września 08, 2018

"To nie ja, kochanie" - Tille Cole

"To nie ja, kochanie" - Tille Cole
"Ich słowa były ostre, ale czyny jak dotąd zawsze miłe"


Tytuł:"To nie ja, kochanie"
Cykl: Kaci Hadesa
Autor: Tillie Cole
Liczba stron: 376
Data wydania: 18 lipca 2018
Wydawnictwo: EditioRed



Salome zwana Mae, krucha piękność, jedna z Przeklętych, przeznaczona na żonę samego Proroka Dawida. Ta dziewczyna o oczach wilka znalazła w sobie odwagę i uciekła przed zniewoleniem i cierpieniem. 
River, przez wszystkich znany jako Styx, Milczący Kat, szef gangu motocyklowego handlującego bronią. Od zawsze musiał walczyć: z własnych głosem, ze słabością, z innymi gangsterami, a nawet z braćmi ze swojego klanu.
Salome i River spotkali się dawno temu, gdy młody gangster znalazł ciężko ranną dziewczynę i postanowił ją ratować. 
Niedługo potem okazało się, że więź, która połączyła dwoje małych dzieci z innych światów wciąż istnieje i jest na tyle silna, by przetrwać wszystkie przeciwności losu.


"Ten kto mieszka w szklanym domu, nie powinien rzucać kamieniami."

Sięgając po książkę "To nie ja, kochanie" wiedziałam mniej więcej o czym jest. Sekty, gangi motocyklowe, przemoc i brutalność. Sama autorka ostrzega czytelnika, że to co znajdzie w książce może być szokujące. No i przyznam się, że ja ten szok przeżyłam. Nie spodziewałam się, że będzie ona aż tak wulgarna i brutalna. Naprawdę, na początku nie mogłam się do tego przyzwyczaić i myślałam, że nie dam rady jej przeczytać, bo język w książce czasem mnie po prostu odrzucał. Jednak stwierdziłam, że przeczytam jeszcze kilka rozdziałów i wtedy zadecyduje co z nią zrobić. Czytałam, czytałam i muszę Wam powiedzieć, że w pewnym momencie się wciągnęłam i nagle książka się skończyła. Teraz przyznaję, że spodobał mi się ten mroczny styl pisania autorki, jednak nie jest to pozycja dla każdego. Osoby wrażliwe, które nie lubią wulgarności i brutalności nie polubią się z tą książką. Występuje w niej wykorzystywanie seksualne dzieci i kobiet, dlatego sam ten fakt może bardzo okroić liczbę osób, które sięgną po tę książkę. Często sceny są też mocno przerysowane i po prostu prymitywne, a niektóre zdania bezsensu. Jednak ma ona coś w sobie, co mnie przyciągnęło. Cała historia potrafi wzbudzić emocje i poruszyć. Pokazuje jak okrutny może być los kobiet oraz jaki wpływ można wywrzeć na człowieku, jeśli od początku jego życia będzie mu się wmawiało chore zasady. Ma w sobie wiele scen erotycznych, bardzo szczegółowo opisanych i  również brutalnych. Spotkamy w niej jednak dużo namiętności i uczuć, które tworzyły się między bohaterami przez wiele lat i w końcu mogą wyjść na wierzch. 


"Jest w Tobie światło, Styx. Czuję, że się przebija jak promienie południowego słońca. Jest piękne. Jesteś dobrym człowiekiem."

Zakon odcięty od świata oraz gang motocyklowy czczący diabła, również na odludziu. Są to miejsca gdzie miłość ciężko jest odkryć, jednak Mae i Styx dali radę. Polubiłam tych bohaterów. Dziewczyna, która nie potrafi odnaleźć się w nowym dla niej świecie. Bardzo widoczna była zmiana, jaka zachodziła w niej z każdym rozdziałem. Styx natomiast musi walczyć codziennie z własnych głosem i prawie do nikogo nie potrafi się odezwać. Prawie, bo odnalazł na świcie kilka osób, z którymi potrafi rozmawiać. W swojej książce Tillie Cole stworzyła barwnych bohaterów z bardzo wyraźnymi charakterami. Na pewno nie da się przy nich nudzić i co chwila dzieje się coś takiego, co podniesie nam adrenalinę i przyśpieszy bicie serca. W pewnym momencie tak wciągnęłam się w fabułę, że przerzucałam kartki nie mogąc doczekać się jak to się wszystko zakończy. Sam fakt zestawienia ze sobą zakonu w którym wiara w Boga jest nadużywana i wykorzystywana w zły sposób oraz Katów Hadesa - gangu motocyklowego, który oddany jest piekłu. Dwie skrajne strony, jednak wydarzenia w książce moim zdaniem są oryginalne i potrafią przyciągnąć czytelnika i trzymać go aż do zakończenia. Trzeba przyznać, że styl pisania autorki mimo, że jest mroczny, jest również bardzo łatwy w odbiorze i książkę czyta się bardzo szybko. 

"To nie ja, kochanie" na pewno nie spodoba się każdemu. Jednak jeśli ktoś lubi mroczne historie, które poruszają ciężki temat i jednocześnie są przesiąknięte erotyzmem, na pewno się na niej nie zawiodą. Pokazuje jak może wyglądać nadużycie wiary i stworzenie własnych przywódców, wykorzystujących głoszone przez siebie nauki do złych celów. Jest wulgarna, brutalna i bardzo krwawa, jednak potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat, a po takim zakończeniu jakie stworzyła autorka trzeba sięgnąć po drugą część. 




września 06, 2018

"Bez pożegnania" - Mia Sheridan

"Bez pożegnania" - Mia Sheridan
"-Szczęście. Hmmm. Być może właściwe słowo to "cel". Szczęście jest cudowne, ale także... ulotne i zależne od tego, co się w danej chwili ma albo czego się nie ma. Szczęście... cóż, trzeba je nieustannie karmić, w związku z tym traci się z oczu życiowy cel. Nie nadaje ono życiu znaczenia. Prawdziwa radość, taka, która przenika życie i przynosi duszy zadowolenie, pochodzi z misji. Cel. Zadowolenie. Radość. Aby je znaleźć, nie szukaj szczęścia. Szukaj tych, którym przyda się twój dar, i go rozdawaj."

Tytuł:"Bez pożegniania"
Autor: Mia Sheridan
Liczba stron: 352
Data wydania: marzec 2018
Wydawnictwo: Edipresse Książki


"Byli braćmi – bliżniakami – i choć kochałam obu, to moje serce należało tylko do jednego z nich."

Lia Del Valle od zawsze kochała Prestona Sawyera. Jako córka ubogiej imigrantki pracującej na farmie, wychowywała się w Dolinie Kalifornijskiej jako wyrzutek. Ich domem była stara szopa. Jednak jej serce odnalazło szczęście na polach Farmy Sawyerów, w towarzystwie swoich jedynych przyjaciół, którymi stali się Preston i Cole Sawyer.

Preston wzdychał do Lii odkąd był nastolatkiem. Przed zrobieniem pierwszego kroku powstrzymywało go poczucie honoru. Wszystko zmieniło się jednak pewnego skwarnego, letniego wieczoru, kiedy nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Wtedy połączyły się dwa światy - i ich ciała. Inicjuje to ciąg wydarzeń, które na zawsze zmieni ich życie.


Lia wraca do miasteczka po tym, jak zniknęła bez śladu na sześć miesięcy. Teraz jest pełna determinacji, aby odzyskać swoje życie i dziecko - syna, który przyszedł na świat jako owoc namiętności, miłości i długo nagromadzonego pragnienia.
Preston poradził sobie z żałobą, pustoszącą zbiory suszą i targającym duszę cierpieniem, ale nie ma pewności, czy jeszcze raz poradzi sobie z uczuciami do Lii. Możliwe, że wcale nie ma na to ochoty.
Czy duma i gorycz powstrzymają go przed sięgnięciem po to, czego pragnie przecież od zawsze?


" Bardzo trudno znaleźć szczęście, kiedy człowiek czuje, że nigdzie nie ma swojego miejsca."

Od dawna widziałam zdjęcia i opinie książek Mii Sheridan. Co chwila przewijały się na instagramie i blogach. W końcu postanowiłam sięgnąć po jedną z nich. No i przepadłam. Dlaczego ja nie zapoznałam się z twórczością tej autorki wcześniej? Naprawdę nie wiem, ale cieszę się, że 2018 rok to zmienił i mogę śmiało powiedzieć, że jest już jedną z moich ulubionych autorek.

W książce "Bez pożegnania" poznajemy historię Lii, ubogiej dziewczyny, która od dziecka miała ciężkie życie. Zaprzyjaźnia się ona z Prestonem i Colem, bliźniakami z zamożnej rodziny. Autorka zestawiła ze sobą dwa różne światy i pokazała jak odmienny może być los. Jednak jeśli komuś  się powodzi i nie ma problemów finansowych, nie znaczy to, że wiedzie on szczęśliwe życie, ani nie musi to negatywnie wpływać na jego charakter. Akcja w książce rozwija się bardzo wolno, ale nie zadziałało to negatywnie na moje odczucia. Stopniowo zapoznajemy się z bohaterami i możemy  nawiązać z nimi więź. Autorka ma to do siebie, że zawsze przywiązuję się emocjonalnie do stworzonych przez nią postaci. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś w jej książkach mnie irytował. W tym przypadku było tak samo, chętnie czytałam o ich losach i każdego obdarzyłam sympatią. Lia jest bardzo zamknięta na świat i nie posiada pewności siebie. Ciężko jest jej wyjść z własnej strefy komfortu. Ważne jest aby w życiu takich osób pojawił się ktoś, kto wyciągnie rękę i pomoże przezwyciężyć własne lęki oraz przekroczyć granice. Prestona również bardzo polubiłam. Kibicowałam mu przez całą książkę. "Bez pożegnania" porusza temat porzucenia dziecka przez matkę. Po poznaniu całej historii Lii oraz jej spojrzenia na wszystkie wydarzenia, wiem czym się kierowała i czemu to zrobiła. Czasem trudno jest nam zrozumieć czyny innych, osądzamy ich, tworzymy własne historie na ich temat, jednak skąd możemy wiedzieć co ich ku temu skłoniło? Dla dobra dziecka, trzeba zawalczyć też o siebie i odzyskać panowanie nad własnym życiem. Nie mówię tu, że opuszczenie go na 6 miesięcy było dobrym pomysłem, jednak rozumiem dlaczego to zrobiła i wiem, że naprawdę tego potrzebowała, żeby znowu żyć i znowu zacząć być sobą.


"W jej pięknych oczach ujrzałem swoją przeszłość i przyszłość. Niezwykłą, silną kobietę, która miała odwagę wrócić do mnie. Widziałem miłość i dom."

Książka jest napisana takim stylem, że czyta się ją naprawdę bardzo szybko. Rozdziały podzielone są między Lią i Prestonem, dlatego można lepiej poznać całą historię z perspektywy obu bohaterów. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to tylko do tego, że czasem już tak bardzo chciałam, żeby główni bohaterowie usiedli i po prostu sobie wszystko wyjaśnili, zamiast skrywać wszystko przed sobą. Wiadomo, specjalnie budowano zarys całej historii i stopniowo budowano relacje między nimi, dlatego nie traktuje tego jako minus, jednak jest to coś co wywoływało u mnie wiele emocji, m.in. "Dlaczego jej tego  po prostu nie powiesz?!" ; "No proszę Cię, nie rób tego, idź i porozmawiaj z nim twarzą w twarz" i wiele innych zdań wykrzykiwanych w czasie czytania.

"Bez pożegnania" to historia o samotności, braku własnej wartości, trudnych relacjach rodzinnych oraz różnych klasach społecznych. Znajdziemy w niej również różne problemy macierzyńskie. Moim zdaniem jest ona naprawdę godna polecenia. Potrafi skłonić do myślenia i pokazać, że powinniśmy cieszyć się z tego co mamy.


września 05, 2018

"To, czego nie widać" - Agata Polte

"To, czego nie widać" - Agata Polte
"Ale przecież wszystko jest w porządku. Tego nikt nie widzi i nie musi widzieć."

Tytuł:"To, czego nie widać"
Autor: Agata Polte
Liczba stron: 304
Data wydania: 28 maja 2018
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 


Malwina jest bardzo zdolną nastolatką w maturalnej klasie.
Jej życie wypełnia głównie nauka, zajęcia dodatkowe oraz konkursy. Dziewczyna robi wszystko, by zadowolić wiecznie narzekającą i krytykującą ją matkę, nawet jeśli oznacza to ze zrezygnowania z rzeczy, które lubi. I chociaż radzi sobie najlepiej w całej szkole, w domu nieustannie słyszy tylko jedno: że jest beznadziejna i nic nie potrafi.
Wszystko zmienia się, gdy poznaje nowe osoby, które stają się dla niej naprawdę ważne i bliskie.
Pojawia się Bartek, chłopak o sarkastycznym poczuciu humoru oraz zaprzyjaźnia się z Natalią, która mimo, że sama ma ciężką sytuację, staje się oparciem dla Malwiny.
Czy dziewczyna będzie gotowa zawalczyć o siebie?


"Kręcę głową, a później słyszę, jak drzwi wejściowe się otwierają. Zamieram na trzy sekundy, po czym szybko staram się powycierać łzy i wyglądać w miarę normalnie. Stukot obcasów dociera do kuchni nawet mimo zamkniętych drzwi."

Często widzimy jak nastolatkowie narzekają na swoich rodziców. Twierdzą, że nikt ich nie rozumie i nie potrafi stanąć na ich miejscu. Moim zdaniem to normalne i czasem w niektórych kwestiach zawsze może pojawić się ten konflikt pokoleń. Jednak jest to chwilowe, a zaraz po tym przychodzi rozmowa i nic się nie dzieje, a relacje dalej są zdrowe. Z drugiej strony mamy uczniów i młodzież idealną. Wspaniały wygląd, cudowne oceny, wiele zajęć pozalekcyjnych. Ale co jeśli to tylko pozory? Jeśli w ten sposób muszą żyć, nawet jeśli chcieliby inaczej? Agata Polte to młoda autorka, która podjęła się naprawdę trudnego tematu. Przemoc psychiczna, szczególnie ze strony osoby, która powinna być nam najbliższa i która powinna stanowić oparcie oraz podnosić na duchu, jest przemocą, która może zniszczyć człowieka. Jeśli jeszcze taka osoba, która doświadcza tego dręczenia, jest dopiero nastolatkiem, a jej charakter i osobowość oraz poczucie własnej wartości dopiero się kształtują, może skończyć się to naprawdę tragicznie. Mimo, że książka "To, czego nie widać" porusza naprawdę duży problem, jest napisana w bardzo dobry sposób, łatwy w odbiorze. Nie jest to jedna z tych płytkich, przesłodzonych młodzieżówek i niesie ze sobą bardzo ważne przesłanie. Rany, ukryte przed światem zewnętrznym, których nie można dostrzec gołym okiem, to rany, które mogą wywołać najgorsze skutki. Bo jeśli osoba założy maskę i będzie powoli "wykrwawiać" się w samotności, w końcu zniknie. Ważne jest wsparcie, dlatego nawet najmniejszy sygnał od kogoś z naszego otoczenia powinien być powodem do interwencji i wyciągnięcia pomocnej dłoni. Tak samo jeśli my przeżywamy wewnętrzną walkę, ponieważ ktoś wyrządza nam naprawdę wielką krzywdę i sprawia, że kurczymy się w sobie, wątpiąc we wszystko co robimy, nie bójmy się rozmowy. Przyjaciel, przyjaciółka, rodzic, nauczyciel, ktoś kto ocali ten płomyk który został wewnątrz i pomoże nam rozpalić z niego ognisko i uwierzyć w swoje siły.


"Widzę, że nie odczepi się tak po prostu. A ja chcę to z siebie wyrzucić. Chcę powiedzieć o tym komuś i usłyszeć pierwszą salwę śmiechu od nieznanej osoby, żeby jakoś przygotować się na matkę.
Może to mi pomoże? Może dzięki temu się przed nią nie rozpłaczę?

Malwina to dziewczyna, która przez toksyczną relację, zagubiła siebie. Na jej drodze pojawia się Bartek i Natalia. Bardzo ich polubiłam. Cieszyłam się, że ich losy się połączyły i dobrze czytało mi się o relacji jaką Malwina zaczęła z nimi tworzyć. Za każdym razem kiedy czytałam o jej spotkaniach z Bartkiem, uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Natomiast kiedy Natalia skłaniała nową przyjaciółkę do rozmowy, nawet do kilku słów ukrytych przed światem, sama chciałam ją przytulić za to, co robi dla tej dziewczyny. Cała fabuła jest wymyślona bardzo fajnie i podobało mi się zakończenie stworzone przez autorkę. Szczerze muszę powiedzieć, że trochę mnie zaskoczyło. Możliwe, że coś tam podejrzewałam, jednak nie całkowicie. 

"To, czego nie widać" to książka młodzieżowa, poruszająca ważny temat. Na pewno jest ona wartościowa i myślę, że skłoni czytelnika do wielu przemyśleń. Nie jest idealna, jednak cieszę się, że ją przeczytałam.



sierpnia 29, 2018

"Czerń Kruka" - Ann Cleeves

"Czerń Kruka" - Ann Cleeves
"Gdyby miał taką szansę, Magnus z przyjemnością opowiedziałby dziewczynom  o krukach. Na jego ziemi zawsze były kruki. W dzieciństwie często je obserwował. Czasem wyglądało to tak, jakby się bawiły. Śmigały w przestworzach jak dzieci bawiące się w berka, a potem składały skrzydła i spadały z nieba. Magnus wyobrażał sobie jakie to musi być podniecające, czuć pęd wiatru, prędkość lotu nurkowego. Potem podrywały się znów w górę, a ich krzyki brzmiały jak śmiech."

Tytuł:"Czerń Kruka"
Autor: Ann Cleeves
Liczba stron: 416
Data wydania: 22 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Czwarta Strona



Kiedy Fran Hunter wraca do domu w pewien zimny, styczniowy poranek, a Szetlandy pokrywa gruba warstwa śniegu, jej wzrok przyciąga wielka barwna plama na zamarzniętej ziemi i krążące nad nią kruki. Okazuje się, że są to zwłoki jej nastoletniej sąsiadki, Catherine Ross.
Mieszkańcy spokojnej wyspy skupiają oskarżycielskie spojrzenia na jednym człowieku, samotniku Magnusie. Ale kiedy detektyw Jimmy Perez i jego koledzy ze Szkocji upierają się, aby przeprowadzić dochodzenie, całą społeczność ogarnia atmosfera podejrzliwości i strachu.
Pierwszy raz w historii sąsiedzi Catherine zaczynają zabezpieczać swoje domu i ryglować drzwi, zdając sobie sprawę, że pośród nich mieszka morderca.



"- Potrzebują cię. Nie czuliby się lepsi, gdyby nie było kogoś, kim mogliby pogardzać. Mają poczucie niższości." 

Kiedy zobaczyłam opis książki "Czerń Kruka" od razu stwierdziłam, że muszę ją przeczytać. No i przepadłam. Wciągnęłam się już od pierwszych stron i nie mogłam ani na chwile jej odłożyć. To o czym chcę wspomnieć na początku, to klimat książki. Zima, pusty krajobraz, mała społeczność. Każdy się zna i wszyscy znają swoje tajemnice. Uwielbiam właśnie takie książki, w których fabuła rozgrywa się w takiej małej wspólnocie. Dzięki temu jest jeszcze mroczniej. Od początku zostajemy wciągnięci w tajemniczą i chłodną atmosferę, a napięcie zaczyna udzielać się nam od bohaterów. Autorka stworzyła kilka barwnych postaci i dobrze zarysowała ich charaktery. Rozdziały podzielone są między nimi, dlatego poznajemy historię z różnych perspektyw. Podobało mi się to,  że co chwila podrzucane są czytelnikowi tropy, które często okazują się mylne. W pewnym momencie już sama nie wiedziałam kogo uznać za winnego i miałam naprawdę wiele podejrzeń co do zakończenia. Jednak przyznaję, że zostałam zaskoczona i nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Oczywiście wpływa to pozytywnie na moją opinię i cieszę się, że autorce udało się mnie zmylić. 

Całe śledztwo jest prowadzone spokojnie, nie ma szybko rozwijającej się akcji, jednak nie ujmuje to moim zdaniem książce. Napięcie stopniowo narasta, a na wierzch wychodzą nowe tajemnice. Występuje tu też wiele opisów, jednak nie są one przytłaczające i jeszcze bardziej wprowadzają nas w klimat małego miasteczka. 


"W wyobraźni bardzo dobrze widziała tę scenę. Chociaż na zewnątrz było ciemno, nie zaciągnął zasłon, zupełnie jakby stanowiły część nocnego krajobrazu, a stół stał na urwisku. Pokój łagodnie oświetlały świece, a jedna lampa skierowana była na dużą fotografię zmarłej kobiety."

Zdecydowanie najciekawszą postacią w książce jest Magnus, człowiek od początku obwiniany przez innych o morderstwo. To on był najbardziej tajemniczą postacią, skrywającą naprawdę wiele. Wnosi dużo do fabuły. Różni się on od reszty społeczeństwa. Mieszka sam w starym domu na odludziu i rzadko wychodzi na zewnątrz. Jako dziwak i częsty obiekt żartów jest mu jeszcze trudniej. Wiadomo, że jeśli ktoś odstaje od grupy, szczególnie kiedy liczy ona mało osób, to zawsze na nim będzie się skupiać uwaga i to ta osoba będzie często na ustach innych. Jednak czasem nie można się ograniczać i oceniać kogoś tylko przez to co widzimy oraz słyszymy. Podobało mi się zachowanie detektywa Pereza. To, że za wszelką cenę chciał doprowadzić sprawę do końca i zobaczyć naprawdę konkretne dowody. Nie dał się przytłoczyć opinią większości i starał się zachować otwarty umysł, nie zakładając niczego z góry. 

"Czerń Kruka" to książka, która przeniesie czytelnika do małego miasteczka i wciągnie w sprawę morderstwa. W pewnym momencie chcemy razem z detektywami dojść do sedna sprawy i poznać dokładną historię Catherine. Czyta się ją bardzo dobrze, a klimat utrzymujący się przez całą akcję, nie pozwala się od niej oderwać. Dodatkowo piękna okładka idealnie pasuje do wnętrza książki. Polecam Wam ją i zachęcam do poznania mordercy z mroźnych Szetlandów.


sierpnia 21, 2018

"Muszę to wiedzieć" - Karen Cleveland

"Muszę to wiedzieć" - Karen Cleveland
"Zrobiłabym wszystko dla swoich dzieci. W s z y s t k o. Rozwijam palce i spoglądam na przenośny dysk. To tylko mały prostokącik, niczym się nie wyróżnia.  Maleństwo, a kryje się w nim taka moc. Moc, by naprawiać, ale i niszczyć."

Tytuł:"Muszę to wiezień"
Autor: Karen Cleveland
Liczba stron: 384
Data wydania: 20 czerwca 2018
Wydawnictwo: W.A.B.


Vivian Miller jest kochającą matką czwórki dzieci. Ma kochającego męża, Matta. Jest analityczką CIA i zajmuje się rozpracowywaniem rosyjskich szpiegów 
w Stanach Zjednoczonych.
Pewnego dnia podczas przeszukiwania komputera Jurija Jakowa, człowieka podejrzanego o bycie łącznikiem agentów, odkrywa coś, co na zawsze odmieni jej życie.
To co znajduje zagraża wszystkiemu, co jest dla niej ważne - jej rodzinie, pracy i jej samej.
Vivian obiecała bronić swój kraj przed wrogami.
Jednak staje przed trudnym wyborem.
Jest rozdarta między lojalnością a zdradą,
miłością a podejrzliwością.
Komu może zaufać?


"Słowa z początku wydają się nierealne. Przecież powinien starać się mnie od tego odwieść. A zamiast tego zapada cisza, ziejąca dziura w miejscu rozmowy. Czuję się, jakbym wisiała na krawędzi, zaraz wszystko stracę."

"Muszę to wiedzieć" to thriller szpiegowski, który ma w sobie wiele wątków obyczajowych. Przyznaję, że po książki szpiegowskie sięgam bardzo rzadko, można nawet powiedzieć, że się to nie zdarza. Spotkałam się jednak z naprawdę licznymi pozytywnymi opiniami o tej książce, dlatego stwierdziłam, że tym razem spróbuje. Była to bardzo dobra decyzja, bo jest to naprawdę ciekawa historia. Od pierwszych stron można wciągnąć się w życie Vivian i to z czym musi się zmierzyć. Kocha ona swoje dzieci i poświęciłaby dla nich wszystko co ma, również własne życie. Jest  przykładem matki, która stawia swoje dzieci na pierwszym miejscu. Jednak co ma zrobić, kiedy nie może już nikomu zaufać? Nawet osobie, która do tej pory była dla niej najbliższa, wspierała ją i przy której czuła się bezpiecznie? Przyznaje, że na początku sama nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, jednak z każdym rozdziałem w mojej głowie tworzyły się przypuszczenia jak to się zakończy. No i niestety w tym przypadku całkowicie przewidziałam zakończenie i nie miałam żadnego elementu zaskoczenia, na który naprawdę czekałam. Wcześniej widziałam, że wiele osób dzięki temu, że nie domyśliły się jak to się wszystko skończy, dały jej dodatkową gwiazdkę. Ja niestety muszę jej za to jedną gwiazdkę odebrać. Wiem, że to czy czytelnik domyśli się wszystkiego czy nie, nie jest przesądzone z góry bo każda książka może zaskoczyć kogoś innego, jednak niestety pod tym względem ja poczułam się trochę zawiedziona. Nie twierdzę, że jest zła. Napisana jest w naprawdę dobry sposób i trudno się jest od niej oderwać. Patrząc na całość jest to pozycja, która mi się podobała i wciągnęła mnie, w końcu przeczytałam ją w dwa wieczory. Jednak końcówka nie wbiła mnie w fotel, a niestety na to się nastawiłam.


"Znowu się do mnie uśmiechnął i ruszył dalej. Stałam na środku chodnika i patrzyłam, jak odchodzi. Czekałam na wypadek, gdyby się obejrzał, zmienił zdanie, i ogarnęło mnie poczucie strasznego rozczarowania, ogromne pragnienie, by przedłużyć naszą rozmowę choć o minutkę.
Potem mówiłam, że była to miłość od pierwszego wejrzenia."

Na stronach książki co chwilę możemy spotkać się z manipulacją. Uczucie zagrożenia i niebezpieczeństwa, które towarzyszy głównej bohaterce w pewnym momencie może przejść na czytelnika. To na pewno należy do plusów książki. Każdy rozdział kończy się w taki sposób, że trzeba  zacząć czytać następny. Jednak poruszane są też ważne tematy, które towarzyszą kobiecie. Mogą skłonić to przemyśleń i różnych refleksji. Podobało mi się, że takie wątki również zostały wplecione w fabułe, ponieważ dzięki temu akcja mogła na chwile zwolnić, a czytelnik może uporządkować swoje myśli, żeby nie pogubić w tym co się wydarzyło i wydarzy.

"Muszę to wiedzieć" to książka, którą mogę polecić. To, że mnie zakończenie nie zaskoczyło nie znaczy, że będzie tak też z Wami. Myślę, że ciekawa fabuła i pomysł na książkę oraz styl autorki to plusy dla których warto zapoznać się z tą pozycją. Jeśli zastanawialiście się czy ją przeczytać lub może dopiero teraz przyjdzie Wam to na myśl, to śmiało. Najlepiej zrobicie wyrabiając sobie własną opinię. Dodatkowo powstaje ekranizacja tej książki, dlatego myślę, że warto zapoznać się z nią przed obejrzeniem filmu.


sierpnia 11, 2018

"Drań z Manhattanu" - Vi Keeland, Penelope Ward

"Drań z Manhattanu" -  Vi Keeland, Penelope Ward
"Nie bój się zranienia. Lepiej wzbić się w niebo i upaść, niż nigdy nie poczuć, jak ziemia usuwa ci się spod nóg. Nawet chwilowa radość jest lepsza niż całkowity jej brak."

Tytuł:"Drań z Manhattanu"
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Liczba stron: 330
Data wydania: czerwiec 2018
Wydawnictwo: EditoRed


Pewnego dnia Soraya Vendetta zauważyła z metrze niewiarygodnie przystojnego mężczyznę, od którego na daleko widać było władzę i pieniądze. Zachowywał się arogancko i despotycznie, jednak ona nie miałaby nic przeciwko bliższemu poznaniu pięknego drania. Szansę na to wydawały się bliskie zeru - dopóki Soraya nie znalazła jego zgubionego w metrze telefonu. 
Graham J. Morgan ma dopiero 29 lat, ale już jest uznanym biznesmenem, a jego firma świetnie prosperuje. Mężczyzna wszystko poświęcił nauce i pracy, nic dziwnego więc, że odnosi takie sukcesy. Wszystko zmienia się, gdy znajduje w swojej komórce zdjęcia nieznajomej piękności. Widać na nich fantastyczny dekolt, śliczne nogi i wyjątkowo zgrabny tyłek. A potem okazuje się, że dziewczyna ma także długie, lśniące włosy, słodką twarz anioła i diabelski temperament. 
Jednym celnym zdaniem burzy jego spokój na długo.
Dzieli ich właściwie wszystko, ale łączy dzika namiętność i pełne poświęcenia uczucie.



"Czasami słowa które zostały niewypowiedziane, są tymi, które naprawdę potrzebują wypowiedzenia."

Jak to bywa z książkami, które na swoich okładkach mają przystojnych mężczyzn w różnej odsłonie, można spodziewać się, że w ich wnętrzu znajdziemy erotyk, mało wnoszący coś do naszego życia, ale umilający czas. W tym wypadku jest jednak zupełnie inaczej. "Drań z Manhattanu" to pozycja, której na pewno się nie spodziewałam. Jest to lekka i przyjemna książka kobieca, która ma w sobie dużo humoru, ciekawych i barwnych bohaterów i kilka scen erotycznych, jednak nie są one ani przesadzone, ani niesmaczne. Naprawdę wspaniale bawiłam się czytając ją i ciężko mi było się oderwać. Dawno nie śmiałam się tak podczas lektury i było to coś czego potrzebowałam. Autorki stworzyły ją w taki sposób, że strony same uciekały. Z twórczością Vi Keeland już wcześniej miałam możliwość się zapoznać i uwielbiam jej styl pisania. Książek Penelope Ward nie czytałam, jednak mam w planach to zmienić. "Drań z Manhattanu" jest napisany w sposób bardzo przystępny dla czytelnika i mało wymagający, dlatego tak naprawdę może być to lektura na jeden wieczór. Nie brak w niej emocji i kilka razy można się wzruszyć. Dodatkowo nie nudziłam się przy niej ani trochę i myślę, że nikt nudzić się nie będzie, bo akcja pędzi tutaj z każdym rozdziałem coraz bardziej. 



"Czasem życie rzuca Ci podkręconą piłkę , coś, czego kompletnie się nie spodziewałeś. Bywa, że jesteśmy zmuszeni wybrać, czy chcemy być szczerzy wobec siebie, czy honorowi wobec tych, których kochamy."

Soraya jest bohaterką, którą od razu pokochałam i na pewno trafi ona na listę moich ulubionych książkowych postaci. Ma ona wybuchowy charakter, niesamowite poczucie humoru i podchodzi do życia z dystansem. Jest silna i mówi wszystko prosto z mostu, nie bawi się w żadne małe kłamstewka. Jednak tak jak każda kobieta, potrzebuje w życiu kogoś, komu można zaufać i  poczuć się przy nim bezpiecznie. Czasem zakładamy maski, jednak w środku możemy być przerażeni uczuciem, które zaczyna się w nas rodzić i którego nie potrafimy już powstrzymać

"Drań z Manhattanu" to książka, którą polecam Wam z całego serca. Moim zdaniem jest idealna na lato, lekka i zabawna. Oprócz humoru, niesie ona ze sobą też bardzo ważne przesłanie i może skłonić do refleksji. Zachęcam Was do poznania tej historii, ponieważ nie jest ona tak prosta, jak mogłoby się wydawać. 



sierpnia 03, 2018

"Jak mogłaś" - Heidi Perks

"Jak mogłaś" - Heidi Perks
"Niewiedza była przerażająca. Wierzyć w coś z przekonaniem, a potem słyszeć od jedynej osoby, którą się kocha i której się ufa, że było całkiem inaczej."

Tytuł:"Jak mogłaś"
Autor: Heidi Perks
Liczba stron: 360
Data wydania: 1 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Otwarte



Charlotte jest przyjaciółką Harriet i opiekuję się jej córką. Niespodziewanie dziecko znika, ale przysięga ona, że spuściła dziewczynkę z oka tylko na chwilę, że mała bawiła się przez cały czas z innymi dziećmi i nigdzie nie odchodziła sama. Dbała o nią jak o własne dziecko.
Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?
Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotkać na komisariacie. Muszą zostać przesłuchane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować kiedy na jaw wychodzą liczne sekrety, które powinny zostać ukryte.
Harriet i Charlotte muszą podjąć decyzję, czy wbrew wszystkiemu sobie pomóc.
Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?


"Nie poruszyła się. Nie chciała wysiąść z samochodu. Nie w tym momencie. Słyszała, jak ciszę  wypełnia jej oddech, zbyt głęboki, zbyt szybki, Gdy tylko wysiądzie, będzie musiała usłyszeć to, co powiedziano właśnie Brianowi. Nie musiała widzieć twarzy męża, żeby wiedzieć, że policjantka przekazała mu coś złego. Rozpoznała to po sposobie, w jaki naprężył ciało i znieruchomiał."



Często mówimy i myślimy o naszych znajomych, nazywając ich przyjaciółmi. Jednak ilu z nich tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem? Takim, za którym skoczylibyśmy w ogień i on zrobił by to samo dla nas? Sięgając po książkę Heidi Perks nie sądziłam, że wywoła ona tyle przemyśleń na ten temat. "Jak mogłaś" zaczyna się niepewnie. Poznajemy dwie przyjaciółki, Charlotte i Harriet. Są to dwie różne bohaterki, które zostały najlepszymi przyjaciółkami. Zaginięcie dziecka wywraca ich życie do góry nogami. Na początku nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak kiedy na jaw zaczęły wychodzić różne fakty i tajemnice, a akcja zaczęła pędzić, nie mogłam się oderwać. Większa część książki trzyma czytelnika w napięciu. Niestety w pewnym momencie już możemy domyślić się tego, jakie będzie zakończenie, ale w tej książce zupełnie mi to nie przeszkadzało i nie wpłynęło negatywnie na moją ocenę. Oprócz thrillera mamy tutaj też wątek obyczajowy i wypadł on bardzo dobrze. Książka pokazuję nam, że nawet kiedy myślimy, że znamy kogoś jak własną kieszeń i możemy powiedzieć o nim wszystko, możemy się mylić. Nigdy nie wiadomo czy coś nie jest tylko maską i co tak naprawdę jest prawdą. Autorka świetnie manipuluje czytelnikiem i w pewnym momencie sami zaczynamy się zastanawiać w którą stronę powinny pójść nasze myśli.


"Gdy myślę, że miałabym tkwić zamknięta w tym pokoju przez kolejne trzy godziny, wydaje mi się, że ściany zaczęły się przybliżać. Nigdy dotąd nie miałam klaustrofobii, ale w tym momencie czuję się jak w pułapce, co sprawia, że mam zawroty głowy. Mrugam oczami, żeby odpędzić to złudzenie."

"Jak mogłaś" jest napisana w bardzo ciekawy sposób. Rozdziały oprócz tego, że podzielone są w czasie, to również między Charlotte i Harriet. Dzięki temu możemy poznać bohaterki lepiej i stopniowo dochodzić do prawdy. W pewnym momencie możemy stworzyć więź z każdą z nich, jednak ja sama do końca nie wiedziałam po czyjej stronie stanąć. Dodatkowo styl pisania autorki jest bardzo przyjemy, dlatego książka jest lekka i łatwa w odbiorze. Czasem trafiamy na takie pozycje, które pochłaniają nasz czas i nie wiadomo kiedy na dworze robi się ciemno, a my i tak czytamy dalej, nie patrząc na zegarek. Ta jest właśnie jedną z nich.

Zwroty akcji, ciekawie poprowadzona narracja, fabuła i wiele tajemnic to kilka z plusów tej książki. Mi się naprawdę bardzo podobała i myślę, że każdy kto lubi ten gatunek, nie będzie rozczarowany. Ja ją polecam i zachęcam to tego, aby samemu poznać historię przyjaźni Charlotte i Harriet.






Copyright © 2016 MIĘDZY STRONAMI , Blogger