sierpnia 29, 2018

"Czerń Kruka" - Ann Cleeves

"Czerń Kruka" - Ann Cleeves
"Gdyby miał taką szansę, Magnus z przyjemnością opowiedziałby dziewczynom  o krukach. Na jego ziemi zawsze były kruki. W dzieciństwie często je obserwował. Czasem wyglądało to tak, jakby się bawiły. Śmigały w przestworzach jak dzieci bawiące się w berka, a potem składały skrzydła i spadały z nieba. Magnus wyobrażał sobie jakie to musi być podniecające, czuć pęd wiatru, prędkość lotu nurkowego. Potem podrywały się znów w górę, a ich krzyki brzmiały jak śmiech."

Tytuł:"Czerń Kruka"
Autor: Ann Cleeves
Liczba stron: 416
Data wydania: 22 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Czwarta Strona



Kiedy Fran Hunter wraca do domu w pewien zimny, styczniowy poranek, a Szetlandy pokrywa gruba warstwa śniegu, jej wzrok przyciąga wielka barwna plama na zamarzniętej ziemi i krążące nad nią kruki. Okazuje się, że są to zwłoki jej nastoletniej sąsiadki, Catherine Ross.
Mieszkańcy spokojnej wyspy skupiają oskarżycielskie spojrzenia na jednym człowieku, samotniku Magnusie. Ale kiedy detektyw Jimmy Perez i jego koledzy ze Szkocji upierają się, aby przeprowadzić dochodzenie, całą społeczność ogarnia atmosfera podejrzliwości i strachu.
Pierwszy raz w historii sąsiedzi Catherine zaczynają zabezpieczać swoje domu i ryglować drzwi, zdając sobie sprawę, że pośród nich mieszka morderca.



"- Potrzebują cię. Nie czuliby się lepsi, gdyby nie było kogoś, kim mogliby pogardzać. Mają poczucie niższości." 

Kiedy zobaczyłam opis książki "Czerń Kruka" od razu stwierdziłam, że muszę ją przeczytać. No i przepadłam. Wciągnęłam się już od pierwszych stron i nie mogłam ani na chwile jej odłożyć. To o czym chcę wspomnieć na początku, to klimat książki. Zima, pusty krajobraz, mała społeczność. Każdy się zna i wszyscy znają swoje tajemnice. Uwielbiam właśnie takie książki, w których fabuła rozgrywa się w takiej małej wspólnocie. Dzięki temu jest jeszcze mroczniej. Od początku zostajemy wciągnięci w tajemniczą i chłodną atmosferę, a napięcie zaczyna udzielać się nam od bohaterów. Autorka stworzyła kilka barwnych postaci i dobrze zarysowała ich charaktery. Rozdziały podzielone są między nimi, dlatego poznajemy historię z różnych perspektyw. Podobało mi się to,  że co chwila podrzucane są czytelnikowi tropy, które często okazują się mylne. W pewnym momencie już sama nie wiedziałam kogo uznać za winnego i miałam naprawdę wiele podejrzeń co do zakończenia. Jednak przyznaję, że zostałam zaskoczona i nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Oczywiście wpływa to pozytywnie na moją opinię i cieszę się, że autorce udało się mnie zmylić. 

Całe śledztwo jest prowadzone spokojnie, nie ma szybko rozwijającej się akcji, jednak nie ujmuje to moim zdaniem książce. Napięcie stopniowo narasta, a na wierzch wychodzą nowe tajemnice. Występuje tu też wiele opisów, jednak nie są one przytłaczające i jeszcze bardziej wprowadzają nas w klimat małego miasteczka. 


"W wyobraźni bardzo dobrze widziała tę scenę. Chociaż na zewnątrz było ciemno, nie zaciągnął zasłon, zupełnie jakby stanowiły część nocnego krajobrazu, a stół stał na urwisku. Pokój łagodnie oświetlały świece, a jedna lampa skierowana była na dużą fotografię zmarłej kobiety."

Zdecydowanie najciekawszą postacią w książce jest Magnus, człowiek od początku obwiniany przez innych o morderstwo. To on był najbardziej tajemniczą postacią, skrywającą naprawdę wiele. Wnosi dużo do fabuły. Różni się on od reszty społeczeństwa. Mieszka sam w starym domu na odludziu i rzadko wychodzi na zewnątrz. Jako dziwak i częsty obiekt żartów jest mu jeszcze trudniej. Wiadomo, że jeśli ktoś odstaje od grupy, szczególnie kiedy liczy ona mało osób, to zawsze na nim będzie się skupiać uwaga i to ta osoba będzie często na ustach innych. Jednak czasem nie można się ograniczać i oceniać kogoś tylko przez to co widzimy oraz słyszymy. Podobało mi się zachowanie detektywa Pereza. To, że za wszelką cenę chciał doprowadzić sprawę do końca i zobaczyć naprawdę konkretne dowody. Nie dał się przytłoczyć opinią większości i starał się zachować otwarty umysł, nie zakładając niczego z góry. 

"Czerń Kruka" to książka, która przeniesie czytelnika do małego miasteczka i wciągnie w sprawę morderstwa. W pewnym momencie chcemy razem z detektywami dojść do sedna sprawy i poznać dokładną historię Catherine. Czyta się ją bardzo dobrze, a klimat utrzymujący się przez całą akcję, nie pozwala się od niej oderwać. Dodatkowo piękna okładka idealnie pasuje do wnętrza książki. Polecam Wam ją i zachęcam do poznania mordercy z mroźnych Szetlandów.


sierpnia 21, 2018

"Muszę to wiedzieć" - Karen Cleveland

"Muszę to wiedzieć" - Karen Cleveland
"Zrobiłabym wszystko dla swoich dzieci. W s z y s t k o. Rozwijam palce i spoglądam na przenośny dysk. To tylko mały prostokącik, niczym się nie wyróżnia.  Maleństwo, a kryje się w nim taka moc. Moc, by naprawiać, ale i niszczyć."

Tytuł:"Muszę to wiezień"
Autor: Karen Cleveland
Liczba stron: 384
Data wydania: 20 czerwca 2018
Wydawnictwo: W.A.B.


Vivian Miller jest kochającą matką czwórki dzieci. Ma kochającego męża, Matta. Jest analityczką CIA i zajmuje się rozpracowywaniem rosyjskich szpiegów 
w Stanach Zjednoczonych.
Pewnego dnia podczas przeszukiwania komputera Jurija Jakowa, człowieka podejrzanego o bycie łącznikiem agentów, odkrywa coś, co na zawsze odmieni jej życie.
To co znajduje zagraża wszystkiemu, co jest dla niej ważne - jej rodzinie, pracy i jej samej.
Vivian obiecała bronić swój kraj przed wrogami.
Jednak staje przed trudnym wyborem.
Jest rozdarta między lojalnością a zdradą,
miłością a podejrzliwością.
Komu może zaufać?


"Słowa z początku wydają się nierealne. Przecież powinien starać się mnie od tego odwieść. A zamiast tego zapada cisza, ziejąca dziura w miejscu rozmowy. Czuję się, jakbym wisiała na krawędzi, zaraz wszystko stracę."

"Muszę to wiedzieć" to thriller szpiegowski, który ma w sobie wiele wątków obyczajowych. Przyznaję, że po książki szpiegowskie sięgam bardzo rzadko, można nawet powiedzieć, że się to nie zdarza. Spotkałam się jednak z naprawdę licznymi pozytywnymi opiniami o tej książce, dlatego stwierdziłam, że tym razem spróbuje. Była to bardzo dobra decyzja, bo jest to naprawdę ciekawa historia. Od pierwszych stron można wciągnąć się w życie Vivian i to z czym musi się zmierzyć. Kocha ona swoje dzieci i poświęciłaby dla nich wszystko co ma, również własne życie. Jest  przykładem matki, która stawia swoje dzieci na pierwszym miejscu. Jednak co ma zrobić, kiedy nie może już nikomu zaufać? Nawet osobie, która do tej pory była dla niej najbliższa, wspierała ją i przy której czuła się bezpiecznie? Przyznaje, że na początku sama nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, jednak z każdym rozdziałem w mojej głowie tworzyły się przypuszczenia jak to się zakończy. No i niestety w tym przypadku całkowicie przewidziałam zakończenie i nie miałam żadnego elementu zaskoczenia, na który naprawdę czekałam. Wcześniej widziałam, że wiele osób dzięki temu, że nie domyśliły się jak to się wszystko skończy, dały jej dodatkową gwiazdkę. Ja niestety muszę jej za to jedną gwiazdkę odebrać. Wiem, że to czy czytelnik domyśli się wszystkiego czy nie, nie jest przesądzone z góry bo każda książka może zaskoczyć kogoś innego, jednak niestety pod tym względem ja poczułam się trochę zawiedziona. Nie twierdzę, że jest zła. Napisana jest w naprawdę dobry sposób i trudno się jest od niej oderwać. Patrząc na całość jest to pozycja, która mi się podobała i wciągnęła mnie, w końcu przeczytałam ją w dwa wieczory. Jednak końcówka nie wbiła mnie w fotel, a niestety na to się nastawiłam.


"Znowu się do mnie uśmiechnął i ruszył dalej. Stałam na środku chodnika i patrzyłam, jak odchodzi. Czekałam na wypadek, gdyby się obejrzał, zmienił zdanie, i ogarnęło mnie poczucie strasznego rozczarowania, ogromne pragnienie, by przedłużyć naszą rozmowę choć o minutkę.
Potem mówiłam, że była to miłość od pierwszego wejrzenia."

Na stronach książki co chwilę możemy spotkać się z manipulacją. Uczucie zagrożenia i niebezpieczeństwa, które towarzyszy głównej bohaterce w pewnym momencie może przejść na czytelnika. To na pewno należy do plusów książki. Każdy rozdział kończy się w taki sposób, że trzeba  zacząć czytać następny. Jednak poruszane są też ważne tematy, które towarzyszą kobiecie. Mogą skłonić to przemyśleń i różnych refleksji. Podobało mi się, że takie wątki również zostały wplecione w fabułe, ponieważ dzięki temu akcja mogła na chwile zwolnić, a czytelnik może uporządkować swoje myśli, żeby nie pogubić w tym co się wydarzyło i wydarzy.

"Muszę to wiedzieć" to książka, którą mogę polecić. To, że mnie zakończenie nie zaskoczyło nie znaczy, że będzie tak też z Wami. Myślę, że ciekawa fabuła i pomysł na książkę oraz styl autorki to plusy dla których warto zapoznać się z tą pozycją. Jeśli zastanawialiście się czy ją przeczytać lub może dopiero teraz przyjdzie Wam to na myśl, to śmiało. Najlepiej zrobicie wyrabiając sobie własną opinię. Dodatkowo powstaje ekranizacja tej książki, dlatego myślę, że warto zapoznać się z nią przed obejrzeniem filmu.


sierpnia 11, 2018

"Drań z Manhattanu" - Vi Keeland, Penelope Ward

"Drań z Manhattanu" -  Vi Keeland, Penelope Ward
"Nie bój się zranienia. Lepiej wzbić się w niebo i upaść, niż nigdy nie poczuć, jak ziemia usuwa ci się spod nóg. Nawet chwilowa radość jest lepsza niż całkowity jej brak."

Tytuł:"Drań z Manhattanu"
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Liczba stron: 330
Data wydania: czerwiec 2018
Wydawnictwo: EditoRed


Pewnego dnia Soraya Vendetta zauważyła z metrze niewiarygodnie przystojnego mężczyznę, od którego na daleko widać było władzę i pieniądze. Zachowywał się arogancko i despotycznie, jednak ona nie miałaby nic przeciwko bliższemu poznaniu pięknego drania. Szansę na to wydawały się bliskie zeru - dopóki Soraya nie znalazła jego zgubionego w metrze telefonu. 
Graham J. Morgan ma dopiero 29 lat, ale już jest uznanym biznesmenem, a jego firma świetnie prosperuje. Mężczyzna wszystko poświęcił nauce i pracy, nic dziwnego więc, że odnosi takie sukcesy. Wszystko zmienia się, gdy znajduje w swojej komórce zdjęcia nieznajomej piękności. Widać na nich fantastyczny dekolt, śliczne nogi i wyjątkowo zgrabny tyłek. A potem okazuje się, że dziewczyna ma także długie, lśniące włosy, słodką twarz anioła i diabelski temperament. 
Jednym celnym zdaniem burzy jego spokój na długo.
Dzieli ich właściwie wszystko, ale łączy dzika namiętność i pełne poświęcenia uczucie.



"Czasami słowa które zostały niewypowiedziane, są tymi, które naprawdę potrzebują wypowiedzenia."

Jak to bywa z książkami, które na swoich okładkach mają przystojnych mężczyzn w różnej odsłonie, można spodziewać się, że w ich wnętrzu znajdziemy erotyk, mało wnoszący coś do naszego życia, ale umilający czas. W tym wypadku jest jednak zupełnie inaczej. "Drań z Manhattanu" to pozycja, której na pewno się nie spodziewałam. Jest to lekka i przyjemna książka kobieca, która ma w sobie dużo humoru, ciekawych i barwnych bohaterów i kilka scen erotycznych, jednak nie są one ani przesadzone, ani niesmaczne. Naprawdę wspaniale bawiłam się czytając ją i ciężko mi było się oderwać. Dawno nie śmiałam się tak podczas lektury i było to coś czego potrzebowałam. Autorki stworzyły ją w taki sposób, że strony same uciekały. Z twórczością Vi Keeland już wcześniej miałam możliwość się zapoznać i uwielbiam jej styl pisania. Książek Penelope Ward nie czytałam, jednak mam w planach to zmienić. "Drań z Manhattanu" jest napisany w sposób bardzo przystępny dla czytelnika i mało wymagający, dlatego tak naprawdę może być to lektura na jeden wieczór. Nie brak w niej emocji i kilka razy można się wzruszyć. Dodatkowo nie nudziłam się przy niej ani trochę i myślę, że nikt nudzić się nie będzie, bo akcja pędzi tutaj z każdym rozdziałem coraz bardziej. 



"Czasem życie rzuca Ci podkręconą piłkę , coś, czego kompletnie się nie spodziewałeś. Bywa, że jesteśmy zmuszeni wybrać, czy chcemy być szczerzy wobec siebie, czy honorowi wobec tych, których kochamy."

Soraya jest bohaterką, którą od razu pokochałam i na pewno trafi ona na listę moich ulubionych książkowych postaci. Ma ona wybuchowy charakter, niesamowite poczucie humoru i podchodzi do życia z dystansem. Jest silna i mówi wszystko prosto z mostu, nie bawi się w żadne małe kłamstewka. Jednak tak jak każda kobieta, potrzebuje w życiu kogoś, komu można zaufać i  poczuć się przy nim bezpiecznie. Czasem zakładamy maski, jednak w środku możemy być przerażeni uczuciem, które zaczyna się w nas rodzić i którego nie potrafimy już powstrzymać

"Drań z Manhattanu" to książka, którą polecam Wam z całego serca. Moim zdaniem jest idealna na lato, lekka i zabawna. Oprócz humoru, niesie ona ze sobą też bardzo ważne przesłanie i może skłonić do refleksji. Zachęcam Was do poznania tej historii, ponieważ nie jest ona tak prosta, jak mogłoby się wydawać. 



sierpnia 03, 2018

"Jak mogłaś" - Heidi Perks

"Jak mogłaś" - Heidi Perks
"Niewiedza była przerażająca. Wierzyć w coś z przekonaniem, a potem słyszeć od jedynej osoby, którą się kocha i której się ufa, że było całkiem inaczej."

Tytuł:"Jak mogłaś"
Autor: Heidi Perks
Liczba stron: 360
Data wydania: 1 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Otwarte



Charlotte jest przyjaciółką Harriet i opiekuję się jej córką. Niespodziewanie dziecko znika, ale przysięga ona, że spuściła dziewczynkę z oka tylko na chwilę, że mała bawiła się przez cały czas z innymi dziećmi i nigdzie nie odchodziła sama. Dbała o nią jak o własne dziecko.
Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?
Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotkać na komisariacie. Muszą zostać przesłuchane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować kiedy na jaw wychodzą liczne sekrety, które powinny zostać ukryte.
Harriet i Charlotte muszą podjąć decyzję, czy wbrew wszystkiemu sobie pomóc.
Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?


"Nie poruszyła się. Nie chciała wysiąść z samochodu. Nie w tym momencie. Słyszała, jak ciszę  wypełnia jej oddech, zbyt głęboki, zbyt szybki, Gdy tylko wysiądzie, będzie musiała usłyszeć to, co powiedziano właśnie Brianowi. Nie musiała widzieć twarzy męża, żeby wiedzieć, że policjantka przekazała mu coś złego. Rozpoznała to po sposobie, w jaki naprężył ciało i znieruchomiał."



Często mówimy i myślimy o naszych znajomych, nazywając ich przyjaciółmi. Jednak ilu z nich tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem? Takim, za którym skoczylibyśmy w ogień i on zrobił by to samo dla nas? Sięgając po książkę Heidi Perks nie sądziłam, że wywoła ona tyle przemyśleń na ten temat. "Jak mogłaś" zaczyna się niepewnie. Poznajemy dwie przyjaciółki, Charlotte i Harriet. Są to dwie różne bohaterki, które zostały najlepszymi przyjaciółkami. Zaginięcie dziecka wywraca ich życie do góry nogami. Na początku nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak kiedy na jaw zaczęły wychodzić różne fakty i tajemnice, a akcja zaczęła pędzić, nie mogłam się oderwać. Większa część książki trzyma czytelnika w napięciu. Niestety w pewnym momencie już możemy domyślić się tego, jakie będzie zakończenie, ale w tej książce zupełnie mi to nie przeszkadzało i nie wpłynęło negatywnie na moją ocenę. Oprócz thrillera mamy tutaj też wątek obyczajowy i wypadł on bardzo dobrze. Książka pokazuję nam, że nawet kiedy myślimy, że znamy kogoś jak własną kieszeń i możemy powiedzieć o nim wszystko, możemy się mylić. Nigdy nie wiadomo czy coś nie jest tylko maską i co tak naprawdę jest prawdą. Autorka świetnie manipuluje czytelnikiem i w pewnym momencie sami zaczynamy się zastanawiać w którą stronę powinny pójść nasze myśli.


"Gdy myślę, że miałabym tkwić zamknięta w tym pokoju przez kolejne trzy godziny, wydaje mi się, że ściany zaczęły się przybliżać. Nigdy dotąd nie miałam klaustrofobii, ale w tym momencie czuję się jak w pułapce, co sprawia, że mam zawroty głowy. Mrugam oczami, żeby odpędzić to złudzenie."

"Jak mogłaś" jest napisana w bardzo ciekawy sposób. Rozdziały oprócz tego, że podzielone są w czasie, to również między Charlotte i Harriet. Dzięki temu możemy poznać bohaterki lepiej i stopniowo dochodzić do prawdy. W pewnym momencie możemy stworzyć więź z każdą z nich, jednak ja sama do końca nie wiedziałam po czyjej stronie stanąć. Dodatkowo styl pisania autorki jest bardzo przyjemy, dlatego książka jest lekka i łatwa w odbiorze. Czasem trafiamy na takie pozycje, które pochłaniają nasz czas i nie wiadomo kiedy na dworze robi się ciemno, a my i tak czytamy dalej, nie patrząc na zegarek. Ta jest właśnie jedną z nich.

Zwroty akcji, ciekawie poprowadzona narracja, fabuła i wiele tajemnic to kilka z plusów tej książki. Mi się naprawdę bardzo podobała i myślę, że każdy kto lubi ten gatunek, nie będzie rozczarowany. Ja ją polecam i zachęcam to tego, aby samemu poznać historię przyjaźni Charlotte i Harriet.






lipca 28, 2018

"First Love" - James Patterson, Emily Raymond

"First Love" - James Patterson, Emily  Raymond
"Miałam poczucie, jakbyśmy utknęli między dwoma światami. Jednym był świat, w którym żyjemy - świat wolności, piękna, a także... no dobra, cudownego i zarazem strasznego braku odpowiedzialności.  Ale oprócz niego był też drugi świat, do którego, jak przeczuwałam, mieliśmy wkrótce wkroczyć. Chciałam wiedzieć, jak się po nim poruszać."

Tytuł:"First Love"
Autor: James Patterson, Emily  Raymond
Liczba stron: 320
Data wydania: 4 lipca 2018
Wydawnictwo: Feeria Young


Swoją pierwszą miłość każdy pamięta inaczej. Jedni opisują ją jako motyle w brzuchu, inni mówią, że jest to uczucie dla słabych i na pewno nie dla nich.
Jednak miłość dotyczy każdego.
Axi jest gdzieś pośrodku tej skali, jednak na razie się nad tym nie zastanawia. W jej głowie jest tylko plan ucieczki, jednak nie jest to ucieczka od zakochania.
Pragnie jedynie wyrwać się z szarej codzienności i być daleko od rodziców, którzy przestali się wszystkim interesować.
Zaplanowała szaloną podróż przez Stany Zjednoczone, która ma oddzielić przeszłość od teraźniejszości grubą kreską. 
Jedyną osobą, którą wtajemnicza w swoje plany, jest jej przyjaciel Robinson. Chłopak dla którego plan nie jest wcale taki szalony i w którym Axi jest od dawna zakochana.
Dla niego jednak podróż ta ma inny sens niż dla niej.
Gdy ma się naprawdę życiowy problem, romantyczne uniesienia zyskują całkiem inny wymiar,
a czasem i finał...



"Z każdą chwilą uwalniałam się od ciągnącej się za mną reputacji grzecznej dziewczynki z małego miasteczka. Zrzucałam ją z siebie jak stary wstrętny sweter, a ona ginęła w płomieniach widocznych na znaku harleya. Byliśmy zbiegami. Wyrzutkami. Ja i Robinson. On i ja."

"First Love" to książka, która najpierw przyciąga czytelnika swoją okładką i sposobem w jaki jest wydana. Piękne zdjęcia znajdują się zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz książki. Wnoszą one wiele do fabuły, ponieważ nie są przypadkowe, każde dobrane jest specjalnie do rozdziału i tego co akurat dzieje się z bohaterami. Kiedy jednak przeczytałam opis i dowiedziałam się, że dotyczy ona podróży i pierwszej miłości, musiałam ją przeczytać. Axi jest grzeczną dziewczyną z małego miasteczka, która postanawia zmienić coś w swoim życiu. Razem z Robinsonem wyruszają w drogę. Bardzo ich polubiłam. Czytałam o ich losach i kibicowałam w wielu  momentach. Często się uśmiechałam, ponieważ humor zawarty w dialogach między bohaterami naprawdę bardzo mi się podobał. Jednak historia ta nie dotyczy tylko pierwszej nastoletniej miłości i  przygód, które przeżywają bohaterowie. Dotyka ona ważnych tematów i pokazuje, jak trudne potrafi być życie. Książka nie jest idealna, jednak codzienność też nie jest. Często nie mamy wpływu na to co los nam przyszykował, jednak możemy stanąć mu na drodze i robić coś o czym zawsze marzyliśmy. Nie warto zamykać się w domu i rozpaczać nad naszymi problemami. Trzeba korzystać z każdego dnia i próbować wykorzystać każdy moment, jaki jest nam dane mieć. 


"- To było szaleństwo, przyznaję - szepnął Robinson, gdy starsza pasażerka wróciła do swojej robótki. - Ale to już za nami, Axi. Teraz wszystko będzie już dobrze. Cytując Irvinga Berlina, jednego z najwspanialszych tekściarzy w historii, "od tej chwili czeka nas wyłącznie błękit nieba"."

Rozdziały są bardzo krótkie, dzięki czemu książkę czyta się niesamowicie szybko. Dodatkowo styl w jakim jest napisana i zdjęcia sprawiają, że można pochłonąć ją w kilka chwil. U mnie wywołała wiele emocji. Od śmiechu po łzy. Jest to pozycja, która na pewno zapadnie w pamięci i skłoni do myślenia. Nie doceniamy tego co mamy i często nie cieszymy się z tak wielu sytuacji, o których inni tylko mogą pomarzyć. W tej książce CARPE DIEM zyskuje zupełnie nowe znaczenie. Czasem może irytowało mnie to, jak nieodpowiedzialnie postępowała Axi i Robinson. Jednak po skończeniu całkowicie rozumiałam wszystko. Czytając trzeba być przygotowanym na to, że kiedy myślimy, że wszystko już wiemy i wszystkie karty zostały odsłonięte, nagle dzieje się coś, co zmieni nasz sposób myślenia i zburzy domek z kart, który powstał w naszych myślach.

"First Love" to książka, którą polecam. Jest warta każdej emocji i chwili jakiej jej poświęcimy, ponieważ przedstawia naprawdę piękną historię. Może się wydawać, że jest to lekka i przyjemna młodzieżówka, jednak skłoni ona do refleksji każdego czytelnika. 








lipca 14, 2018

"Tam dokąd zmierzamy"- B. N. Toler

"Tam dokąd zmierzamy"- B. N. Toler
"Wszystko z czasem mija. Powtarzam sobie te słowa bez końca, ale czuję, jakby straciły swoją magię i przestały mnie trzymać w ryzach. Może przez cały czas słowa te traktowałam jak linę ratunkową, podczas gdy tak naprawdę były tylko ciężarem. Kulą u nogi powoli ciągnącą mnie w dół, powstrzymującą od odnalezienia prawdziwego spokoju. Nic nigdy się nie zmieni. Zawszę będę należeć do zmarłych i dlatego nigdy nie zacznę żyć naprawdę."

Tytuł:"Tam dokąd zmierzamy"
Tytuł oryginalny: "Where One Goes"
Autor: B.N. Toler
Liczba stron: 420
Data wydania: 9 maja 2018
Wydawnictwo: Niezwykłe


Pewnego dnia życie Charlotte zmienia się na zawsze. Nigdy nie wierzyła w duchy, jednak od dnia w którym brała udział w tragicznym wypadku widzi je codziennie. Jej niezwykły dar pozwala jej rozmawiać z duszami, które nie mogą odejść z tego świata aż nie załatwią wszystkich niedokończonych spraw. Niestety wszystko ma swoją cenę. Charlotte zaczyna zdawać sobie sprawę, że przez ostatnie sześć lat, pomagając innym, zapomniała o samej sobie. Jej życie zmierza powoli ku ciemności. Pozostaje jedno wyjście: skończyć z tym wszystkim.
Jednak los potrafi zmienić wszystko w jednej chwili. Kiedy chce odebrać sobie życie, na jej drodze staje Ike. Silny, przystojny żołnierz z uśmiechem, który potrafi przegonić cały mrok. Powstrzymuje ją od najgorszej myśli.
Jest czarujący i łagodny.
Staje się jej wybawicielem.
I jest duchem.
Postanowili zawrzeć umowę.
On ma pomóc zacząć uporządkowywać jej życie. Ona ma ocalić jego brata George'a, czyli niedokończone sprawy, które nadal go tu trzymają.
Zgadzając się na to nie spodziewała się jak bardzo zaczarują ją ludzie z hrabstwa Bath oraz Ike i George McDermott.
Kiedy bracia zawładnęli jej sercem, musi dokonać wyboru.
Ratując George'a, musi pozwolić Ike'owi odejść.
Ale jak można pozwolić odejść części swojej duszy?


"Chwilę przychodzą i odchodzą; są jak szybkie przebłyski czasu. A jednak mogą mieć największy wpływ na nasze życie. Albo je złapiemy i wykorzystamy do naszych potrzeb, albo wypuścimy. Te, którym pozwalamy odejść, wiążą się z nami najsilniej - ponieważ żal jest czymś, co nigdy nas nie opuszcza."


Kiedy zapoznałam się z opisem książki "Tam dokąd zmierzamy", wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Kiedy zaczęły pojawiać się bardzo pozytywne opinie na jej temat, nie mogłam dłużej czekać i zabrałam się za nią. No i przepadłam. Jest to naprawdę piękna i wzruszająca książka. Ma ona kilka wad, czasem miałam wrażenie, że niektóre opisy są dość płytkie i mają za mało szczegółów, jednak patrząc na książkę całościowo, bardzo mi się podobała. Ostatnio mam ochotę na takie historie, które wywołają u mnie wzruszenie i morze łez. Ta pozycja w tej roli spisała się idealnie. Poznajemy Charlotte, która otrzymała od losu dar widzenia i rozmawiania z duchami. Nie wyobrażajcie sobie tutaj bohaterów wyjętych z horroru, czy demonów, które mogą opętać człowieka. Spotyka ona na swojej drodze dusze, które potrzebują pomocy w odnalezieniu spokoju. I teraz pojawia się temat tego, czy jej "zdolności" są darem, czy wręcz przeciwnie czymś co prowadzi do jej zguby. Wiem, że jest to temat mało realny, jednak pomyślmy sobie, że spotyka nas coś takiego. Ja osobiście nie wyobrażam sobie stykania się codziennie z takim cierpieniem. Bo to właśnie wiąże się z tym, przez co Charlotte przechodzi. Sam fakt spotykania rodzin osób zmarłych, którym trzeba pomóc zrozumieć i na nowo przeżyć utratę bliskiej osoby sprawia, że nie jest ona w stanie skupić się na sobie i na tym, że jej życie pędzi w stronę mroku, a problemy zacierają się i staję się ona tylko cieniem człowieka. Jednak jedna osoba, może to wszystko odmienić. Wystarczy trochę zrozumienia i uwagi ze strony innych, aby zmienić nasz sposób myślenia i odnaleźć światło w codziennym mroku. Pokochałam Ike'a i George'a. Obie postacie są inne, jednak każda trafiła prosto do mojego serca. Kolejna książka, które je złamała przez ogrom emocji jakie wywołała. Jednak warto było przeżyć to wszystko z bohaterami i towarzyszyć im podczas podejmowania najtrudniejszych decyzji.


"Może jesteś złamany, ale ja też jestem. To, że tak się czujemy, wcale nie znaczy, że jesteśmy mniej wartościowi, tylko że kochaliśmy kogoś tak mocno i tak bez pamięci, że utrata tej osoby jest jak utrata części samego siebie."


W książce poruszono temat cierpienia po utracie bliskiej osoby. Każdy radzi sobie z tym inaczej. Niektórzy odcinają się od świata i całe dnie spędzają w łóżku, inni uciekają do towarzystwa, aby uciszyć myśli krążące w głowie. Jeszcze inni mogą skierować swoje smutki i zmartwienia w stronę używek, które mają zapełnić pustkę powstałą we wnętrzu serca i duszy. Niestety, czasem bliscy mogą tego nie dostrzegać, a taka osoba stacza się z każdym dniem. Dlatego ważne jest wsparcie i nawet wtedy, kiedy ktoś uśmiecha się i wydaje się być osobą, która pogodziła się ze stratą, nie można zostawić jej na samej sobie. Jeszcze jeden wniosek wysuwający się z lektury to to, że czasem lepiej jest znać prawdę, nie ważne jak straszna ona jest, niż żyć w niepewności i codziennie budzić się nie wiedząc co przyniesie nowy dzień. Lepiej pogodzić się z brutalną prawdą i leczyć cierpienie.
Książka mimo trudnych tematów jakie porusza, jest napisana bardzo przyjemnym stylem i czyta się ją niesamowicie szybko. Rozdziały poznajemy z perspektywy Charlotte i Ike'a, dlatego może zobaczyć tę historię z różnych perspektyw. 

"Tam dokąd zmierzamy" to książka paranormal romance, dlatego jeśli ciekawią Was takie pozycje, ta na pewno Was nie rozczaruje. Nie jest ona idealna, ma swoje małe wady, jednak jest to całkowicie wybaczalne. Jest to łamacz serc, który wywoła wzruszenie. Oderwie Was od rzeczywistości i wyciągnie z Was wiele emocji. 



lipca 13, 2018

"Adam"- Agata Czykierda - Grabowska

"Adam"- Agata Czykierda - Grabowska
"Dziewczynce nie podobał się ten pomysł. Przecież chciała być szczęśliwa i chciała móc litować się nad cierpiącymi. Czy śmierć nie była lepsza od stanu, w którym nie można czuć?"

Tytuł:"Adam"
Autor: Agata Czykierda - Grabowska
Liczba stron: 440
Data wydania: 18 lipca 2018
Wydawnictwo: OMG books



Po ciężkim dzieciństwie i tragicznej śmierci matki, Adam musi doczekać do swoich osiemnastych urodzin w domu tymczasowym. Po nich będzie musiał radzić sobie całkowicie sam i nikt nie pomoże mu poradzić sobie ze swoimi lękami, od których nikt przez całe życie nie mógł go uchronić.
Nigdy nie spodziewał się, że los postawi na jego drodze dziewczynę, która czuje zbyt mocno. Ona także skrywa bardzo bolesną tajemnicę, której do tej pory nikomu nie zdradziła i z nikim się nią nie podzieliła.
Nie mógł przewidzieć, że zrodzi się między nimi miłość czysta i młodzieńcza, ale też tajemna i obezwładniająca, która może przegonić mrok.


"Miałam wrażenie, że ta chwila jest tak ulotna i delikatna, że może się rozsypać jak zamek z piasku. Po prostu patrzyłam na spokój i piękno tego momentu, który na zewnątrz otoczony był olbrzymim bólem, trudnymi decyzjami i żalem niemożliwym do udźwignięcia. Ale tutaj, wewnątrz tego zamku z piasku, wszystko było idealne."

Pani Agata Czykierda - Grabowska stworzyła książkę, która niesie ze sobą niesamowicie ważne przesłanie. Dotyka ona bardzo trudnych i ważnych tematów i jednocześnie tworzy historię, która moim zdaniem zdoła poruszyć każdego czytelnika, nie ważne w jakim wieku on jest. "Adam" należy do gatunku young adult, jednak nie jest to płytka i przesłodzona opowieść o miłości nastolatków. Jest subtelna i pełna nadziei na to, że każdy dzień może odmienić nasze życie, stawiając na naszej drodze kogoś, kto pomoże nam z naszymi najgorszymi lękami. Tytułowy Adam trafia do rodziny tymczasowej, w której żyje dziewczyna o zielonych oczach. Jak ma na imię? Nie znajdziecie tego na stronach książki. Pani Agata stworzyła bohaterkę, nie nadając jej imienia. Jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam, jednak to jak ten zabieg wpływa na całą historię jest niesamowite. Dziewczyna skrywa swoje tajemnice i nikt nie był w stanie tego dostrzec. Dopóki nie zjawił się Adam, nikt nie starał się poznać jej serca, które kocha zbyt mocno. Naprawdę ciężko jest mi opisać jak wiele emocji towarzyszyło mi w czasie czytania. Ostatnio mam szczęście i trafiam na naprawdę cudowne książki, jednak ta jest naprawdę wyjątkowa. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że do tej pory jest to najlepsza książka przeczytana w 2018 i na pewno znajdzie się w grudniowym podsumowaniu tego roku. 


"Zamyśliłam się i jak to bywało wcześniej, obecność tego chłopaka nie przeszkadzała mi w tym. Jakby był częścią moich myśli, przycupnięty gdzieś w kącie, aby mi się przyglądać."

W książce poruszone są tematy przemocy w rodzinie, dzieci pozbawionych opieki, krzywdy jaką można wyrządzić nawet o tym nie wiedząc i przeszłości, która ciągnie się za człowiekiem, nawet wtedy, kiedy nie ma on na nią wpływu i nie jest zgodna z prawdą. W tej historii można odnaleźć wiele tematów i wątków, które niestety są obecne w realnym życiu codziennie. Bardzo podobał mi się motyw bajek, które opowiadają bohaterowie. W ten sposób przekazują oni swoje uczucia i troski, jednocześnie pobudzając wyobraźnie czytelnika. Zaznaczyłam tyle pięknych cytatów, że mógłby powstać z nich osobny post. Tyle razy podczas czytania chciałam krzyczeć "Dlaczego tak? Czemu to się dzieje?". Niestety świat jest brutalny i nie można okłamać rzeczywistości. Często nie mamy wpływu na to jak potoczy się nasze życie. Na to kto i jak obdarzy nas uczuciem, nawet tym chorym, które będzie nam towarzyszyło do końca naszych dni i nigdy nie będzie można naprawić i wypełnić dziury, jaką wywołało w naszym życiu. Jednak mimo to wszystko, w niektórych osobach pozostaje ta chęć życia i walki o lepsze jutro. Nie ważne ile razy człowiek upadł, zawsze może się podnieść. Czasem może się wydawać, że ten upadek jest tak bolesny i na pewno nie da się rady po nim wstać, jednak właśnie wtedy w naszym życiu może pojawić się osoba, która poda nam rękę, pomoże się podnieść i razem, ramię w ramię, ruszy naprzeciw wszystkim przeciwnością losu. To właśnie pokazuje ta książka. 

Mogłabym pisać o niej jeszcze dużo, jednak tak naprawdę mam wrażenie, że żadne słowa nie są w stanie oddać tego, jak piękna ona jest i jak ważne przesłanie ze sobą niesie. Dlatego zachęcam Was do jej przeczytania. Już wiem, że będę o niej mówić często i głośno. Będę skakać ze szczęścia,  jeżeli zachęcę kogoś do jej przeczytania, ponieważ chciałabym, żeby było o niej głośno. Jeśli nie jesteście przekonani do polskich autorów, spróbujcie. Ta pozycja zmieni Wasze spojrzenie nie tylko na świat, ale też na polską twórczość. Mnie odmieniła i na pewno będę do niej bardzo często wracać.



Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger