września 28, 2018

"W żywe oczy" - JP Delaney

"Powiem wam dzisiaj tylko jedno, ale to najważniejsza rzecz, jaką ode mnie usłyszycie:
n i e  m y ś l c i e.
Aktorstwo to nie udawanie ani naśladowanie. Wskazówka tkwi w samym słowie. Aktorstwo to:
d z i a ł a n i e."

Tytuł:"W żywe oczy"
Autor: JP Delaney
Liczba stron: 424
Data wydania: 5 września 2018
Wydawnictwo: Otwarte


Nawiąż rozmowę z wyznaczonym mężczyzną.
Nie bądź za szybko bezpośrednia.
To on musi złożyć propozycję, a nie na odwrót.
Zarejestruj całą rozmowę.

Claire kłamie zawodowo. Wydaje się, że jest stworzona do roli, w którą się wcieli. Na zlecenie firmy prawniczej specjalizującej się w sprawach rozwodowych ma demaskować niewiernych mężów i dostarczać niezbitych dowodów ich zdrady. To ona ma dyktować reguły gry. Gdy „klientem” Claire zostaje interesujący profesor Patrick Fogler, stawka gwałtownie rośnie.
W grze gęstej od mrocznego uwodzenia, manipulacji i niedopowiedzeń role zaczynają się niebezpiecznie odwracać.


"- Czasami tak się dzieje - mówi cicho. - Kiedy za długo nosisz maskę, okazuje się, że przywarła do twojej skóry."

"Lokatorkę" czytałam w zeszłym roku. Bardzo polubiłam styl pisania autora i mimo, że było kilka niedociągnięć, książka bardzo mi się podobała. Kiedy dowiedziałam się, że premierę będzie miała kolejna książka autora, wiedziałam, że będę musiała po nią sięgnąć. Bardzo się cieszę, że to zrobiłam. Wiem, że spotyka się ona już z różnymi opiniami, jednak u mnie jest ona zdecydowanie pozytywna. "W żywe oczy" to coś nowego i dla mnie nietypowego. Główna bohaterka książki jest aktorką i często wciela się w różne role, nie tylko na scenie. Niektóre wydarzenia przedstawiono w formie scenariuszy i to było w moim odczuciu coś oryginalnego i właśnie nowego. Ciekawie budowało to całą fabułę i przebieg losów bohaterów. Jest to thriller psychologiczny i w tym się książka sprawdza. Kilka razy działo się coś takiego, czego się nie spodziewałam. Muszę przyznać, że niektóre wydarzenia były przerysowane i dość absurdalne, jednak całość mi się podobała. Dalej jestem zakochana w stylu pisania autora. Jest on lekki i bardzo łatwy w odbiorze. Jednocześnie tworzy on historie, które wciągają czytelnika i potrafią zaintrygować.


"Czy tylko ja tak robię? Czy tylko mnie się wydaje, że nieustannie oglądam siebie w filmie o własnym życiu? Gdy pytam o to przyjaciół, większość mówi, że tego nie robi. Ale na pewno kłamią. Bo niby dlaczego chcą być aktorami, jeśli nie po to, żeby zmieniać rzeczywistość?"

Przez całą książkę czytelnik jest manipulowany i w pewnym momencie nie wiadomo co jest prawdą a co kłamstwem. Bohaterowie są wspaniale wykreowani i mają oni bardzo dobrze zarysowane charaktery. Claire i Patrick cały czas zadziwiają. Nie mogłam odłożyć książki nawet na chwile, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się o nich całej prawdy i poznać zakończenie. Niestety ono jest dla mnie tutaj właśnie dość absurdalne. Te ostatnie rozdziały wypadły kiepsko w porównaniu z wcześniejszymi, moim zdaniem było tam za dużo kombinacji. Jednak cała książka jest zdecydowanie na plus. Bardzo dużo daje nawiązanie do wierszy Baudelaire. Naprawdę bardzo mnie to zaintrygowało, było dla mnie czymś co budowało ten klimat i dodawało książce mroku.

"W żywe oczy" to thriller psychologiczny, który namiesza czytelnikowi w głowie. Prawda miesza się z kłamstwem i sami nie wiemy już w co wierzyć. Gra aktorska, którą zafascynowana jest główna bohaterka, wychodzi poza scenę i staje się niebezpieczną rozgrywką. Moim zdaniem jest to bardzo dobry thriller psychologiczny, który zaintryguje i wciągnie w swoją fabułę naprawdę wiele osób.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger