać naprawdę szeroką gamę uczuć i przeżywać wszystko razem z nimi. 


"W końcu każdy sam musi wybrać to, czego pragnie."

Autorka stworzyła tutaj świat bardzo podobny do naszego, jednak obok zwykłych osób żyją Niezmienni. Mają oni różne talenty i swoje zasady oraz prawa. Zostało to wszystko dobrze wyjaśnione, dzięki czemu czytelnik nie pogubi się w lekturze. Fabuła również wciąga i ciężko jest się od niej oderwać. Oczywiście można znaleźć kilka niedociągnięć, jednak jest to debiut i uważam, że plusy tutaj zdecydowanie przeważają. 

"Samobójca" to pierwszy tom niezwykle magicznej serii Niezmienni. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Flory i Felisa. Polecam tę książkę szczególnie osobom, które lubią książki młodzieżowe z wątkami fantastycznymi. Ja na pewno będę często do niej wracać.



stycznia 21, 2019

"Chłopak, który wiedział o mnie wszystko" - Kirsty Moseley

"Chłopak, który wiedział o mnie wszystko" - Kirsty Moseley

Tytuł: "Chłopak, który wiedział o mnie wszystko"
Autor: Kirsty Moseley
Liczba stron: 512
Data wydania: 19 września 2018
Seria: Best Friend
Tom: 1
Wydawnictwo: Harper Collins


Riley Tanner ma najlepszego przyjaciela, takiego przyjaciela, o którym marzy każda dziewczyna. Jest wspierający, lojalny, uczciwy, godny zaufania, dobry i troskliwy. Jest również najlepszym sportowcem w szkole.
Ich relacja była zawsze nieskomplikowana i ciepła, ale po miesięcznych wakacjach Riley, sprawy się skomplikowały. Zaczęła patrzeć na niego w sposób wykraczający poza strefę przyjaźni. Do tego na drodze pojawia się zainteresowany nią rywal jej przyjaciela i sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli…



Z twórczością tej autorki miałam już styczność wcześniej. Rok temu na promocji udało mi się kupić książkę "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno". Słyszałam dużo pozytywnych opinii, więc postanowiłam spróbować. Niestety zawiodła mnie ona i wywołała mieszane uczucia. Czułam, że większość rzeczy była po prostu irracjonalna, a bohaterowie bardzo infantylni. Dałam jednak drugą szansę Kirsty Moseley. Stwierdziłam, że może teraz będzie lepiej. Nic bardziej mylnego, było jeszcze gorzej. Na wstępie muszę dodać, że jest to moja subiektywna opinia. Ja po prostu nie nadaję się do historii tworzonych przez tę autorkę. Wiem jednak, że wiele osób ją uwielbia. Ile osób, tyle opinii i oczywiście to rozumiem.

Poznajemy nastoletnią Riley, której najlepszym przyjacielem jest Clay. Bardzo lubię sięgać po książki młodzieżowe. Mogę one być bardzo wartościowe lub po prostu lekkie i przyjemne. W tym przypadku jednak było za słodko. Początek jeszcze był znośny, nic wymagającego i szybko się czytało. W pewnym momencie jednak historia przybrała taki bieg wydarzeń, że nie wiem co autorka chciała tym osiągnąć. Rozumiem, że miłość może pojawić się w każdym wieku, jednak kiedy nagle dwoje nastolatków stara się dorosnąć, w dość nietypowy sposób jak to było w książce, może nie wyjść z tego nic dobrego. Bohaterka była naprawdę bardzo irytująca, jej sposób myślenia często po prostu mnie przerastał i nie potrafiłam jej zrozumieć. Może gdyby ta książka trafiła w moje ręce kilka lat wcześniej byłoby inaczej, jednak naprawdę czytam dużo takich książek i rzadko kiedy mnie one całkowicie zniechęcają. Myślę, że w tym wypadku było za dużo słodyczy i tak jak we wspomnianej wcześniej książce, za dużo irracjonalnych wydarzeń. Plusem jest na pewno to, że czyta się ją szybko od początku do końca. Jednak zgubiłam się w liczeniu ile razy przewróciłam oczami, kiedy co chwila pojawiało się zdarzenie wykraczające poza moje granice zrozumienia. Ja już swoje przeżyłam i wiem jak wygląda rzeczywistość, dlatego też nie mogłam wejść otwarcie w świat tej książki. Tak jak mówiłam, dla nastolatków może być ona naprawdę ciekawa i wciągająca, jednak według mnie ukształtowano w niej sztuczny i przesłodzony rodzaj światopoglądu.



"Chłopak, który wiedział o mnie wszystko" to książka, która mnie rozczarowała. Już raczej nie sięgnę po żadną książkę Kirsty Moseley, ponieważ nie trafiają one do mnie. Jeśli jednak mieliście z nią już styczność i wam się podobało to co napisała, w tym przypadku może być tak samo. Są osoby, które na pewno znajdą przyjemność z lektury, ja jednak nie będę nikogo do tego zachęcać i jej polecać.




stycznia 20, 2019

"Będziesz moja" - Natasha Preston

"Będziesz moja" - Natasha Preston
"Byłam pewna, że to samo powiedzieliby moi przyjaciele, że to samo powiedziałaby moja terapeutka. Bycie silnym nie oznacza, że nie potrzebuje się innych ludzi. I chyba nareszcie zaczynałam to rozumieć."


Tytuł:"Będziesz moja"
Autor: Natasha Preston
Liczba stron: 310
Data wydania: 31 października 2018
Wydawnictwo: Feeria Young


Lylah i jej przyjaciele wprost nie mogą się doczekać, aby spędzić razem wieczór. Impreza
to idealny sposób na odstresowanie i wyluzowanie po szkole. Lylah ma też nadzieję, że szaleństwa na parkiecie z Chace’em, jej najlepszym przyjacielem, zbliżą ich do siebie. W końcu wzdycha do niego, odkąd tylko się spotkali. Gdyby tylko on myślał o niej tak samo…

Podczas gdy dziewczyny poprawiają makijaż, a chłopaki zakładają kurtki, szykując
się do wyjścia, ktoś dzwoni do drzwi. Nikt za nimi nie czeka… za to na wycieraczce
leży koperta. To anonimowy list do ich przyjaciela, Sonny’ego. Tajemniczy wielbiciel?
Może. Wszyscy reagują śmiechem.
Tylko że sprawa przestaje być zabawna, gdy Sonny znika. Pojawia się za to nowy list,
a w nim tylko dwa słowa: TWOJA KOLEJ.


"Rzuciłam się na niego. Zakopałam głowę w jego szyi i wybuchłam płaczem. Polała się fontanna łez, niczym wzbierająca rzeka, której nie byłam w stanie kontrolować. Łkałam, trzymając się go kurczowo, jak gdyby tylko on mógł w tym momencie utrzymać mnie przy życiu."

O Natashy Preston było już głośno po książkach "Skrzywdzona" oraz "Uwięzione". Nigdy żadne jej dzieło jednak nie trafiło w moje ręce. Zdecydowałam zapoznać się z jej twórczością i sięgnęłam po  kolejną książkę o tytule "Będziesz moja". Przeczytałam ją już jakiś czas temu i przyznaję, że teraz kiedy o niej piszę, dalej nie mogę wyjść z podziwu jak autorka mnie zaskoczyła. Wśród Was na pewno znajdą się osoby, które lubią oglądać horrory i thrillery. Ja sama bardzo je lubię i już kiedyś spotkałam się z historią, gdzie grupka młodych przyjaciół nagle staje na przeciw jakiemuś zagrożeniu i wspólnie muszą je pokonać. Tak było i w tym przypadku. Poznajemy Lylah i jej znajomych. Planują oni imprezę, kiedy nagle pod ich drzwiami w tajemniczy sposób pojawia się koperta, w której ktoś poprzez literki wycięte z gazety ukrył wiadomość. Czy to żart? Tajemniczy wielbiciel kogoś z nich? Jakiś chwyt marketingowy? Oczywiście nie zdradzę Wam nic więcej, sami musicie przekonać się na własnej skórze co do swojego życia wprowadzili bohaterowie przez otworzenie drzwi. Ja szczerze zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona zarówno tym jak potoczyła się fabuła, jak i jej zakończeniem.

Akcja toczy się szybko, nie da się tu nudzić lub odłożyć książkę na potem. Przeczytałam ją w jeden dzień, można powiedzieć, że na jednym tchu. Możemy znaleźć w niej kilka mocniejszych scen, lecz nie są one bardzo brutalne. Mogą poruszyć osoby o słabszych nerwach, jednak zakończenie na pewno im to zrekompensuję. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że tak może rozwinąć się ta historia, a ostatnio często domyślam się co będzie dalej już po kilku rozdziałach. Tutaj towarzyszy nam ciągłe napięcie oraz wiele emocji. Często kręciłam głową i chciałam wejść do książki, żeby potrząsnąć bohaterami za niektóre nieodpowiedzialne decyzje. Jednak całość jest naprawdę świetna i wszystko ma jakieś znaczenie.


"Czułam się jak na rollrecoasterze, wznosząc się wolno do nieba, a następnie gwałtownie spadając."

Widziałam wiele opinii, których autorzy piszą o bardzo nierealnym poprowadzeniu fabuły. Zgadzam się z tym, jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało. Oczekiwałam od tej książki niepokoju podczas czytania, trochę strachu oraz wielu emocjonalnych reakcji i to właśnie dostałam. Pojawia się tutaj kilka niedociągnięć, jednak uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Szczególnie polecam ją młodzieży, która szuka książki wywołującej lekki dreszczyk oraz takiej, która wciąga do swojego wnętrza już od pierwszych stron.


Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger